sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 93

Przez cały ranek miałam wyrzuty sumienia przez moje wczorajsze zachowanie w stosunku do Harrego. Nic mi nie chciało przejść przez gardło, zważając też na fakt, że mogę być w ciąży.
Zeszłam do kuchni, panowała grobowa cisza. Każdy jakby zapadł się pod ziemię. Nalałam sobie wody do szklanki i usiadłam na blacie. Czy ja zawsze muszę sprawiać Harremu takie problemy? Wczoraj tak po prostu wyszedł, ale czego ja oczekiwałam? Sama tego chciałam, a on chociaż raz w życiu się mnie posłuchał. Przez myśl mi nawet przeszło, że pojechać do jego klubu. Przeprosiłabym go za moje jakże dziecinne zachowanie.

Wysiadłam na przystanku, który był najbliżej klubu Harrego. Mimo tak mroźnego klimatu, czułam jak moje dłonie były całe spocone i trzęsły się z nerwów. Zazwyczaj cieszyłam się z naszego spotkania, lecz teraz było zupełnie odwrotnie.
Weszłam do klubu, a głośna muzyka doszła od razu do moich uszu. Szukałam wzrokiem gdziekolwiek Harrego, lecz nie dostrzegłam, a w oddali zauważyłam Nialla, jak stoi przy jednym ze stolików. Gdy jego wzrok na mnie spoczął, pomachałam mu, a już po chwili chłopak z szerokim uśmiechem kierował się w moją stronę.
- Co ty tutaj robisz? - rozłożył ręce, natomiast już po chwili byłam zamknięta w uścisku przez niego. Niall kołysał nas przyjacielsko, a ja śmiałam się z niego.
- Przyszłam porozmawiać z Harrym. - odpowiedziałam, a uśmiech sam starł się z mojej twarzy. Niall rozejrzał się dookoła, i położył rękę na tyle moich pleców, prowadząc trochę w zaciszne miejsce.
- Harry mówił, że jest z tobą. - jego brwi były ściągnięte w dół.
- Nie ma go ze mną jak widać. - pokręciłam głową i prychnęłam. Nawet przyjaciół oszukał.
- Nosz kurwa. Przyszedł wczoraj wieczorem taki przybity. Pytaliśmy co się stało, lecz poszedł od razu na zaplecze trzaskając drzwiami i nie karząc sobie przeszkadzać. Od razu pomyślałem, że chodzi o ciebie. Kłótnia? - delikatny grymas zagościł na jego twarzy.
- Można tak powiedzieć - rzekłam cicho. - Boję się o niego. - powiedziałam ciszej, ściskając kawałek swojego płaszcza. Jeśli coś mu się stanie, nie daruję sobie tego.
- Ej... wszystko okej. - pogładził moje plecy. - Harry sobie poradzi.
- Ale Niall! Ja nie wiem gdzie on jest! - spanikowana z tego wszystko podniosłam głos. Takie chwile, gdzie nie wiedziałam co mam zrobić, były najgorsze.
- Jeśli to była jakaś poważna kłótnia, on musi ochłonąć. Uwierz mi, znam Harrego dłużej niż ty i wiem, że na to potrzeba mu trochę więcej czasu.
- Nie wiem, czy poważna, ale wkurzyłam go. Z resztą sama byłam wkurzona. - wstrząsnęłam ramionami. Niall starał się mnie zrozumieć, ale nie wiem czy mu się to udało. Harry opowiadał, że nie miał dziewczyny, lecz cały czas poszukiwał. Lubiłam go jako przyjaciela i byłam pewna, że jest to odpowiednie towarzystwo dla Harrego.
- No nic. - westchnęłam. - Będę lecieć. Dzięki za jakiekolwiek info. - posłałam wymuszony uśmiech, co chyba zostało docenione choć w najmniejszym stopniu.
- Nie dziękuj. I nie martw się. Harry na pewno nie zrobi żadnej głupoty. - dodał, co może trochę mnie uspokoiło. Rzeczywiście jego przyjaciele znali go dłużej i wiedzieli czy jest do tego zdolny, czy raczej jego nerwowe zachowanie musi być dobrze przemyślane. Przytuliłam go po przyjacielsku na pożegnanie i wyszłam z klubu.
Zimny podmuch powietrza nawiedził mnie od razu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, lecz postawiłam na spacer. Pogoda nie sprzyjała temu, lecz dawno nie miałam takiej okazji na spokojny powrót do domu. Chciałam także bez problemu kupić test ciążowy. Musiałam być na milion procent, a nawet więcej pewna, że mam przygotować się na poważną rozmowę z Harrym, lecz nie tylko z nim. Weszłam do pobliskiej apteki i poprosiłam o test. Kobieta dziwnie na mnie patrzyła i jakby zastanawiała się nad tym, czy mam 14 czy 20 lat. Cóż kobieto, daj mi ten test, bo naprawdę go potrzebuję.
Myślałam, że będę musiała zacząć interweniować swoimi gadkami, bo strasznie długo szło jej to dumanie. Wreszcie dostałam to, czego oczekiwałam. Bałam się wyniku, lecz musiałam to jak najszybciej zrobić.
