Gdzieś jakby w oddali słyszałam brzeczenie mojego telefonu, jakby to było we śnie. Gdy dźwięk wciąż roznosił się po pokoju, zrozumiałam, że nie dane jest mi pospać i to dzieje się naprawdę.
- Halo? - warknęłam odbierając i nie zwracając uwagi kto dzwoni. Miałam zamknięte oczy i chuj mnie obchodziło, co sobie ktoś pomyśli.
- Co ty taka zła? - po drugiej stronie zabrzmiał rozbawiony głos Harrego. Chyba doskonale zdawał sobie sprawę, że mnie obudził.
- Obudziłeś mnie... - mruknęłam i rzuciłam głowę na poduszkę.
- Przepraszam księżniczko, ale jest już prawie dwunasta i pomyślałem, że już nie śpisz. - dokładnie mogłam wyczuć, że się uśmiecha. Mruknęłam coś w stulu 'kurwa' i wygrzebałam się z cieplutkiej pościeli.
- Gniewasz się? - zachichotał Harry, gdy nic nie odpowiedziałam.
- Nie, skąd. - rzuciłam szybko. - Jakiś dobry humor masz... - zauważyłam. Serio, to dziwne.
- Ah, to dlatego, że dziś cię zobaczę. - Mimowolnie uśmiechnęłam się. - Dzwonię w sumie dlatego, żeby zaproponować ci coś. Otóż tak. Czy mój drogi śpioch - zaśmiałam się na jego słowa - chciałby ze mną jechać dziś do klubu? Byłabyś już trochę wcześniej i spokojnie ze mną poczekała na twoich przyjaciół. Co ty na to? - Spytał z nutką nadziei.
- Niestety muszę rozczarować mojego księcia, bo iż ponieważ przyjaciele przychodzą po mnie i idziemy razem. Zobaczymy się w klubie. - odpowiedziałam z uśmiechem, chodź w sumie chciałabym pojechać tam z Harrym, ale oni byli pierwsi...
- Rozumiem moją księżniczkę, widzimy się ooo.... - przedłużył Harry czekając aż dokończę zdanie za niego. Z takim Harrym; wesołym, zabawnym, mogłabym rozmawiać przez cały czas. Szkoda tylko, że zawsze coś psuje nam dobry humor.
- O 16. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Więc żegnam moją księżniczkę. - zaśmiał się Harry.
- Żegnam mojego księcia. - również zachichotałam.
- A teraz tak serio. - Spoważniał. - Kocham cię.
- Kocham cię. - Odpowiedziałam i rozmowa dobiegła końca.
Nie przebierałam się, chodziłam po domu w piżamach. Ponownie zadzwonił do mnie telefon, tym razem był to Jacob. Zdziwiłam się, ale dzwonił, bo chciał mnie poinformować o tym, że do przyjazdu jego mamy - czyli do jutra - go nie będzie. Prosił o dyskrecję, żeby nikt, nawet Lesie dowiedział się o tym gdzie jest. Otóż mój kochany 'braciszek' wyjechał sobie z kolegą do jakiejś tam cioci, olewając szkołę i wszystko. Obiecałam mu, że go nie wydam, ale czemu to zrobiłam? Nie wiem.
Nawet nie spostrzegłam się, a było grubo po 14. Niby jeszcze miałam czas do przyjścia Justina, Ashley i Scotta, ale wołałam przygotować się na spokojnie.
Przed pójściem do swojego pokoju, wstąpiłam do salonu Kathleen. Kiedyś - w sumie całkiem niedawno, bo trzy miesiące temu - przyłapała mnie na paleniu. Zabrała paczkę papierosów i gdzieś schowała. Już kiedyś wynalazłam tą paczkę, ale nie chciało mi się palić, a teraz naszła mnie ochota. Wyszłam z domu, żeby nie robić niepotrzebnego zapachu papierosów i zaciągnęłam się. Nie byłam zdenerwowana, ani nic, ale potrzebowałam tego.
