***Następny dzień rano po południu***
Kiedy wyszłam spod prysznica, mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran - Harry.
- Cześć, Harry. - przywitałam go z uśmiechem.
- Hej kochanie. Mam jedno pytanie. O której mam po ciebie przyjechać?
- Um... Lesie coś wspominała, że o 17 moglibyśmy pojechać wszyscy razem. - uśmiechnęłam się do telefonu, mimo tego, że Harry mnie nie widział.
- Okej, no to podjadę pod twój dom i wszyscy się zbierzemy. - mogłam wyczuć, że także się uśmiecha. - A co robisz?
- Wyszłam właśnie z łazienki. - odpowiedziałam zwyczajnie, ale oczekiwałam na jego reakcję. Dziwnie jest się tak zwierzać z tego, co się przed chwilą robiło. Ale najwyraźniej muszę przywyknąć do tego typu pytań. Nie dziwię się, że chce wiedzieć co w danej chwili robię.
- A co robiłaś? - zaśmiał się chamsko.
- Harry! - zganiłam go.
- No co?
- Brałam prysznic, pasuje?
- Uh... - westchnął - szkoda, że mnie tam nie było... - jego głos brzmiał sztucznie smutnym. Dobrze, że była to tylko rozmowa przez telefon, bo gdyby stał przede mną spaliłabym się z niezręczności... Czułam jak moje policzki zalewają się różem.
- Lizzy, jesteś tam? - zachichotał. Aż tak długo się nie odzywałam? - chyba cię nie zawstydziłem, co? - jak zwykle musi odkryć, co właśnie zrobiłam.
- Tak, tak. Jestem. - ocknęłam się. - Nie zawstydziłeś. Po prostu rozmyślałam...
- Nad czym? - kurwa, jaki on jest ciekawy!
- A takie tam... A ty co robisz? - uniknęłam dalszych pytań.
- Ja teraz oglądam telewizję, ale za chwilę będę się zbierać, na spotkanie z tobą. - jego głos jest taki słodki, spokojny, kojący moje zmysły...
- No nie tylko ze mną... - zaśmiałam się.
Czekałam na odpowiedź, ale jej nie dostałam. Spojrzałam na ekran i telefon wyłączył się, bo oczywiście rozładowany. Nie miałam czasu teraz go podłączać, więc rzuciłam na łóżko i szybko z szafy wyjęłam to, co zakupiłam wczorajszego dnia na dzisiejszy wieczór. Była 16:15, a ja jedynie co zrobiłam, to wzięłam prysznic.
***Oczami Harrego***
Przerwała połączenie, ale czemu? Próbowałem dodzwonić się jeszcze raz, ale włączała się poczta głosowa. Wiem, że może przesadzam, ale zaniepokoiłem się. Szybko zrobiłem to, co miałem zrobić; założyłem rzeczy, które z Lizzy wczoraj kupiłem, po czym wsiadłem w samochód i pojechałem do domu mojej dziewczyny. Tyle niepokojących sytuacji było, gdy nie przepadała za mną, więc teraz cholernie się o nią martwię i przyznam, że zazdrość mnie zżera. Sprawa z Zackiem. Jeszcze nie powiedziała mi o co tak naprawdę chodziło, kim dla niej jest, lub był... Mam nadzieję, że Lizzy nie utrzymuje już z nim kontaktów. Na każdym kroku będę ją bronił, zawsze będę u jej boku, kiedy będzie mnie potrzebować, ale nie mogę pozwolić na to, żeby w jakikolwiek sposób odeszła ode mnie. Stanę na głowię, dam poodcinać sobie wszystkie kończyny żeby zawsze była moją.
Dojechałem do jej domu i szybko wysiadłem z auta. Dzwoniłem i pukałem w drzwi, chcąc zachować jak najwięcej spokoju.
- Już, nie dobijać się! - krzyczał głos zza drzwi. To nie był głos Lizzy. - Ooo.. Cześć Harry, już jesteś. Wszystko okej? - miłym uśmiechem przywitała mnie Lesie.
