sobota, 18 października 2014

Rozdział 78

Kathleen wchodząc do pomieszczenia, rzuciła nam srogie spojrzenie. W ogóle nie rozumiałam o co jej chodzi. Czy kochająca cię mama, nie powinna cieszyć się ze szczęścia, jakie dziecko teraz odczuwa? Tu jest zupełnie na odwrót.
- Możecie nas panowie zostawić na chwilę? - spojrzała na mężczyzn, a oni tylko kiwając głowami wyszli. Nie wiedziałam, czego mogłam się w tej chwili spodziewać.
- Udało wam się. - rzekła szybko, patrząc na nas załzawionymi oczami.
- Więc to jednak ty... - spojrzałam na nią szyderczym wzrokiem. Ona naprawdę nas wykończy. Wczoraj wieczorem, gdy już z Harrym leżeliśmy w łóżku wypowiedział słowa: 'Kathleen nas zniszczy, mówię ci to', a teraz co? Właśnie zrobiła już nie pierwszy krok, żeby nasz związek się rozpadł.
- Obiecałeś mi! Obiecałeś mi, że wszystko będzie dobrze! - podeszła do Harrego, uderzając go pięściami w klatkę piersiową. - Mówiłeś, że mi pomożesz, gdy zwierzyłam ci się, że sama wychowuję trójkę dzieci! - wykrzyczała mu prosto w twarz, nie przestając go uderzać.
- Niczego ci kobieto nie obiecałem! Zrobiliśmy to, owszem, ale to był tylko seks i nasze drogi się rozeszły! Przestań już histeryzować i zajmij się czymś co naprawdę do ciebie należy. - odepchnął ją lekko od siebie i przytulił mnie do swojego boku.
- Teraz tak mówisz?! - uderzyła go otwartą ręką w policzek. Przymknęłam oczy, żeby nie patrzeć na to co się dzieje i szybko wybiegłam z pomieszczenia, żeby zabrali od nas Kathleen. Ona miała źle poukładane w głowie! Coraz częściej zastanawiało mnie to, czy nie powiedzieć o moich przypuszczeniach Lesie... A jak mnie za to znienawidzi?
- Proszę pana! - zawołałam kolesia, który podobno przesłuchiwał Harrego. - Ta kobieta! Ona... Ona jest jakaś chora, proszę ją zabrać od Harrego! - zaczęłam płakać, sama się sobie dziwiąc. Policjant szybko zareagował i pobiegł do pomieszczenia szybko odciągając Kathleen od Harrego.
- Proszę się uspokoić, słyszy pani?! - Kathleen patrzyła na niego takim wzrokiem, jakby nie miała pojęcia o czym on mówi.
- To jeszcze nie koniec. - zwróciła się do nas, mówiąc to słabym głosem. Jej oczy... były jakieś dziwne... Przepełnione bólem, rozpaczą... Czymś dziwnym...
Po chwili Kathleen już z nami nie było, nawet nie dopytałam się, gdzie ją zabierają. Patrzyłam na drzwi przed chwilą zamknięte i myślałam, czy to rzeczywiście jeszcze nie koniec. Szybko ocknęłam się, przypominając  sobie, że koło mnie stoi 'ranny' Harry.
- Nic ci nie jest? - szybkim ruchem odwróciłam się do niego i skanowałam jego twarz, w poszukiwaniu jakiś śladów 'bójki'.
- Wszystko jest okej... - wyszeptał. - Gdybym mógł, to...
- To co? - przerwałam mu. - Oddałbyś jej? - zapytałam z kpiną. Cały Harry.
- Gdyby była mężczyzną to tak. Ale ja kobiet nie biję. - uśmiechnął się lekko, podnosząc rękę i odgarniając z mojej twarzy pojedyncze kosmyki.
- Wiem. - cmoknęłam go w policzek, ten bolący. Syknął z bólu. - Chodź, jedziemy stąd i poradzimy coś na ten bolący policzek.
- Ja już znam sposób, który mógłby mi pomóc. - poruszył zabawnie brwiami, na co uderzyłam go lekko w bok.
Wychodząc z czyjegoś gabinetu, ujrzałam Lesie, Matta i Jacoba, siedzących na krzesłach. Co do cholery?