Gdy tylko skończyłam, udałam się szybko pod prysznic. Po skończeniu danej czynności, wysuszyłam włosy i wyprostowałam je idealnie. Nałożyłam makijaż; grubszą kreskę eyelinerem, wytuszowałam rzesy i na usta nałożyłam balsam. Wróciłam do pokoju i ubrałam swoją nowo-kupioną sukienkę w kropki. Zastanawiałam się czy Harremu się spodoba. Gdy tylko upewniłam się, że jestem w pełni gotowa, poszłam pooglądać telewizję. Nie było nic ciekawego, jednak zatrzymałam na kanale, na którym przedstawione były różnego rodzaju fakty. Zaciekawiło mnie to, aż do chwili, kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Wstałam szybko, zgarnęłam swoją torebkę z potrzebnymi w niej rzeczami i otworzyłam drzwi.
- Hej. - Przywitałam ich z uśmiechem i każdego przytuliłam. - Możemy iść. - Włożyłam buty, które także kupiłam z Ash i zamknęłam dom. Nawet nie byłam poinformowana, gdzie przebywa Lesie. Nie mówiła mi o niczym od bardzo dawna...
- No, no, no! Lizzy, mam nadzieję, że Harry będzie w tym klubie, co? - zapytał Scott, po czym spojrzałam na niego pytająco.
- Niezła laska z ciebie. Harry musi mieć na ciebie oko. - Zachichotaliśmy wszyscy.
- Nie musi. I z tym, że jestem laską też się nie zgodzę. - Zaprzeczyłam. Szliśmy powolnym krokiem, przecież nigdzie nam się nie śpieszyło. Pytali mnie jak tam w pracy, musiałam dokładniej opowiedzieć im o Zacku... Wszystko, jeżeli zapytacie. Przeszliśmy na bardziej weselsze tematy. Scott opowiadał nam o swojej byłej dziewczynie, że strasznie była rozgadana, i dlatego zerwali. Otóż, jego dziewczyna podczas kłótni powiedziała o kilka słów za dużo. Zamiast jak najszybciej dojść ze Scottem do porozumienia, zaczęła wyzywać go od najgorszych... nie rozumiem takich związków. No w sumie, ten, to już były... Nie szkoda mu było, no może trochę, ale szybko się pozbierał i poznał jego teraźniejszą dziewczynę - Margaret.
- No to jesteśmy. - Oznajmił Justin i otworzył drzwi od klubu przepuszczając mnie i Ash pierwsze. Zobaczyłam Harrego jak rozmawia z jakimś ciemno włosym chłopakiem.
- Zajmijcie stolik, ja pójdę przywitać się z Harrym. - Posłałam im uśmiech i ruszyłam w stronę lady.
- Cześć wam! - niemalże krzyknęłam i usiadłam na wysokim krześle obok chłopaka - teraz już wiem, że Zayna.
- Cześć kochanie. - Przywitał mnie Harry i przychylił się do mnie przez ladę, żebym dała mu buzi. Pocałowałam go, trochę pogłębił pocałunek, ale Zayn odchrząknął więc oderwaliśmy się od siebie.
- A ze mną kto się przywita? - rozłożył ręce i wtuliłam się w niego po przyjacielsku. Dałabym sobie głowę uciąć, że gdyby powiedział tak ktoś inny, nikt z jego przyjaciół, leżałby już na ziemi przyciśnięty Harrym. Oh...
- Ślicznie wyglądasz. - Harry nachylił się, szepcząc mi do ucha, jakieś sprośne słówka. Coś wspomniał, że jak będę grzeczna, otrzymam nagrodę. Nie wiem czy dobrze to odebrałam, ale tak czy inaczej zaczerwieniłam się. Przygryzł płatek mojego ucha i odsunął się, gdy podszedł do niego Louis. Dobrze pamiętam tego klowna, jak przyszedł na przeszpiegi do mojej pracy i powiedział wszystko Harremu...