Dłonie było głęboko zakopane w kieszenie płaszcza, a głowa wpatrzona w dół. Rozejrzałam się, czy daleko jest jeszcze do domu i dostrzegłam coś, co mnie lekko rozbudziło. Po drugiej stronie ulicy dostrzegłam identyczny samochód jak Harrego, więc przeszłam na tą stronę przyglądając się rzeczywiście rejestracji. To Harrego. Rozglądałam się desperacko w poszukiwaniu Harrego sylwetki, lecz takiej nie dostrzegłam. Oparłam się o ceglany budynek tuż obok Harrego samochodu i czekałam, aż w końcu może doczekam się jego przybycia. Czas mijał, a ja nadal go nie dostrzegłam, lecz usłyszałam jakby szamotaninę za budynkiem. Nie chciałam się wtrącać, lecz sumienie nie pozwoliło mi tego tak po prostu odpuścić. Szybszym krokiem idąc, trzymałam się bardzo blisko budynku chcąc być jak najciszej. Dostrzegłam dwóch mężczyzn. Jeden siedział okrakiem na drugim i okładał go pięściami i coś mówił, co nie dane było mi usłyszeć bo wiatr wszystko zagłuszał.
- Harry? - szepnęłam, gdy zauważyłam jak chłopaka loki na górze stają się rozwiane pod wpływem wiatru. - Harry!
Krzyknęłam, gdy miałam pewność, że to on. Chłopak pod spodem nie był mi jak dotąd znany, lecz jak podbiegłam bliżej wiedziałam, że to Zack.
- Harry przestań! - desperacko moje dłonie próbowały go odciągnąć od Zacka. Chłopak pod spodem jęczał z bólu jaki zadawał mu Harry. Czy znowu go wkurzył? Sprowokował? Doskonale wiedziałam, że gdy dojdzie do ich spotkania, nie przejdą obok siebie zwyczajnie.
Zack próbował się bronić, jego dłonie zakrywały jak najbardziej możliwie twarz, przez co czasem Harry otrzymywał uderzenia.
- Uspokójcie się! - krzyczałam.
- Lizzy, odsuń się. - wysyczał Harry. Nie byłam teraz skłonna do wykonywania jego rozkazów. Wkurwia mnie to jak za każdym razem rozwiązuje problemy poprzez bicie się.
- Harry ostatni raz powtarzam! - przestrzegłam go, choć nie miałam pojęcia czy to pomoże. Ponownie chciałam zainterweniować, lecz gdy dostałam kopniaka tak mi się zdawało od Zacka w BRZUCH, opadłam na ziemię.
- Lizzy! - Harrego krzyk doskonale trafił do mnie. - Kurwa, wszystko okej? - zapytał szybko, a wzrok pędził po mojej twarzy bardzo szybko.
- Nagle jak dostałam się zainteresowałeś? - naskoczyłam na niego.
- Pytam się to mi odpowiedz! - odpowiedział tym samym.
- Tak.
- Wstaniesz? - pomógł mi się podnieść. Mimowolnie pomyślałam o 'prawdopodobnej' ciąży i przeraziłam się. Miałam nadzieję, że wszystko jest okej i nie ma żadnych powikłań.
Chwilę później Harry z zaciśniętymi pięściami ponownie ruszył w stronę Zacka. Nie zrozumiał jeszcze? Kurwa musiałam dostać, żeby zobaczył, że go błagam.
- Opanuj się Harry! - Zack tylko jęczał z bólu i na własnych siłach próbował się podnieść. Moja intuicja podpowiadała mi, że Zack nic nie zrobił. Czyżby Harry bił go bez powodu?
- Kurwa, nie słyszysz, że twoja dziewczyna cię o coś prosi? - zakaszlał Zack, otrzymując kolejne ciosy. Współczułam mu. Nie wierzyłam, że tak było, ale współczułam mu.
- Ty się lepiej zamknij. - warknął Harry.
Nie mogłam na to patrzeć.
- Harry przestań! - krzyczałam na cały głos. Traciłam wiarę w to, że kiedykolwiek uda mi się go powstrzymać. On może Zacka zabić! - Harry słyszysz?! Kurwa przestań! Nie rozumiesz chyba co się do ciebie mówi! - wykrzyczałam resztkami sił. Opadłam na kolana i zaczęłam z niewiadomego powodu płakać. Byłam załamana, wkurwiona i chuj wie co jeszcze. Harry chyba wstał z Zacka, bo po chwili usłyszałam jak idzie w moją stronę. Przykucnął i położył swoją rękę na moim ramieniu.
- Chodź. - warknął.
- Teraz kurwa chodź? Teraz? - krzyknęłam i spojrzałam na chłopaka na ziemi. - Czemu go kurwa pobiłeś?
- Jeszcze się pytasz? - syknął. Nie wiedziałam o cóż mu może chodzić.
- Coś ci zrobił?! - spytałam głupio. Wiedziałam, że nawet jeśli, to poszło o mnie.
- Mi nie, ale tobie tak.
- Co?! - krzyknęłam marszcząc brwi. Oboje nie wiedzieliśmy co było powodem nagłej zmiany zachowania Zacka, ale on mi nic nie zrobił. Harry wszystko od razu zwala na niego.
- Nie pytaj głupio. - wywrócił oczami. - Jedziemy do mnie. - podniósł mnie na siłę.
- A co z nim? - wskazałam na Zacka.
- Martwisz się? To może kurwa z nim zostań. - prychnął, co mnie rozzłościło. Bez słowa wyprzedziłam go i jak najszybciej poszłam w stronę jego samochodu.