- Co wy tu robicie? - szybko zapytałam, podchodząc do nich. Ich miny mnie przerażały. Lesie spłynęła pojedyncza łza, a Jacob głowę miał odwróconą w inną stronę.
- Mama po nas zadzwoniła, i powiedziała, że musimy szybko przyjechać pod komisariat. - wytłumaczyła Lesie, przytulając się do swojego chłopaka.
- I?
- I powiedziała, że ty powiesz nam o co chodzi. Gdzie ona teraz jest?
- Nie wiem Lesie. Zaczęła bić Harrego, więc zawołałam policjanta, który ją gdzieś zabrał.
- I nie zapytałaś nawet gdzie? - uniosła lekko głos.
- Byłam w szoku.
- A my? Co my mamy powiedzieć? - patrzyła mi w oczy. - Czemu biła Harrego?
- Bo... - opowiedziałam jej wszystko co działo się dziś rano i potem. Po prostu wytłumaczyłam jej całą zaistniałą sytuację, a Harry mi pomagał.
- Nie wierze... - powiedziała Lesie, chowając twarz w dłoniach. Matt szybko zareagował, przytulając ją i całując w czubek głowy.
- Już dawno ci mówiłam, że ona próbuje...
- I co teraz z mamą będzie? - przerwała mi. Czułam, że miała do mnie pretensje, że pobiegłam wtedy po tego policjanta, nie mogąc sama rozwiązać problemu. Ale przepraszam bardzo. Nie mogłam go rozwiązać sama...
- Nie wiem Lesie...
- Jak to nie wiesz?! - wstała z krzesła. Czy ona przypadkiem nie zachowuje się podobnie do swojej mamy?
- Stop! - Harry odsunął mnie od niej, a Matt przytrzymał Lesie.
- Czy ty nie rozumiesz, że twoja mama chce zepsuć nam wszystko co mamy? Kocham Harrego, a on kocha mnie i nie pozwolę, żeby twoja mama to wszystko zniszczyła, okej?! - wykrzyknęłam.
- To także jest twoja mama! Ona cię zaadoptowała, bo gdyby nie ona, nie wiadomo gdzie teraz byś była! I ty pozwalasz tak po prostu zabierać ją nie wiadomo gdzie jakiemuś policjantowi?! - łzy spływały jej nieubłaganie po policzkach, a Matt cały czas stał koło niej, patrząc na mnie i na Harrego współczującym wzrokiem.
- Idźcie stąd. - powiedziała słabym głosem.
- Posłuchaj...
- Won stąd! - krzyknęła.
- Lesie... Ona się martwi. - Jacob wstał z krzesła idąc w jej stronę. Położył jej rękę na ramieniu, ale ona ją zepchnęła.
- Widzę właśnie... - powiedziała z sarkazmem, który przybrał kpiącą postawę. Jak moja własna przyjaciółka nie może zauważyć tego, jak Kathleen próbuje nas zniszczyć?
- Mówiłam ci już niejednokrotnie, że twoja mama szkodzi mi i Harremu, ale jasne, że ty jej będziesz bronić, bo jesteście takie same i...
- Koniec już. Przestańcie! - przerwał mi Harry. Zapadła grobowa cisza, gdzie ja i Lesie miałyśmy spuszczone głowy.
- To jest oczywiste, bo kocham swoją mamę, nie to co ty. Przynajmniej pokazałabyś jej, że ją szanujesz...
- A ona mogłaby to także pokazać mi. Nie będę się z tobą o nią kłócić, bo nie warto. Dajcie znać co z nią. - wzięłam Harrego za rękę i szybkim krokiem opuściliśmy budynek. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że Lesie się tak zachowuje. Nie poznałam jej, totalnie się zmieniła.
- Wszystko okej? - zapytał Harry, gdy wsiadaliśmy do jego samochodu.
- Tak. - szepnęłam. - Boli cię bardzo? - zapytałam, bo nie chciałam drążyć tematu o Lesie i tym całym gównie co wydarzyło się przed chwilą.
- Już nie, ale powiedz mi...
- Nie chcę o tym gadać. - przerwałam mu, odwracając się w stronę okna.

