Zanim spostrzegłam się byłam już z Zackiem w zatłoczonym, głośnym pomieszczeniu. Za wszelką cenę starałam się odnaleźć Harrego wzrokiem, chociaż może lepiej by było gdyby nie dowiedział się o tym tańcu z moim byłym chłopakiem.
Dłonie Zacka od razu powędrowały na moje biodra, przez co lekko się wzdrygnęłam. Niebezpiecznie mocne dreszcze przeszły przez moje ciało, a oddech zatrzymał się na pięć sekund.
- Wszystko okej? - zapytał z chytrym uśmieszkiem. Każdy jego dotyk budził we mnie nieprzyjemne wspomnienia i emocje związane z naszym byłym związkiem. Nie uzyskał ode mnie żadnej odpowiedzi, a zaraz po tym moje dłonie powędrowały na jego ramiona. Kawałek, do którego przyszło nam tańczyć, nie był szalony, przez co tym bardziej czułam niepokój. Nie chciałam jakiegokolwiek zbliżenia naszych ciał, ale tańcząc z Zackiem przy tak spokojnej piosence, wszystko było możliwe.
Chłopak zabrał jedną dłoń z mojego biodra i poprawił sobie włosy, po czym ponownie jego ręka spoczęła na moim ciele, tylko niepokojąco niżej. Wstrzymywałam w sobie chęć zepchnięcia jej, jednak nie chciałam robić sobie problemów przez jego denerwujące odzywki. Przecież to tylko taniec.
- Jak ci się z Harrym układa? Wcześniej uniknęłaś tego pytania. - spytał po chwili, gdy nasze ciała równo poruszały się w rytm piosenki.
- Nie muszę ci odpowiadać, bo to nie twoja sprawa. - prychnęłam. To prawda. Nie musiałam mu się z niczego tłumaczyć. To są moje prywatne sprawy i nie chcę się nimi dzielić z TAKIMI ludźmi jak Zack.
- Och. - westchnął aktorsko. - Widzę, że twój chłoptaś nie prowadzi cię na drogę grzeczności. Kiedyś podzieliłabyś się ze mną wszystkimi informacjami. - cwaniacki uśmiech towarzyszył mu przy każdym wypowiedzianym przez niego słowem.
- Dobrze zaznaczyłeś. KIEDYŚ. - zaśmiałam się nerwowo. Dostrzegłam w jego oczach nutkę złości. Wiedziałam, że go irytuję, ale co mogłam innego zrobić?
Niechcący spojrzałam w bok i dostrzegłam zły wzrok Harrego na nas obydwu. Siedział na kanapie i mogłam z tej odległości dostrzec, że zaciskał nerwowo szczękę. Jeszcze teraz brakowałoby mi, gdyby Zack zaczął robić różnego rodzaju sceny...
Posłałam Harremu uspokajający uśmiech, jednak zdawało mi się, jakby go nie zauważył. Nadal jego wzrok był utkwiony na Zacku, a ja tylko modliłam się w duchu, żeby nic złego z tego nie wynikło.
- Widzę, że Harry jest zazdrosny? - zaśmiał się Zack tuż obok mojego ucha. Ciepłe powietrze spotkało się z moją skórą, dając efekt nieprzyjemnego dreszczu.
- Lepiej żebyś trzymał się ode mnie z daleka i nie próbował robić nic innego oprócz tańca. - ostrzegłam go z zaciśniętymi zębami.
- A co? Przywali mi tak jak kiedyś? - jego śmiech był strasznie chamski. Na samą myśl o tym, że kiedyś był moim chłopakiem... Wymioty zbierają mi się nie ubłagalnie, do tego zaczyna powoli szumieć mi w głowie.
- A żebyś wiedział, Zack. - warknęłam i podniosłam jego dłonie wyżej na moją talię. Nie patrzyłam w stronę mojego chłopaka. Nie chciałam dostrzec jego palącego wzroku, gdyż nie miałam zamiaru czuć się winna, że zatańczyłam z Zackiem, chociaż sama zaczynam tego żałować. W końcu Harry też poszedł tańczyć z jakąś dziewczyną, więc co ja miałam robić?
- Nie boję się go. Z resztą nie radziłbym mu się do mnie zbliżać, bo aż roi się tu od mojej ochrony. - jego słowa przeraziły mnie, ale nie dałam tego po sobie poznać. Może specjalnie tak powiedział, żeby mnie przestraszyć?
- Żartujesz sobie? - prychnęłam.
- Mówię całkiem poważnie, słońce. - puścił mi oczko. Skrzywiłam się na jego słowa, ale nic nie powiedziałam. Nawet nie czułam kiedy jego łapy ponownie znalazły się na moich biodrach.
- Albo weźmiesz te ręce w odpowiednie miejsce, albo idę stąd. - warknęłam.
- To chodźmy razem. - rzucił.
- Tańczymy czy nie?! - podniosłam głos.