- To ty Lizzy? - zaśmiał się i poczułam jak ściska mnie przez ladę. - Zmieniłaś się... na lepsze. - Mrugnął do mnie oczkiem i zachichotałam.
- Przyszłaś z Harrym? - Louis podniósł jedną brew.
- Nie, nie. Jestem tu z przyjaciółmi, a z Harrym przyszłam się przywitać. - Zaśmiał się, gdy podczas mojej wypowiedzi robił miny.
- Właśnie, muszę lecieć. W międzyczasie przyjdę do was jeszcze. - Nachyliłam się w stronę Harrego i pocałowałam w policzek.
Odszukałam wzrokiem moich przyjaciół i podeszłam do ich stolika. Czekał już tam na mnie drink, więc upiłam trochę i zagadał do mnie Jus. Wypiłam resztę napoju i poszliśmy wszyscy tańczyć. Tańczyłam z Justinem, który opowiadał mi o tym, że Ash jest zajebistą dziewczyną i nawet jeśli ona nie będzie go kochać, on na zawsze będzie do niej te coś czuć. Zaśmiałam się w duchu, bo oboje nie są tego świadomi i nie ma ich kto przekonać do faktu, że są dla siebie stworzeni. W takim razie musiałam zacząć działać, ale to na spokojnie.
Przetańczyłam kilka kawałków ze Scottem - odwalało nam i nie wiem czy można było to nazwać tańcem, ale uznajmy, że tak. Ashley o mało co nie padła z podniecenia i tym samym zazdrości, gdy widziała Justina tańczącego, ale niestety z jakąś laską. Tańczyli razem, ale normalnie, po przyjacielsku i ani me, ani be. Oczywiście z Ash także nie tańczyłam normalnie. Zaczęłam kręcić tyłkiem, kiedy tylko zauważyłam jak Harry nam się przygląda. Nie mogłam opisać wyrazu jego twarzy; skanował twarze ludzi, czy czasem nikt na mnie nie patrzy. Mój zazdrośnik.
Po chyba 20 przetańczonych kawałkach, postanowiłam iść do stolika. Po drodze ktoś zatrzymał mnie chwytając za nadgarstek.
- Mogę prosić? - grzecznym ruchem ręki wskazał parkiet. Uśmiechnęłam się i poszłam z nim w środek tłumu. Ręce położyłam na jego ramionach, a on swoje dłonie na moich biodrach.
- Philip jestem. - uśmiechnął się, pokazując szereg białych zębów.
- Miło mi. Lizzy. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Sama jesteś? - zapytał.
- Nie, mam chłopaka. - Palnęłam.
- Oh, okej. Ale pytałem, czy przyszłaś sama. Rozumiem, że z chłopakiem? - zachichotał, a ja lekko zarumieniłam się.
- Nie, z przyjaciółmi, ale mój chłopak ogółem tu jest... - wytłumaczyłam.
- Nie rozumiem... - zmarszczył brwi.
- On jest tu współwłaścicielem. Harry Styles. - Powiedziałam, a on kiwnął głową.
- Rozumiem. Harry i dziewczyna? - zdziwił się. - Rozumiem, że nie jest taki jaki b...
- Nie. - Przerwałam mu, posyłając sztuczny uśmiech. Powiedziałby coś, co może zniszczyłoby mi cały wieczór.
- Przepraszam, nie chciałem cię ura...
- Odbijany! - usłyszałam znajomy mi głos. Harry, no jasne.
Pociągnął mnie za rękę, a ja wyszeptałam 'przepraszam' do Philipa, który mocno mrugnął, posłał mi uśmiech i odszedł.
- Ty mnie obserwujesz. - Zaśmiałam się cicho, choć w środku byłam zła na niego, że przerwał tak dobrą rozmowę. Już od razu mogę mu uświadomić: To tylko facet, z którym tańczyłam!
- Nie, no co ty! - Jaki sarkazm...!