- Tak, wszystko okej. Cześć, cześć. - przywitałem się z przyjacielskim uściskiem, po czym Lesie wpuściła mnie do środka. Rozglądałem się w poszukiwaniu mojego skarba, lecz nigdzie jej nie widziałem.
- Lizzy na górze, wszystko z nią okej? - spytałem. Wiem, że w tej chwili mogła uznać mnie za dziwaka, ale co ja poradzę na to, że cholernie się o nią bałem.
- Taak, na górze. Coś się stało? - zmarszczyła brwi.
- Nie, nic. Tylko przerwała połączenie, nie wiem czemu. - wzruszyłem ramionami.
- Ah tak... - westchnęła i zaśmiała się. - Rozładowany. - wyszeptała, gdy usłyszała jak Lizzy schodzi ze schodów. - Nie przeszkadzam wam. - zachichotała. Szybko wyszła z pomieszczenia, a ja zobaczyłem swoją perełkę. Taka śliczna w swojej jaskrawej sukience, butów jeszcze na sobie nie miała. Włosy lekko pofalowane, lekki, chociaż mocniejszy niż zawsze makijaż. Po prostu najcudowniejszy widok, jaki mogłem kiedykolwiek ujrzeć przed sobą.
- Witaj przystojniaku. - przywitała mnie, a jej ręce znalazły się na mojej szyi.
- Cześć piękna. - wymruczałem do jej ucha i lekko przygryzłem jego płatek. Cicho zachichotała.
- Co sprowadza cię tak szybko? - spytała po chwili, gdy oderwaliśmy się od siebie. Moje ręce znalazły się na jej biodrach. Czułem ciepło w sercu, jakie dawała mi co dnia, gdy widzieliśmy się.
- Tęsknota za tobą, kochanie. - ponownie wymruczałem i pochyliłem się żeby zaczął namiętny pocałunek. Zacząłem muskać delikatnie jej usta, po czym wsunąłem język do środka jej ust. Tak niesamowicie toczyły ze sobą walkę, aż trudno było się niepodniecić. Czułem moją twardniejącą męskość, więc oderwałem się od jej ust, żeby sprawy nie zaszły za daleko. Jeszcze nie teraz.
- Nie kłam, Harry. Po prostu twoja ciekawość wzięła w górę, bo połączenie nam się przerwało, a to wszystko moja wina, bo nie podładowałam wcześniej telefonu. - podniosła jedną brew. I tu mnie ma.
- No może i też, ale serio się za tobą stęskniłem. - chciałem ponownie wpić się w jej usta, ale usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Cześć Matt. - przywitała go Lizzy, po czym chłopak rzucił się jej w ramiona. Poczułem coś okropnego w sercu. Wiedziałem, że to zazdrość i musiałem za wszelką cenę jak najszybciej to przerwać.
Odchrząknąłem, po czym Matt oderwał się od Lizzy.
- O, cześć stary. - zaśmiał się i wyciągnął w moją stronę dłoń. Uścisnąłem ją, ale nadal obserwowałem go uważnie. Ma Lesie, więc niech się jej lepiej trzyma.
- Cześć. - odburknąłem.
- Lesie na górze? - zwrócił się do Lizzy, a ona z uśmiechem odpowiedziała mu, że tak. Pobiegł szybko, a ja obserwowałem go uważnie.
- Oj przestań Harry. Wiem o co ci chodzi. - zmrużyła oczy. - Kocham cię. - powiedziała i cmoknęła mnie w usta.
- Też cię kocham. - uśmiechnąłem się. Od razu humor mi się polepszył. Po prostu niepokoję się, że jakiś typ jej zapragnie, a ja nie mogę pozwolić na to. Po prostu muszę mieć pewność, że nikt nie ma do niej "dostępu" tak jak ja. Chcę dać jej wolną przestrzeń i nie czaić się jak chuj koło niej. Mam do niej zaufanie i to się liczy.