- Ma się rozumieć, kochanie. - skinął głową i ponownie zaczęliśmy tańczyć, tylko teraz nieco ja z podwyższonym ciśnieniem.
- Nie mów na mnie ani słońce, ani kochanie i nic z tych rzeczy. - rzuciłam gniewnym tonem. Zack tylko zaśmiał się chamsko i dalej tańczył. Gdy piosenka dobiegła końca pocałował mnie w dłoń, na co od razu wytarłam ją o sukienkę na jego oczach. Zachichotał na ten gest, po czym schował ręce w kieszeni.
- Cóż... powiedziałem, że po tym tańcu odwalę się od ciebie, ale... hmm... wpadnij na moje urodziny. Wyprawiam je dość niedługo, jeszcze powiadomię cię na Facebooku, lub napiszę prywatnego SMSa. - mrugnął oczkiem.
- Wątpię czy się pojawię. - mruknęłam. On zaprasza mnie na urodziny? Kurwa, jaki on musi być popierdolony.
- Nie daj się prosić. A Harry.. cóż, jego ostatecznie też możesz wziąć. - wzruszył ramionami, po czym odszedł. Tak po prostu odszedł.
Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam wrócić do Harrego. Bałam się jego reakcji; już nie raz, nawet jak ze sobą jeszcze nie byliśmy, chciał bić się od razu. Bałam się w tej chwili, że będzie chciał znaleźć Zacka i się z nim 'rozprawić'.
- Dobrze się bawiłaś? - Harry odezwał się ze sztucznym uśmiechem, gdy dosiadłam do niego i położyłam dłoń na jego kolanie. Nie wiem skąd takie odważne ruchy, ale zgaduję, że po tych kilku drinkach.
- A ty? - odpyskowałam. Chodziło mi oczywiście o taniec z tą dziewczyną. Nie ukrywając - byłam zazdrosna.
- Zapytałem pierwszy. - mruknął patrząc prosto przed siebie. Cały humor zniknął i chuj wie kiedy znów będziemy się razem śmiać.
- Otóż, bardzo dobrze Zack tańczy, ale wkurzał mnie swoimi odważnymi ruchami, a na koniec zaprosił mnie na swoje urodziny.
- Co, kurwa?! - odkręcił się tak, że patrzył się w moją twarz.
- No powiedziałam. - wzruszyłam ramionami. Zachowywałam się bardzo odważnie w stosunku do niego; nie szczędziłam sobie pyskowania i ruchów jak małe, niegrzeczne dziecko.
- Chyba nie zamierzasz tam pójść?! - prawie krzyknął.
- Jeśli nie pójdziesz tam ze mną to nie. - odpowiedziałam twardo. Chciałam pokazać mu, że nie ruszę się bez jego pozwolenia. Wiedziałam dokładnie, że wytrąciłoby go to z równowagi.
- No więc nie idziemy, bo nie mam zamiaru się tam pokazywać. - odkręcił głowę.
- Okej. - wzruszyłam ramionami. Musiało to doprowadzić do kłótni w pierwszy tydzień naszego związku?
- Nie chcę żebyś utrzymywała z nim kontaktów. - spokojny i opanowany głos Harrego dobiegł do moich uszu i na dłoniach poczułam jego dłonie.
- A ja nie chcę żebyś tańczył z tą dziewczyną, okej? - powiedziałam naburmuszona jak małe dziecko, na co Harry zaśmiał się.
- Dobrze, moja zazdrośnico. - zachichotałam razem z nim i pocałowałam go lekko w usta.
- Chodźmy po drinki. - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
- Nie za dużo tego na dziś? - spytał rozbawiony.
- Nie. - zachichotałam. Nasza 'mini kłótnia' nieco odświeżyła mój umysł i nie czułam już w sobie alkoholu. Weszliśmy do kuchni po drinki. Harry wziął tylko łyka ode mnie, a ja zdążyłam wypić już dwa.
- Hej, hej, hej, kochanie wystarczy. - zaśmiał się Harry, gdy sięgnęłam po trzeciego. - Nie to żebym ci bronił, ale niedługo na własnych nogach nie ustaniesz. - zachichotałam razem z nim i postanowiłam jednak odstawić drinka, chociaż jak Harry się zagapi, zagarnę od kogoś jeszcze jednego. Kto by przypuszczał ze zrobi się ze mnie taka 'pijaczka'.
Kilka piosenek jeszcze przetańczyłam z Harrym, Lesie i Mattem. Zdążyłam zagarnąć jeszcze dwa drinki, gdy Harry nie widział. Czułam, że jestem już ledwie obecna w tym świecie i chciałam wracać do domu. Przez przypadkowego gościa dowiedziałam się, że było kilka minut po północy. Zauważyłam jednego gościa w koncie, przez co mały chichot wydobył się z moich ust.