***

- Ssss... - syknął Harry, gdy przykładałam mu zimny okład do policzka. Siedząc mu na kolanach, czułam się najbezpieczniej i myśląc o tym, że mógłby być teraz w więzieniu przez Kathleen nie mogłam być spokojna.
- Przepraszam cię za nią. - wyszeptałam, delikatnie muskając jego czoło, tym samym pozbywając się opadających na nie kosmyków.
- Nie przepraszaj, bo nie masz za co. - prychnął cicho.
- Mam Harry. Może gdyby nie ja, nie cierpiałbyś tak jak teraz, miałbyś dziewczynę...
- O nie, nie, nie moja droga. - przerwał. - Teraz nie miałbym dziewczyny, bo ty mnie zmieniłaś. - cmoknął mnie lekko w usta. - Kocham cię.
- Kocham cię też. - ponownie zaczęłam go całować. Harry chwycił mnie za rękę, którą trzymałam okład przy jego policzku i rzucił gdzieś za siebie zimną rzecz. Siedząc mu na kolanach, delikatnie pchnęłam go na łóżko i błądziłam palcami w jego lokach.
- Wszystko się ułoży. - wyszeptał Harry.
- Nie próbujmy się pocieszać, bo jeszcze nie raz spotkamy się z przeciwnościami na naszej drodze.
- Ale zawsze można wierzyć, że będzie ich mniej.
Nagle rozbrzmiał dzwonek. Spojrzałam na Harrego, a ten tylko skinął głową żebym odebrała. Patrząc na ekran, przybrałam zatroskaną minę, gdy zobaczyłam, że dzwoni Jacob.
- Halo? - odebrałam niepewnie.
- Słuchaj Lizzy... Powiedziałaś, że mamy cię poinformować jak już coś będzie wiadomo... - moje serce zaczęło bić szybciej i bałam się tego co za chwilę mogę usłyszać. Spojrzałam na Harrego, który podnosząc się na łokciach, usiadł na łóżku, patrząc na mnie nieprzerwanie.
- No tak...
- Mama musi chodzić na terapie, które pomogą jej się uspokoić. Wszystko jest z nią teraz w porządku, otrzymała tabletki uspokajające. Wyznała też, że kocha Harrego i jest o niego cholernie zazdrosna, stąd te objawy złości. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Opadłam na ziemię, czując się fatalnie. - Ma bardzo poważne objawy paniki, strasznie histeryzuje, co pewnie nie raz usłyszałaś. - westchnął. Jego głos był załamany i wiedziałam, że Lesie i Matt słuchają naszej rozmowy.
- Tak... Ostatnio często się to działo, ale powiedz mi... Czy to znaczy, że ona ma coś z głową? - zapytałam dość w prostu sposób.
- Można tak powiedzieć. Muszę kończyć, bo idziemy z nią porozmawiać. Trzymaj się.
- Dzięki za powiadomienie. Pa. - rozmowa została przerwana. Czułam się fatalnie. W głębi serca byłam winna za jej obecny stan. Gdyby nie ja, gdyby nie moje negatywne nastawienie do niej, tego by nie było. Na pewno jakoś dogadałybyśmy się. Telefon wypadł z moich rąk, a ja sama skuliłam się i zaczęłam płakać.
- Kochanie, co się stało? - Harry zaraz był już koło mnie, troskliwie przytulając.
- Kathleen ma coś z głową. Powiedziała, ż-że... Powiedziała, że cię k-kocha... - wyjąkałam, a Harry westchnął. - Musi chodzić na jakieś terapie, które ją uspokoją. Ma objawy paniki i histeryzuje... - wtuliłam się w niego, a on uspokajająco gładził moje plecy.
- O kurwa... Chcesz do niej jechać? - podniósł mój podbródek wycierając łzy kciukami.
- Nie, Harry... Chcę iść spać. - wypowiedziałam szeptem. Chłopak tylko skinął głową i wziął mnie na ręce, po czym zaniósł do sypialni, gdzie wygodnie ułożył na łóżku, a sam położył się koło mnie.
- Śpij kochanie. Będę tutaj. - pocałował mnie czule w czoło i złączył nasze pace, po czym poczułam, że zasypiam.

_________________________________________________________________________
No cześć! :D
Zostałam poproszona, żeby rozdział był dziś, więc postanowiłam spełnić Waszą prośbę i miałam trochę czasu. Kocham Was i no. :**** <3
(Nie wiem czy mi wyszedł, pisałam tak na szybko)
Jacy jesteście zbuntowani na temat Kathleen xD

4 komentarze:

  1. Jeju, bie spodziewałam się, ze w ciągu kilkunastu godzin moze powstac tak swiety rozdzial. Przyznaje, jestem z ciebie dumna :') XDXD boze, niech ta Kathleen se odpusci XD zaczyna mnie wpieniać powoli XD hahahshsa XD nie niec, dobra juz ogar. Wiec co do rzeczy. Gdyby tak jutro *znaczy dziś * pojawil sie kolejny rozdzial to byłam bym najszczesliwsza osoba na swiecie :D zycze weny i czekam na next :* <3 /D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow wow! Troche smutno :(
    Świetny x

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Rozdział ! Czekam na następny *-* jesteś świetna!! ♥

    OdpowiedzUsuń