***Oczami Lizzy***
Po kilkunastu minutach jazdy, dojechaliśmy do domu Matta. Ja jechałam z Harrym, a Lesie z Mattem. Chciałam się dziś wytańczyć i to bardzo, bo dawno nie miałam takiej okazji. Miałam w zamiarze także wypić kilka drinków tak, żeby nie szumiało mi w głowie i miałam cichą nadzieję, że Harry będzie pić ze mną, ale niestety prowadzi.
Przygotowywaliśmy jedzenie; chipsy do misek, paluszki do podłużnych kubków. Harry co chwila całował moją szyję, albo po prostu cmokał w usta, na co Matt i Lesie chichotali. Jeszcze impreza nawet się nie zaczęła, a ja już miałam za sobą jednego drinka, którego przygotowała dla mnie Lesie.
- Lizzy, nie pij dużo, proszę cię. - zaczął Harry i przytulił mnie od tyłu. Czułam wyśmienity zapach, który sprawiał, że we wnętrzu mojego ciała dochodziło do eksplozji.
- No dobrze, wypiłam na razie tylko jednego. - wzruszyłam ramionami układając owoce na talerzu.
- Właśnie. Tylko jednego, ale przed imprezą. To co będzie za kilka godzin? - rzucił sarkastycznie Harry.
- Oj, proszę cię. Będziesz miał mnie na oku. - dotknęłam palcem jego nosa.
- No mam nadzieję, że mi nie uciekniesz z pola widzenia. - zaśmiał się. Przewróciłam oczami i wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia.
Ludzi zaczęło się zbierać, przez co także robiło się coraz duszniej w pomieszczeniach. Pootwieraliśmy okna z Harrym wszędzie gdzie się dało. Dziwię się, że Matt nie bał się zrobić imprezy u siebie w domu. Tyle sprzątania, tyle zamieszania, może jakieś uszkodzenia, czego mu oczywiście nie życzę. DJ-em był jakiś kolega Matta i muszę powiedzieć, że muzę puszczał niezłą. Pierwszy taniec jaki zatańczyłam, był oczywiście z Harrym, a później z Lesie, Mattem, na co oczywiście Harry miał oko. Powiedział, że nie będzie spuszczał mnie z oka i z tym nie kłamał.
- Idę po drinka. - poinformowałam Harrego, gdy zajmowaliśmy kanapę.
- O nie, nie, nie, kochanie. Narazie wystarczy. Piłaś pół godziny temu. - powiedział Harry głosem pełnym pretensji.
- Cóż, trzeba się bawić. - wzruszyłam ramionami i ponownie chciałam iść.
- Mogę zatańczyć? - moje nogi zastygły w miejscu, kiedy usłyszałam te słowa. Odwróciłam się powoli i ujrzałam ładną dziewczynę, wcale nie zdzirowatą, chociaż głos miała piskliwy. Patrzyła dużymi oczami na Harrego, jakby mnie tu nie było. Gdyby do mnie podszedł jakiś koleś od razu Harry zabijałby go wzrokiem, ale tu co ja mogłam zrobić. Wydawało mi się, że zaczynałam być zazdrosna. To na pewno była zazdrość. Harry spojrzał na mnie pytającym wzorkiem. Czekał aż mu pozwolę? Nie mogłam go odizolowywać od świata, więc kiwnęłam głową.
- Zaraz do ciebie wrócę, nigdzie nie odchodź, skarbie. - powiedział tak, żebym tylko ja to usłyszała i pocałował mnie krótko, ale było to niesamowite. Ta laska czekała na niego z lekkim uśmiechem. Kurwa, jak sobie pomyślę o ty, że mogłaby mi go odebrać... NIE! Nie mogłam o tym kurwa myśleć, stop! Ufam mu i wiem, że mnie kocha, widać to po jego staraniach. Nie zważając na mój ból wewnętrzny, który za wszelką cenę chciałam ukryć nawet przed samą sobą, poszłam po drinka. A chuj mnie to czy Harry tego chce czy nie...
"Nie jestem zazdrosna, nie jestem zazdrosna..." - powtarzałam w myślach jak jakąś mantrę. Nie wkurzyłam się na Harrego za to, że z nią poszedł. Po prostu... Ona była ładna.. Na pewno ładniejsza ode mnie...