- Skarbie, chcesz już wracać? - dobiegł mnie głos Harrego i lekki uścisk na moich biodrze. Cicho jęknęłam, gdy poczułam jak miękkie usta Harrego muskają moją szyję. Było to bardzo przyjemne uczucie, ale nie mogłam znieść zawieszonych spojrzeń na naszej parze.
- Ha..Harry... - jęknęłam. - Ludzie się gapią. - sapnęłam.
- I co z tego? - zamruczał i schodził pocałunkami niżej.
- To irytujące. - powiedziałam podniesionym głosem.
- Co? - spytał zdziwiony. - To, że cię całuję? - zachichotał, na co wywróciłam oczami.
- Nie. To, że ludzie się na nas bezczelnie patrzą. - rzuciłam.
- Nie przejmuj się nimi. - wtrącił i ponownie zaczął mnie całować, ale tym razem złączył nasze usta. Przerwałam pocałunek, co wiązało się z pytającym spojrzeniem Harrego.
- Chcę już wracać. Nie zbyt dobrze się czuję. - odpowiedziałam na jego niezadane pytanie. Rozbawiony pokiwał głową i chwycił mnie za rękę, tym samym powodując, że wstałam z kanapy. Na koniec pokazałam osobom, które się tak gapiły środkowy palec, dodając wyrzucenie języka. Nie wiem co mnie napadło, ale kiedy jestem napita, nieźle mam poprzewracane we łbie.
Czując ból z nogach, nadal podążałam za Harrym, cały czas narzekając. Kilka razy proponował żeby wziąć mnie jednak na ręce, ale nie chciałam się zgodzić.
- Zapraszam. - powiedział zabawnie, otwierając mi drzwi do swojego samochodu. Przez całą drogę ja nawijałam o mojej pracy, co pewnie nie za bardzo interesowało Harrego, ale słuchał mnie z rozbawieniem. Opowiadałam o Kathleen, trochę ją wyzywałam, a Harry chichotał. Zwracał mi uwagę, gdy przedawkowałam z niegrzecznymi słowami.
- Zobaczymy się jutro? - zapytałam Harrego, gdy zatrzymał się przed moim domem.
- A chcesz? - uśmiechnął się.
- No wiesz..? Pytanie. - prychnęłam.
- W takim razie jesteśmy umówieni. - zaśmiał się i pochylił się nade mną żeby mnie pocałować, jednak ja odsunęłam się i odepchnęłam go z rozbawieniem.
- Lizzy... - zrobił błagającą minę.
- No dooobra... - zachichotałam i zrobiłam dzióbek. Oczekiwałam tylko na całusa, jednak Harry wsunął język między moje wargi i poruszał językiem szybko i spontanicznie. Coś podniecającego było w tych ruchach, bo znane mi ciepło zaczęło towarzyszyć mi w dole brzucha.Nie wiem czemu, ale chciałam dowiedzieć się, czy Harrego to tak samo podnieciło jak mnie. Nie przerywając pocałunku, przeniosłam się na jego kolana i usadowiłam się tak, żeby czuć jego męskość. Czułam go bardzo dobrze, czułam jak jego spodnie stają się coraz ciaśniejsze.
- Teraz mogę iść. - przerwałam pocałunek i zachichotałam.
- Ty cwaniaro. - zaśmiał się Harry i chyba załapał o co mi chodziło z tym przeniesieniem się na jego kolana. Rzuciłam mu szczery uśmiech i niezdarnie wygramoliłam się z jego kolan. Gdy chciałam złapać za klamkę, chwycił mnie za łokieć i przyciągnął do siebie ostatni raz.
- Kocham cię. - wymruczał prosto w moje usta.
- Ja ciebie też kocham, Harry. - odpowiedziałam i przejechałam językiem po jego dolnej wardze. Zamruczał cicho, a na mojej twarzy zagościł dumny z siebie uśmiech.
- Lecę, bo zaraz padnę. - zajęczałam.
- No leć, leć. - zaśmiał się Harry. - Do jutra, Lizzy. Kocham cię. - powiedział, po czym wysiadłam z samochodu. Przed drzwiami jeszcze pomachałam do niego i weszłam do środka.
***
- Idę! - jęknęłam, gdy usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi. Nie ktoś, ale oczywiście Harry. Podniosłam się z kanapy i szurając po podłodze podeszłam do drzwi. Pewnie mój widok go przerazi; byłam w piżamach, roztrzepany kok, bez makijażu... Otworzyłam drzwi i zamarłam.
- Scott!! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego z uściskiem. Ten gwałtowny ruch wywołał mocny ból głowy, ale w tym momencie najmniej mnie to obchodziło. - Jaka niespodzianka! Wejdź! - zaprosiłam go do środka. Taka dawno go nie widziałam i tęskniłam za nim. Trochę się zmienił, wydoroślał.
- Cześć maleńka. Wyglądasz, jakby cię ktoś przed chwilą przeleciał. - zaśmiał się, a ja lekko go uderzyłam na te niepohamowane słowa.