***

Całą drogę nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Harry oddychał głośno, próbował się uspokoić, podobnie jak ja. Czemu się z nim bił?
Gdy byliśmy w jego mieszkaniu nie mogłam wytrzymać ciszy jaka panowała od samego początku.
- Może dowiem się w końcu czemu go biłeś? - widziałam zero reakcji ze strony Harrego. Jego ruchy mówiły mi o tym, że totalnie mnie olewał, jakby nie słyszał, że cokolwiek do niego powiedziałam. W środku oboje się gotowaliśmy i gdyby przyszło nam wszystko wykrzyczeć, sąsiedzi Harrego na pewno zaczęli by mieć niemałe pretensje.
- No słucham do cholery!
- Może zacznijmy od tego. - odwrócił się gwałtownie w moją stronę. - Co było powodem twojego wczorajszego złego humorku?
Zdjęłam do końca swoje buty i wyprostowałam się, mierząc się z Harrego pociemniałym wzrokiem.
- Zadałam pierwsza pytanie, więc mi na nie odpowiedz. - rzekłam twardo. Nie miałam zamiaru od razu mięknąć i dostosowywać się do wszystkich poleceń Harrego.
- Zawsze on ci musi spierdolić humor! Zawsze kręci się koło ciebie i kurwa mam tego dosyć! - krzyknął uderzając w ścianę. Wzdrygnęłam się na jego porywczy ruch, lecz zaraz potem musiałam zamknąć oczy, by choć trochę móc się opanować.
- Mi spierdolić humor? Ostatnio kiedy przez niego byłam zła, jeszcze nie byliśmy parą Harry. I nie kręci się koło mnie, bo wcale ze mną nie przebywa.
- Nie wmawiaj mi czegoś innego.
- Tak kurwa. Bo ty zawsze wiesz lepiej. - warknęłam. - Nie wierzysz mi? Widziałam się z nim ostatnio przed tym kiedy był u ciebie w klubie. Powiedziałam ci o tym, pamiętasz? Jeśli nie, to masz problem. - wycedziłam na jednym oddechu. Chciałam aby już wszystko było okej.
- Wiem kiedy to było.
- Bardzo się cieszę. - ironia to było to, co kierowało nami podczas rozmowy. Miałam dosyć tej kłótni, tak naprawdę prowadziła do niczego. - Wiesz co Harry? Nie wiem co ty sobie ubzdurałeś z tym Zackiem, ale to nie przez niego byłam wczoraj zła. Chciałam wrócić do domu wcześniej, bo musiałam jechać gdzieś z Kathleen, a później trochę się pospierałyśmy. - zmyśliłam.
- Znów? - zmarszczył brwi.
- Niee... - westchnęłam. - To nie to samo co było kiedyś.
Wymiana słów nadal była napięta. Harry zaczął do mnie powoli podchodzić. Przytulił mnie mocno do siebie, a ja nie protestowałam.
- Przepraszam... To na pewno nie przez niego? - dopytał się.
- Harry, mówiłam ci już. - czułam się okropnie widząc, że go oszukuję.
- Tak bardzo wkurzyłaś się przez Kathleen?
- Źle się też czułam... - wiedziałam, że nie byłam gotowa mu jeszcze powiedzieć. Musiałam iść do łazienki i wykonać ten test.
- Harry, muszę do toalety...
- Okej. - pocałował mnie usta i puścił. Weszłam cicho, zamykając drzwi. Bałam się cholernie wyniku...

Wykonałam test. Teraz już wiedziałam. Jestem w ciąży.

___________________________________________________________________________
Hejo ♥
Rozdział taki sobie, nie wiem czy długi, ale pisałam go resztkami sił tak szczerze... Nie będę przedłużać, więc już życzę dużo zdrówka i do następnego!

5 komentarzy:

  1. Super rozdzial :) przypomnicie mi jak sie oni poznali bo wylecialo mi z glowy a nie chce sie wracac na sam poczatek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest w ciąży :o omg!

    OdpowiedzUsuń
  3. OmG! Oj Hazz Hazz :D Lizz jest w ciąży! Hurraa! Szkoda mi jej bo, nie wiadomo czy wszystko w porządku z ciążą bo Zack kopnął ją w brzuch :/ Życzę weny i czekam z niecierpliwością na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże kochana przecież wiesz że ja CIĘ kocham ale to to już przesada !!!!
    Kurwa zajebista jesteś !!!!
    -ju

    OdpowiedzUsuń