Nie czekając ani chwili dłużej, odnalazłam kuchnię, która była niedaleko pomieszczenia, w którym wszyscy tańczyli. Byłam pierwszy raz w tym domu, ale szybko się odnalazłam. Ustałam tyłem do wejścia i oparłam się o blat. Westchnęłam głośno, po czym ujrzałam tackę z drinkami. Wzięłam jednego i nie był aż taki zły.
Po chwili poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że to Harry, ale jakoś za szybko by wrócił. Do moich nozdrzy nie doszedł zapach Harrego, lecz zupełnie inne perfumy zmieszane z tytoniem. Odwróciłam się szybko i zamarłam.
- Z..Zack?! Kurwa, co ty tu robisz?! - warknęłam i szybko odepchnęłam go.
- Wow... - zaśmiał się. - Tęskniłaś tak samo jak ja, prawda? Ile to czasu minęło... - wzdychał co chwila, a mnie wzięło okropne obrzydzenie.
- Tęsknić?! Za tobą nie da się tęsknic, Zack. - warknęłam.
- O kurwa... Jak moje imię pięknie brzmi z twoich ust, złotko. - złapał się za serce, że niby jest bardzo podekscytowany. - Szkoda, że nie miałem tej okazji podczas seksu je usłyszeć, ale jeszcze nie wszystko stracone... - wymruczał w obrzydliwy sposób i zbliżył się o krok. - Cóż... mogę zaproponować ci jeszcze inne rzeczy jak chcesz. - poruszył brwiami.
- Co?! Przepraszam, ale mogłeś tego nie niszczyć. Gdzie te inne laski za którymi zacząłeś się rozglądać, gdy byłam jeszcze z tobą? - zapytałam. Krew buzowała we mnie całkowicie, ale nie dawałam się bardziej wynieść z równowagi.
- Oh, jakie laski... Przestań Lizzy. To była po prostu twoja... zazdrość... - mówił udawanym troskliwym głosem, po czym wziął mi z ręki drinka i upił łyka. O fuj...
- Ja zazdrosna? Może kiedyś, ale teraz to mnie już nie obchodzi. Mam Harrego, więc możesz wypierdalać już w tej chwili. - krzyknęłam i wskazałam mu wyjście z kuchni. - A tak w ogóle masz tu zaproszenie?!
- Tak. Mam. - powaga wypełniła jego głos, a ja parsknęłam. - Masz Harrego? O kurwa, to szczęścia! - klasnął w dłonie i przełożył rękę na moje ramię. Zepchnęłam ją.
- Jeśli ty nie masz zamiary stąd wyjść, to ja wychodzę. - ruszyłam, ale uniemożliwił mi to uścisk Zacka na nadgarstku. Przypomniała mi się ta chwila kiedy mnie uderzył. To było takie upokarzające...
- Czekaj, czekaj... - odwrócił mnie gwałtownie. - Jeden taniec. - wysunął swojego wskazującego palca, ukazując tym samym ilość przetańczonych tańców.
- I co?
- I odwalę się od ciebie. - wycedził. Nie pasowało mi tu coś. Zach tak szybko nie odpuszcza, więc nie wiedziałam czy mam mu wierzyć, szczególnie po tym, jak przez ostatni czas mnie traktował.
- No serio mówię. Lizzy, chodź. - pociągnął mnie lekko, a ja ruszyłam za nim. Kurwa, co ja wyprawiam?!
____________________________________________________________________________
Wreszcie, nareszcie! :***
Witajcie witajcie, kochani! :D
Wreszcie mogłam dodać rozdział i przepraszam za te kilka dni nieobecności, ale korzystam z wakacji xD
Pozdro dla tych, którzy tak samo z nich korzystają! ;P Kocham Was i comment, please :**
Kiedy wyszłam spod prysznica, mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran - Harry.
- Cześć, Harry. - przywitałam go z uśmiechem.
- Hej kochanie. Mam jedno pytanie. O której mam po ciebie przyjechać?