- Może tak było. - zachichotałam i poszłam wyłączyć telewizję, żebyśmy mogli iść w spokoju pogadać do mnie do pokoju. - A tak serio, to wczoraj była impreza i sam rozumiesz. Chłopak Lesie zorganizował i musiałam się wyszaleć. - Scott zachichotał na moje słowa, a ja razem z nim. - Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam, więc ruszyliśmy do pokoju. Gdyby chciał, na pewno by mi powiedział, bo zawsze to robił. Przy nim czuję się wyluzowana, bo on taki właśnie jest.
- Słyszałem, że chodzisz z Harrym. - posłał mi uśmiech i rzucił się na łóżko.
- Taa.. Od niecałego tygodnia. W sumie dogadujemy się dobrze, lecz gdy go poznałam nie było tak kolorowo. - zaczęłam mu opowiadać pokrótce o tym, jak się poznaliśmy, jak pobił Zacka z parku, jak się upił i musiałam u niego spać... Opowiedziałam też o bliższych wydarzeniach, o wyjeździe do Liverpoolu, o tym co się tam stało. To, że zbliżyliśmy się do siebie z Harrym, zawdzięczam właśnie temu wyjazdowi. Wątpię, czy przekonałabym się do niego, gdyby nie to, że Lesie zaproponowała mi tam wyjechać. Gdy zgadzałam się, nie miałam pojęcia, że Harry też tam będzie.
- No wow! - otworzył usta tak samo jak i oczy ze zdziwienia. - Widać, że gościowi na tobie zależy. Wiesz... nie znam go za dobrze, ale kojarzę z widzenia, bo moi rodzice często przebywali w tym klubie przed naszym wyjazdem. Zależy mu na tobie, to widać, po tym co mi opowiedziałaś. A co do tego... dopiero teraz dowiedziałaś się, że jego tata zginął z twoimi rodzicami?
- Tak, a kiedy miałabym się dowiedzieć? - spytałam zdziwiona.
- Twoja ciocia już dawno wiedziała o tym. Skoro mówiłaś, że spała z Harrym, i nie chce żebyś ty się z nim spotykała, coś jest na rzeczy... - zmrużył oczy.
- Okej, okej. Nie psujmy tego dobrego nastroju jakąś Kathleen. - zachichotałam. - Opowiadaj co u ciebie.
Scott zaczął mówić mi ile zajebistych dziewczyn jest w Boltonie, jednak od niedawna spotyka się z jakąś Margaret. Od razu przypomina mi się o byłej dziewczynie Harrego.
- Ona jest naprawdę walnięta. - Scott opowiadał o swojej dziewczynie. Zaproponowała mu coś w stylu 'lap dance' . Ciekawe co Harry by zrobił, gdybym złożyła mu taką propozycję. Aż kurwa boję się pomyśleć. Jeśli kiedyś będę pijana, złożę mu tę propozycję. Niech odwaga będzie ze mną.
- Zgodziłeś się? - zachichotałam. Po minie Scotta, po jego zaróżowionych policzkach mogłam stwierdzić, że oczywiście nie zaprzepaściłby takiej okazji.
- Oczywiście, że tak. - zaśmiał się. - Ona nie wygląda zdzirowato, żebyś nie pomyślała. - nawet nie mogłabym. Nie sądziłabym, że Scott mógłby sobie znaleźć dziewczynę - dziwkę. To nie w jego stylu. - Po prostu jest nieco szalona, ale lubię w niej to. Nie jesteśmy jeszcze razem, ale wciąż czekam na odpowiednią chwilę z propozycją.
- To więc życzę ci powodzenia. - przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. Trwaliśmy w tej pozycji, nawet jeśli rozbrzmiało się pukanie do drzwi, a po chwili ujrzałam Harrego w środku mojego pokoju. Oderwałam się od Scotta. O kurwa, ale to musiało głupio wyglądać, tym bardziej, że Harry jeszcze nie widział na oczy Scotta...
__________________________________________________________________
Obiecałam i jest ;)
Cześć Wam wszystkim.
Co tu mogę pisać! Cóż, zapraszam do komentowania i nie przedłużam! Papa! :**
Kocham Was, nie zapomnijcie! :D
Do następnego ZBOCZONEGO rozdziału i posta! xD
Dłonie Zacka od razu powędrowały na moje biodra, przez co lekko się wzdrygnęłam. Niebezpiecznie mocne dreszcze przeszły przez moje ciało, a oddech zatrzymał się na pięć sekund.
- Wszystko okej? - zapytał z chytrym uśmieszkiem. Każdy jego dotyk budził we mnie nieprzyjemne wspomnienia i emocje związane z naszym byłym związkiem. Nie uzyskał ode mnie żadnej odpowiedzi, a zaraz po tym moje dłonie powędrowały na jego ramiona. Kawałek, do którego przyszło nam tańczyć, nie był szalony, przez co tym bardziej czułam niepokój. Nie chciałam jakiegokolwiek zbliżenia naszych ciał, ale tańcząc z Zackiem przy tak spokojnej piosence, wszystko było możliwe.
Chłopak zabrał jedną dłoń z mojego biodra i poprawił sobie włosy, po czym ponownie jego ręka spoczęła na moim ciele, tylko niepokojąco niżej. Wstrzymywałam w sobie chęć zepchnięcia jej, jednak nie chciałam robić sobie problemów przez jego denerwujące odzywki. Przecież to tylko taniec.
- Jak ci się z Harrym układa? Wcześniej uniknęłaś tego pytania. - spytał po chwili, gdy nasze ciała równo poruszały się w rytm piosenki.
- Nie muszę ci odpowiadać, bo to nie twoja sprawa. - prychnęłam. To prawda. Nie musiałam mu się z niczego tłumaczyć. To są moje prywatne sprawy i nie chcę się nimi dzielić z TAKIMI ludźmi jak Zack.
- Och. - westchnął aktorsko. - Widzę, że twój chłoptaś nie prowadzi cię na drogę grzeczności. Kiedyś podzieliłabyś się ze mną wszystkimi informacjami. - cwaniacki uśmiech towarzyszył mu przy każdym wypowiedzianym przez niego słowem.
- Dobrze zaznaczyłeś. KIEDYŚ. - zaśmiałam się nerwowo. Dostrzegłam w jego oczach nutkę złości. Wiedziałam, że go irytuję, ale co mogłam innego zrobić?
Niechcący spojrzałam w bok i dostrzegłam zły wzrok Harrego na nas obydwu. Siedział na kanapie i mogłam z tej odległości dostrzec, że zaciskał nerwowo szczękę. Jeszcze teraz brakowałoby mi, gdyby Zack zaczął robić różnego rodzaju sceny...
Posłałam Harremu uspokajający uśmiech, jednak zdawało mi się, jakby go nie zauważył. Nadal jego wzrok był utkwiony na Zacku, a ja tylko modliłam się w duchu, żeby nic złego z tego nie wynikło.
- Widzę, że Harry jest zazdrosny? - zaśmiał się Zack tuż obok mojego ucha. Ciepłe powietrze spotkało się z moją skórą, dając efekt nieprzyjemnego dreszczu.
- Lepiej żebyś trzymał się ode mnie z daleka i nie próbował robić nic innego oprócz tańca. - ostrzegłam go z zaciśniętymi zębami.
- A co? Przywali mi tak jak kiedyś? - jego śmiech był strasznie chamski. Na samą myśl o tym, że kiedyś był moim chłopakiem... Wymioty zbierają mi się nie ubłagalnie, do tego zaczyna powoli szumieć mi w głowie.
- A żebyś wiedział, Zack. - warknęłam i podniosłam jego dłonie wyżej na moją talię. Nie patrzyłam w stronę mojego chłopaka. Nie chciałam dostrzec jego palącego wzroku, gdyż nie miałam zamiaru czuć się winna, że zatańczyłam z Zackiem, chociaż sama zaczynam tego żałować. W końcu Harry też poszedł tańczyć z jakąś dziewczyną, więc co ja miałam robić?
- Nie boję się go. Z resztą nie radziłbym mu się do mnie zbliżać, bo aż roi się tu od mojej ochrony. - jego słowa przeraziły mnie, ale nie dałam tego po sobie poznać. Może specjalnie tak powiedział, żeby mnie przestraszyć?
- Żartujesz sobie? - prychnęłam.
- Mówię całkiem poważnie, słońce. - puścił mi oczko. Skrzywiłam się na jego słowa, ale nic nie powiedziałam. Nawet nie czułam kiedy jego łapy ponownie znalazły się na moich biodrach.
- Albo weźmiesz te ręce w odpowiednie miejsce, albo idę stąd. - warknęłam.
- To chodźmy razem. - rzucił.
- Tańczymy czy nie?! - podniosłam głos.
- Ma się rozumieć, kochanie. - skinął głową i ponownie zaczęliśmy tańczyć, tylko teraz nieco ja z podwyższonym ciśnieniem.
- Nie mów na mnie ani słońce, ani kochanie i nic z tych rzeczy. - rzuciłam gniewnym tonem. Zack tylko zaśmiał się chamsko i dalej tańczył. Gdy piosenka dobiegła końca pocałował mnie w dłoń, na co od razu wytarłam ją o sukienkę na jego oczach. Zachichotał na ten gest, po czym schował ręce w kieszeni.
- Cóż... powiedziałem, że po tym tańcu odwalę się od ciebie, ale... hmm... wpadnij na moje urodziny. Wyprawiam je dość niedługo, jeszcze powiadomię cię na Facebooku, lub napiszę prywatnego SMSa. - mrugnął oczkiem.
- Wątpię czy się pojawię. - mruknęłam. On zaprasza mnie na urodziny? Kurwa, jaki on musi być popierdolony.