- Um... Lesie coś wspominała, że o 17 moglibyśmy pojechać wszyscy razem. - uśmiechnęłam się do telefonu, mimo tego, że Harry mnie nie widział.
- Okej, no to podjadę pod twój dom i wszyscy się zbierzemy. - mogłam wyczuć, że także się uśmiecha. - A co robisz?
- Wyszłam właśnie z łazienki. - odpowiedziałam zwyczajnie, ale oczekiwałam na jego reakcję. Dziwnie jest się tak zwierzać z tego, co się przed chwilą robiło. Ale najwyraźniej muszę przywyknąć do tego typu pytań. Nie dziwię się, że chce wiedzieć co w danej chwili robię.
- A co robiłaś? - zaśmiał się chamsko.
- Harry! - zganiłam go.
- No co?
- Brałam prysznic, pasuje?
- Uh... - westchnął - szkoda, że mnie tam nie było... - jego głos brzmiał sztucznie smutnym. Dobrze, że była to tylko rozmowa przez telefon, bo gdyby stał przede mną spaliłabym się z niezręczności... Czułam jak moje policzki zalewają się różem.
- Lizzy, jesteś tam? - zachichotał. Aż tak długo się nie odzywałam? - chyba cię nie zawstydziłem, co? - jak zwykle musi odkryć, co właśnie zrobiłam.
- Tak, tak. Jestem. - ocknęłam się. - Nie zawstydziłeś. Po prostu rozmyślałam...
- Nad czym? - kurwa, jaki on jest ciekawy!
- A takie tam... A ty co robisz? - uniknęłam dalszych pytań.
- Ja teraz oglądam telewizję, ale za chwilę będę się zbierać, na spotkanie z tobą. - jego głos jest taki słodki, spokojny, kojący moje zmysły...
- No nie tylko ze mną... - zaśmiałam się.
Czekałam na odpowiedź, ale jej nie dostałam. Spojrzałam na ekran i telefon wyłączył się, bo oczywiście rozładowany. Nie miałam czasu teraz go podłączać, więc rzuciłam na łóżko i szybko z szafy wyjęłam to, co zakupiłam wczorajszego dnia na dzisiejszy wieczór. Była 16:15, a ja jedynie co zrobiłam, to wzięłam prysznic.
***Oczami Harrego***
Przerwała połączenie, ale czemu? Próbowałem dodzwonić się jeszcze raz, ale włączała się poczta głosowa. Wiem, że może przesadzam, ale zaniepokoiłem się. Szybko zrobiłem to, co miałem zrobić; założyłem rzeczy, które z Lizzy wczoraj kupiłem, po czym wsiadłem w samochód i pojechałem do domu mojej dziewczyny. Tyle niepokojących sytuacji było, gdy nie przepadała za mną, więc teraz cholernie się o nią martwię i przyznam, że zazdrość mnie zżera. Sprawa z Zackiem. Jeszcze nie powiedziała mi o co tak naprawdę chodziło, kim dla niej jest, lub był... Mam nadzieję, że Lizzy nie utrzymuje już z nim kontaktów. Na każdym kroku będę ją bronił, zawsze będę u jej boku, kiedy będzie mnie potrzebować, ale nie mogę pozwolić na to, żeby w jakikolwiek sposób odeszła ode mnie. Stanę na głowię, dam poodcinać sobie wszystkie kończyny żeby zawsze była moją.
Dojechałem do jej domu i szybko wysiadłem z auta. Dzwoniłem i pukałem w drzwi, chcąc zachować jak najwięcej spokoju.
- Już, nie dobijać się! - krzyczał głos zza drzwi. To nie był głos Lizzy. - Ooo.. Cześć Harry, już jesteś. Wszystko okej? - miłym uśmiechem przywitała mnie Lesie.
- Tak, wszystko okej. Cześć, cześć. - przywitałem się z przyjacielskim uściskiem, po czym Lesie wpuściła mnie do środka. Rozglądałem się w poszukiwaniu mojego skarba, lecz nigdzie jej nie widziałem.