- Nie daj się prosić. A Harry.. cóż, jego ostatecznie też możesz wziąć. - wzruszył ramionami, po czym odszedł. Tak po prostu odszedł.
Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam wrócić do Harrego. Bałam się jego reakcji; już nie raz, nawet jak ze sobą jeszcze nie byliśmy, chciał bić się od razu. Bałam się w tej chwili, że będzie chciał znaleźć Zacka i się z nim 'rozprawić'.
- Dobrze się bawiłaś? - Harry odezwał się ze sztucznym uśmiechem, gdy dosiadłam do niego i położyłam dłoń na jego kolanie. Nie wiem skąd takie odważne ruchy, ale zgaduję, że po tych kilku drinkach.
- A ty? - odpyskowałam. Chodziło mi oczywiście o taniec z tą dziewczyną. Nie ukrywając - byłam zazdrosna.
- Zapytałem pierwszy. - mruknął patrząc prosto przed siebie. Cały humor zniknął i chuj wie kiedy znów będziemy się razem śmiać.
- Otóż, bardzo dobrze Zack tańczy, ale wkurzał mnie swoimi odważnymi ruchami, a na koniec zaprosił mnie na swoje urodziny.
- Co, kurwa?! - odkręcił się tak, że patrzył się w moją twarz.
- No powiedziałam. - wzruszyłam ramionami. Zachowywałam się bardzo odważnie w stosunku do niego; nie szczędziłam sobie pyskowania i ruchów jak małe, niegrzeczne dziecko.
- Chyba nie zamierzasz tam pójść?! - prawie krzyknął.
- Jeśli nie pójdziesz tam ze mną to nie. - odpowiedziałam twardo. Chciałam pokazać mu, że nie ruszę się bez jego pozwolenia. Wiedziałam dokładnie, że wytrąciłoby go to z równowagi.
- No więc nie idziemy, bo nie mam zamiaru się tam pokazywać. - odkręcił głowę.
- Okej. - wzruszyłam ramionami. Musiało to doprowadzić do kłótni w pierwszy tydzień naszego związku?
- Nie chcę żebyś utrzymywała z nim kontaktów. - spokojny i opanowany głos Harrego dobiegł do moich uszu i na dłoniach poczułam jego dłonie.
- A ja nie chcę żebyś tańczył z tą dziewczyną, okej? - powiedziałam naburmuszona jak małe dziecko, na co Harry zaśmiał się.
- Dobrze, moja zazdrośnico. - zachichotałam razem z nim i pocałowałam go lekko w usta.
- Chodźmy po drinki. - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
- Nie za dużo tego na dziś? - spytał rozbawiony.
- Nie. - zachichotałam. Nasza 'mini kłótnia' nieco odświeżyła mój umysł i nie czułam już w sobie alkoholu. Weszliśmy do kuchni po drinki. Harry wziął tylko łyka ode mnie, a ja zdążyłam wypić już dwa.
- Hej, hej, hej, kochanie wystarczy. - zaśmiał się Harry, gdy sięgnęłam po trzeciego. - Nie to żebym ci bronił, ale niedługo na własnych nogach nie ustaniesz. - zachichotałam razem z nim i postanowiłam jednak odstawić drinka, chociaż jak Harry się zagapi, zagarnę od kogoś jeszcze jednego. Kto by przypuszczał ze zrobi się ze mnie taka 'pijaczka'.
Kilka piosenek jeszcze przetańczyłam z Harrym, Lesie i Mattem. Zdążyłam zagarnąć jeszcze dwa drinki, gdy Harry nie widział. Czułam, że jestem już ledwie obecna w tym świecie i chciałam wracać do domu. Przez przypadkowego gościa dowiedziałam się, że było kilka minut po północy. Zauważyłam jednego gościa w koncie, przez co mały chichot wydobył się z moich ust.
- Skarbie, chcesz już wracać? - dobiegł mnie głos Harrego i lekki uścisk na moich biodrze. Cicho jęknęłam, gdy poczułam jak miękkie usta Harrego muskają moją szyję. Było to bardzo przyjemne uczucie, ale nie mogłam znieść zawieszonych spojrzeń na naszej parze.
- Ha..Harry... - jęknęłam. - Ludzie się gapią. - sapnęłam.
- I co z tego? - zamruczał i schodził pocałunkami niżej.
- To irytujące. - powiedziałam podniesionym głosem.
- Co? - spytał zdziwiony. - To, że cię całuję? - zachichotał, na co wywróciłam oczami.
- Nie. To, że ludzie się na nas bezczelnie patrzą. - rzuciłam.
- Nie przejmuj się nimi. - wtrącił i ponownie zaczął mnie całować, ale tym razem złączył nasze usta. Przerwałam pocałunek, co wiązało się z pytającym spojrzeniem Harrego.
- Chcę już wracać. Nie zbyt dobrze się czuję. - odpowiedziałam na jego niezadane pytanie. Rozbawiony pokiwał głową i chwycił mnie za rękę, tym samym powodując, że wstałam z kanapy. Na koniec pokazałam osobom, które się tak gapiły środkowy palec, dodając wyrzucenie języka. Nie wiem co mnie napadło, ale kiedy jestem napita, nieźle mam poprzewracane we łbie.
Czując ból z nogach, nadal podążałam za Harrym, cały czas narzekając. Kilka razy proponował żeby wziąć mnie jednak na ręce, ale nie chciałam się zgodzić.
- Zapraszam. - powiedział zabawnie, otwierając mi drzwi do swojego samochodu. Przez całą drogę ja nawijałam o mojej pracy, co pewnie nie za bardzo interesowało Harrego, ale słuchał mnie z rozbawieniem. Opowiadałam o Kathleen, trochę ją wyzywałam, a Harry chichotał. Zwracał mi uwagę, gdy przedawkowałam z niegrzecznymi słowami.
- Zobaczymy się jutro? - zapytałam Harrego, gdy zatrzymał się przed moim domem.
- A chcesz? - uśmiechnął się.
- No wiesz..? Pytanie. - prychnęłam.
- W takim razie jesteśmy umówieni. - zaśmiał się i pochylił się nade mną żeby mnie pocałować, jednak ja odsunęłam się i odepchnęłam go z rozbawieniem.
- Lizzy... - zrobił błagającą minę.
- No dooobra... - zachichotałam i zrobiłam dzióbek. Oczekiwałam tylko na całusa, jednak Harry wsunął język między moje wargi i poruszał językiem szybko i spontanicznie. Coś podniecającego było w tych ruchach, bo znane mi ciepło zaczęło towarzyszyć mi w dole brzucha.Nie wiem czemu, ale chciałam dowiedzieć się, czy Harrego to tak samo podnieciło jak mnie. Nie przerywając pocałunku, przeniosłam się na jego kolana i usadowiłam się tak, żeby czuć jego męskość. Czułam go bardzo dobrze, czułam jak jego spodnie stają się coraz ciaśniejsze.
- Teraz mogę iść. - przerwałam pocałunek i zachichotałam.
- Ty cwaniaro. - zaśmiał się Harry i chyba załapał o co mi chodziło z tym przeniesieniem się na jego kolana. Rzuciłam mu szczery uśmiech i niezdarnie wygramoliłam się z jego kolan. Gdy chciałam złapać za klamkę, chwycił mnie za łokieć i przyciągnął do siebie ostatni raz.
- Kocham cię. - wymruczał prosto w moje usta.
- Ja ciebie też kocham, Harry. - odpowiedziałam i przejechałam językiem po jego dolnej wardze. Zamruczał cicho, a na mojej twarzy zagościł dumny z siebie uśmiech.
- Lecę, bo zaraz padnę. - zajęczałam.
- No leć, leć. - zaśmiał się Harry. - Do jutra, Lizzy. Kocham cię. - powiedział, po czym wysiadłam z samochodu. Przed drzwiami jeszcze pomachałam do niego i weszłam do środka.
***
- Idę! - jęknęłam, gdy usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi. Nie ktoś, ale oczywiście Harry. Podniosłam się z kanapy i szurając po podłodze podeszłam do drzwi. Pewnie mój widok go przerazi; byłam w piżamach, roztrzepany kok, bez makijażu... Otworzyłam drzwi i zamarłam.
- Scott!! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego z uściskiem. Ten gwałtowny ruch wywołał mocny ból głowy, ale w tym momencie najmniej mnie to obchodziło. - Jaka niespodzianka! Wejdź! - zaprosiłam go do środka. Taka dawno go nie widziałam i tęskniłam za nim. Trochę się zmienił, wydoroślał.
- Cześć maleńka. Wyglądasz, jakby cię ktoś przed chwilą przeleciał. - zaśmiał się, a ja lekko go uderzyłam na te niepohamowane słowa.
- Może tak było. - zachichotałam i poszłam wyłączyć telewizję, żebyśmy mogli iść w spokoju pogadać do mnie do pokoju. - A tak serio, to wczoraj była impreza i sam rozumiesz. Chłopak Lesie zorganizował i musiałam się wyszaleć. - Scott zachichotał na moje słowa, a ja razem z nim. - Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam, więc ruszyliśmy do pokoju. Gdyby chciał, na pewno by mi powiedział, bo zawsze to robił. Przy nim czuję się wyluzowana, bo on taki właśnie jest.
- Słyszałem, że chodzisz z Harrym. - posłał mi uśmiech i rzucił się na łóżko.