- Lizzy na górze, wszystko z nią okej? - spytałem. Wiem, że w tej chwili mogła uznać mnie za dziwaka, ale co ja poradzę na to, że cholernie się o nią bałem.
- Taak, na górze. Coś się stało? - zmarszczyła brwi.
- Nie, nic. Tylko przerwała połączenie, nie wiem czemu. - wzruszyłem ramionami.
- Ah tak... - westchnęła i zaśmiała się. - Rozładowany. - wyszeptała, gdy usłyszała jak Lizzy schodzi ze schodów. - Nie przeszkadzam wam. - zachichotała. Szybko wyszła z pomieszczenia, a ja zobaczyłem swoją perełkę. Taka śliczna w swojej jaskrawej sukience, butów jeszcze na sobie nie miała. Włosy lekko pofalowane, lekki, chociaż mocniejszy niż zawsze makijaż. Po prostu najcudowniejszy widok, jaki mogłem kiedykolwiek ujrzeć przed sobą.
- Witaj przystojniaku. - przywitała mnie, a jej ręce znalazły się na mojej szyi.
- Cześć piękna. - wymruczałem do jej ucha i lekko przygryzłem jego płatek. Cicho zachichotała.
- Co sprowadza cię tak szybko? - spytała po chwili, gdy oderwaliśmy się od siebie. Moje ręce znalazły się na jej biodrach. Czułem ciepło w sercu, jakie dawała mi co dnia, gdy widzieliśmy się.
- Tęsknota za tobą, kochanie. - ponownie wymruczałem i pochyliłem się żeby zaczął namiętny pocałunek. Zacząłem muskać delikatnie jej usta, po czym wsunąłem język do środka jej ust. Tak niesamowicie toczyły ze sobą walkę, aż trudno było się niepodniecić. Czułem moją twardniejącą męskość, więc oderwałem się od jej ust, żeby sprawy nie zaszły za daleko. Jeszcze nie teraz.
- Nie kłam, Harry. Po prostu twoja ciekawość wzięła w górę, bo połączenie nam się przerwało, a to wszystko moja wina, bo nie podładowałam wcześniej telefonu. - podniosła jedną brew. I tu mnie ma.
- No może i też, ale serio się za tobą stęskniłem. - chciałem ponownie wpić się w jej usta, ale usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Cześć Matt. - przywitała go Lizzy, po czym chłopak rzucił się jej w ramiona. Poczułem coś okropnego w sercu. Wiedziałem, że to zazdrość i musiałem za wszelką cenę jak najszybciej to przerwać.
Odchrząknąłem, po czym Matt oderwał się od Lizzy.
- O, cześć stary. - zaśmiał się i wyciągnął w moją stronę dłoń. Uścisnąłem ją, ale nadal obserwowałem go uważnie. Ma Lesie, więc niech się jej lepiej trzyma.
- Cześć. - odburknąłem.
- Lesie na górze? - zwrócił się do Lizzy, a ona z uśmiechem odpowiedziała mu, że tak. Pobiegł szybko, a ja obserwowałem go uważnie.
- Oj przestań Harry. Wiem o co ci chodzi. - zmrużyła oczy. - Kocham cię. - powiedziała i cmoknęła mnie w usta.
- Też cię kocham. - uśmiechnąłem się. Od razu humor mi się polepszył. Po prostu niepokoję się, że jakiś typ jej zapragnie, a ja nie mogę pozwolić na to. Po prostu muszę mieć pewność, że nikt nie ma do niej "dostępu" tak jak ja. Chcę dać jej wolną przestrzeń i nie czaić się jak chuj koło niej. Mam do niej zaufanie i to się liczy.
***Oczami Lizzy***
Po kilkunastu minutach jazdy, dojechaliśmy do domu Matta. Ja jechałam z Harrym, a Lesie z Mattem. Chciałam się dziś wytańczyć i to bardzo, bo dawno nie miałam takiej okazji. Miałam w zamiarze także wypić kilka drinków tak, żeby nie szumiało mi w głowie i miałam cichą nadzieję, że Harry będzie pić ze mną, ale niestety prowadzi.