- Taa.. Od niecałego tygodnia. W sumie dogadujemy się dobrze, lecz gdy go poznałam nie było tak kolorowo. - zaczęłam mu opowiadać pokrótce o tym, jak się poznaliśmy, jak pobił Zacka z parku, jak się upił i musiałam u niego spać... Opowiedziałam też o bliższych wydarzeniach, o wyjeździe do Liverpoolu, o tym co się tam stało. To, że zbliżyliśmy się do siebie z Harrym, zawdzięczam właśnie temu wyjazdowi. Wątpię, czy przekonałabym się do niego, gdyby nie to, że Lesie zaproponowała mi tam wyjechać. Gdy zgadzałam się, nie miałam pojęcia, że Harry też tam będzie.
- No wow! - otworzył usta tak samo jak i oczy ze zdziwienia. - Widać, że gościowi na tobie zależy. Wiesz... nie znam go za dobrze, ale kojarzę z widzenia, bo moi rodzice często przebywali w tym klubie przed naszym wyjazdem. Zależy mu na tobie, to widać, po tym co mi opowiedziałaś. A co do tego... dopiero teraz dowiedziałaś się, że jego tata zginął z twoimi rodzicami?
- Tak, a kiedy miałabym się dowiedzieć? - spytałam zdziwiona.
- Twoja ciocia już dawno wiedziała o tym. Skoro mówiłaś, że spała z Harrym, i nie chce żebyś ty się z nim spotykała, coś jest na rzeczy... - zmrużył oczy.
- Okej, okej. Nie psujmy tego dobrego nastroju jakąś Kathleen. - zachichotałam. - Opowiadaj co u ciebie.
Scott zaczął mówić mi ile zajebistych dziewczyn jest w Boltonie, jednak od niedawna spotyka się z jakąś Margaret. Od razu przypomina mi się o byłej dziewczynie Harrego.
- Ona jest naprawdę walnięta. - Scott opowiadał o swojej dziewczynie. Zaproponowała mu coś w stylu 'lap dance' . Ciekawe co Harry by zrobił, gdybym złożyła mu taką propozycję. Aż kurwa boję się pomyśleć. Jeśli kiedyś będę pijana, złożę mu tę propozycję. Niech odwaga będzie ze mną.
- Zgodziłeś się? - zachichotałam. Po minie Scotta, po jego zaróżowionych policzkach mogłam stwierdzić, że oczywiście nie zaprzepaściłby takiej okazji.
- Oczywiście, że tak. - zaśmiał się. - Ona nie wygląda zdzirowato, żebyś nie pomyślała. - nawet nie mogłabym. Nie sądziłabym, że Scott mógłby sobie znaleźć dziewczynę - dziwkę. To nie w jego stylu. - Po prostu jest nieco szalona, ale lubię w niej to. Nie jesteśmy jeszcze razem, ale wciąż czekam na odpowiednią chwilę z propozycją.
- To więc życzę ci powodzenia. - przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. Trwaliśmy w tej pozycji, nawet jeśli rozbrzmiało się pukanie do drzwi, a po chwili ujrzałam Harrego w środku mojego pokoju. Oderwałam się od Scotta. O kurwa, ale to musiało głupio wyglądać, tym bardziej, że Harry jeszcze nie widział na oczy Scotta...
__________________________________________________________________
Obiecałam i jest ;)
Cześć Wam wszystkim.
Co tu mogę pisać! Cóż, zapraszam do komentowania i nie przedłużam! Papa! :**
Kocham Was, nie zapomnijcie! :D
Do następnego ZBOCZONEGO rozdziału i posta! xD
Rozdział na SECRECY ----> http://secrecy-fanfiction.blogspot.com/ <3
OdpowiedzUsuńkocham <3 aaa następny zboczony <3 :D
OdpowiedzUsuńkiedy możemy spodziewć się nn ?
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się więcej komentarzy... mam taką nadzieję, że kiedyś to nastanie... bo jak teraz jest tylko jeden wyrażający opinię, to boję się, że kiedyś już w ogóle ich zabraknie...
UsuńPozdrawiam i zapraszam jednak do komentowania.
świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBędzie się działo :D Cudowny rozdział :) Zresztą jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńBoski rozdzial :)
OdpowiedzUsuńW imieniu wszystkich twoich czytelniczek prosimy o nowy, zaj*****y rozdział <3 <3
OdpowiedzUsuńOjej... <3
UsuńDziś właśnie miałam w zamiarze dodać, więc czuwajcie Kochani! ;*
Przepraszam Kochani jak najbardziej, ale wystąpiła awaryjna sytuacja! Nawet nie miałam tego w zamiarze i przespałam kilka godzinek w dzień, więc rozdziału nie będzie... Bardzo przeprasza
Usuńbo w końcu obiecałam ale teraz mówię całkiem poważnie i postaram się dotrzymać obietnicy, że ROZDZIAŁ JUTRO!
Zrobię wszystko co w mojej mocy! KOCHAM <3
:** ojej świetny xx
OdpowiedzUsuńahh ten Zack ;//////
OdpowiedzUsuńDobrze,że Harry się jako tako opanował ;D
Boski cudowny świetny rozdział, ale kończę teraz, bo muszę szybko iść na 69!!
Kocham <3