Przygotowywaliśmy jedzenie; chipsy do misek, paluszki do podłużnych kubków. Harry co chwila całował moją szyję, albo po prostu cmokał w usta, na co Matt i Lesie chichotali. Jeszcze impreza nawet się nie zaczęła, a ja już miałam za sobą jednego drinka, którego przygotowała dla mnie Lesie.
- Lizzy, nie pij dużo, proszę cię. - zaczął Harry i przytulił mnie od tyłu. Czułam wyśmienity zapach, który sprawiał, że we wnętrzu mojego ciała dochodziło do eksplozji.
- No dobrze, wypiłam na razie tylko jednego. - wzruszyłam ramionami układając owoce na talerzu.
- Właśnie. Tylko jednego, ale przed imprezą. To co będzie za kilka godzin? - rzucił sarkastycznie Harry.
- Oj, proszę cię. Będziesz miał mnie na oku. - dotknęłam palcem jego nosa.
- No mam nadzieję, że mi nie uciekniesz z pola widzenia. - zaśmiał się. Przewróciłam oczami i wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia.
Ludzi zaczęło się zbierać, przez co także robiło się coraz duszniej w pomieszczeniach. Pootwieraliśmy okna z Harrym wszędzie gdzie się dało. Dziwię się, że Matt nie bał się zrobić imprezy u siebie w domu. Tyle sprzątania, tyle zamieszania, może jakieś uszkodzenia, czego mu oczywiście nie życzę. DJ-em był jakiś kolega Matta i muszę powiedzieć, że muzę puszczał niezłą. Pierwszy taniec jaki zatańczyłam, był oczywiście z Harrym, a później z Lesie, Mattem, na co oczywiście Harry miał oko. Powiedział, że nie będzie spuszczał mnie z oka i z tym nie kłamał.
- Idę po drinka. - poinformowałam Harrego, gdy zajmowaliśmy kanapę.
- O nie, nie, nie, kochanie. Narazie wystarczy. Piłaś pół godziny temu. - powiedział Harry głosem pełnym pretensji.
- Cóż, trzeba się bawić. - wzruszyłam ramionami i ponownie chciałam iść.
- Mogę zatańczyć? - moje nogi zastygły w miejscu, kiedy usłyszałam te słowa. Odwróciłam się powoli i ujrzałam ładną dziewczynę, wcale nie zdzirowatą, chociaż głos miała piskliwy. Patrzyła dużymi oczami na Harrego, jakby mnie tu nie było. Gdyby do mnie podszedł jakiś koleś od razu Harry zabijałby go wzrokiem, ale tu co ja mogłam zrobić. Wydawało mi się, że zaczynałam być zazdrosna. To na pewno była zazdrość. Harry spojrzał na mnie pytającym wzorkiem. Czekał aż mu pozwolę? Nie mogłam go odizolowywać od świata, więc kiwnęłam głową.
- Zaraz do ciebie wrócę, nigdzie nie odchodź, skarbie. - powiedział tak, żebym tylko ja to usłyszała i pocałował mnie krótko, ale było to niesamowite. Ta laska czekała na niego z lekkim uśmiechem. Kurwa, jak sobie pomyślę o ty, że mogłaby mi go odebrać... NIE! Nie mogłam o tym kurwa myśleć, stop! Ufam mu i wiem, że mnie kocha, widać to po jego staraniach. Nie zważając na mój ból wewnętrzny, który za wszelką cenę chciałam ukryć nawet przed samą sobą, poszłam po drinka. A chuj mnie to czy Harry tego chce czy nie...
"Nie jestem zazdrosna, nie jestem zazdrosna..." - powtarzałam w myślach jak jakąś mantrę. Nie wkurzyłam się na Harrego za to, że z nią poszedł. Po prostu... Ona była ładna.. Na pewno ładniejsza ode mnie...
Nie czekając ani chwili dłużej, odnalazłam kuchnię, która była niedaleko pomieszczenia, w którym wszyscy tańczyli. Byłam pierwszy raz w tym domu, ale szybko się odnalazłam. Ustałam tyłem do wejścia i oparłam się o blat. Westchnęłam głośno, po czym ujrzałam tackę z drinkami. Wzięłam jednego i nie był aż taki zły.
Po chwili poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że to Harry, ale jakoś za szybko by wrócił. Do moich nozdrzy nie doszedł zapach Harrego, lecz zupełnie inne perfumy zmieszane z tytoniem. Odwróciłam się szybko i zamarłam.
- Z..Zack?! Kurwa, co ty tu robisz?! - warknęłam i szybko odepchnęłam go.
- Wow... - zaśmiał się. - Tęskniłaś tak samo jak ja, prawda? Ile to czasu minęło... - wzdychał co chwila, a mnie wzięło okropne obrzydzenie.
- Tęsknić?! Za tobą nie da się tęsknic, Zack. - warknęłam.
- O kurwa... Jak moje imię pięknie brzmi z twoich ust, złotko. - złapał się za serce, że niby jest bardzo podekscytowany. - Szkoda, że nie miałem tej okazji podczas seksu je usłyszeć, ale jeszcze nie wszystko stracone... - wymruczał w obrzydliwy sposób i zbliżył się o krok. - Cóż... mogę zaproponować ci jeszcze inne rzeczy jak chcesz. - poruszył brwiami.
- Co?! Przepraszam, ale mogłeś tego nie niszczyć. Gdzie te inne laski za którymi zacząłeś się rozglądać, gdy byłam jeszcze z tobą? - zapytałam. Krew buzowała we mnie całkowicie, ale nie dawałam się bardziej wynieść z równowagi.
- Oh, jakie laski... Przestań Lizzy. To była po prostu twoja... zazdrość... - mówił udawanym troskliwym głosem, po czym wziął mi z ręki drinka i upił łyka. O fuj...
- Ja zazdrosna? Może kiedyś, ale teraz to mnie już nie obchodzi. Mam Harrego, więc możesz wypierdalać już w tej chwili. - krzyknęłam i wskazałam mu wyjście z kuchni. - A tak w ogóle masz tu zaproszenie?!
- Tak. Mam. - powaga wypełniła jego głos, a ja parsknęłam. - Masz Harrego? O kurwa, to szczęścia! - klasnął w dłonie i przełożył rękę na moje ramię. Zepchnęłam ją.
- Jeśli ty nie masz zamiary stąd wyjść, to ja wychodzę. - ruszyłam, ale uniemożliwił mi to uścisk Zacka na nadgarstku. Przypomniała mi się ta chwila kiedy mnie uderzył. To było takie upokarzające...
- Czekaj, czekaj... - odwrócił mnie gwałtownie. - Jeden taniec. - wysunął swojego wskazującego palca, ukazując tym samym ilość przetańczonych tańców.
- I co?
- I odwalę się od ciebie. - wycedził. Nie pasowało mi tu coś. Zach tak szybko nie odpuszcza, więc nie wiedziałam czy mam mu wierzyć, szczególnie po tym, jak przez ostatni czas mnie traktował.
- No serio mówię. Lizzy, chodź. - pociągnął mnie lekko, a ja ruszyłam za nim. Kurwa, co ja wyprawiam?!
____________________________________________________________________________
Wreszcie, nareszcie! :***
Witajcie witajcie, kochani! :D
Wreszcie mogłam dodać rozdział i przepraszam za te kilka dni nieobecności, ale korzystam z wakacji xD
Pozdro dla tych, którzy tak samo z nich korzystają! ;P Kocham Was i comment, please :**
świetny <3 !
OdpowiedzUsuńBoski rozdział nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńKiedy nn ? <3
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać dziś :)
UsuńBoooskii! <333
OdpowiedzUsuńO cholera nie no żałuję, że mnie nie było i nie mogłam być na bieżąco
OdpowiedzUsuńZack mnie przeraża nie wiem czemu O.o
Mam nadzieję ,że nie skończy się to źle...
lecę dalej ;**