Wkurza mnie jego zazdrość, ale już nie chciałam mówić. Rozmawialiśmy tak naprawdę o wszystkim i o niczym. Widziałam, jak do Zayna przytula się jakaś laska i to chyby była jego dziewczyna, bo po chwili zaczęli się całować bardzo namiętnie. Odwróciłam wzrok, żebym nie wyszła na jakąś wścibską.
Harry rozpoczął pocałunek, jego ręce błądziły po moim całym ciele, nie przejmując się obecnością innych. Gdy piosenka dobiegła końca, pocałowałam Harrego w policzek i ruszyłam do mojego stolika.
- Ah, jakie romantiko! - krzyknęła Ash, a Justin oparł oparł się o krzesło, kładąc rękę na krześle Ash. Wyglądało to słodko, ale... ONI? Tak nagle im się zebrało?
- Przestańcie, po prostu z nim tańczyłam. - Wzruszyłam ramionami. Wiem, że widzieli znacznie więcej.
- Oczywiście, dodać do tego pocałunki, macanie, świetnie Lizzy. - Zaśmiał się pełen sarkazmu Scott.
- Przyczep się siebie i swojej dziewczyny, co chciała ci lap dance tańczyć. - Zachichotałam, a Ashley i Justin wykonali długie: 'uuuuuu'.
- Ha ha ha. - Rzucił z ironią Scott, porywając mnie do tańca.
Gdy skończyliśmy, zauważyliśmy, że na naszym stoliku czeka na nas już zaopatrzenie. Uśmiech sam rzucił mi się na twarz.
- Za przyjazd Scotta! - krzyknął Justin i każdy wypił całą zawartość kieliszka.
Szybko szło nam dalsze picie, coraz bardziej czułam i wiedziałam, że robię się pijana, ale jak pić to pić. Odwróciłam się w stronę lady i zobaczyłam Harrego. Pomachałam mu, na co on ponowił mój ruch.
Dokończyłam drinka i poszłam tańczyć z Ash. Wiem, że nie było to dobre posunięcie w tym stanie, ale chciałam jakoś zaszaleć i rzeczywiście miałam okazję. Wzroki mężczyzn spoczywały na nas, gdy kręciłyśmy tyłkami. Spotkałam wzrok złego Harrego, ale przykro mi, nie mógł nic z tym zrobić, bo ja chciałam tańczyć.
Po skończonym tańcu ruszyliśmy do stolika.
- Idę zamówić wodę. - rzuciłam sepleniąc i chwiejnym ruchem udałam się di lady.
- Skarbie, nie za dużo? - do moich uszu dobiegł czyjś głos. To Harry, tak, Harry.
- O czym ty mówisz kochanie... - rzuciłam, a język mi się plątał.
- Poproszę wodę. - Dodałam. Harry kiwnął głową i po chwili postawił przede mną szklankę z zamówionym przeze mnie napojem. Nawet nie zdąrzyłam upić łyka, kiedy poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu, nie ktoś, lecz Harry, bo wyczułam po zapachu. Odstawiłam szklankę i uśmiechnęłam się pod nosem. Odwróciłam się zwinnie twarzą do Harrego i zaczęłam go całować. Zdziwił się, mogłam wyczuć poprzez nierówny oddech.
- Chodźmy na górę. - Wyszeptałam, gdy oderwałam się od jego ust.
- Po co? - udał zdziwionego, albo na serio był.
- Chcę zrobić to tu i teraz. - Wymruczałam. Harry zachichotał.
- Co chcesz zrobić? - uniósł jedną brew i przytulił mnie mocniej.
- No kochać się z tobą. - o dziwo nie byłam zawstydzona. Gdyby Harry nie przytulił mnie, nie wiem, czy zaproponowałabym to.
- Lizzy, chciałabym tego cholernie, ale nie teraz. - przełknął głośno ślinę. Był zdenerwowany?
Mimowolnie odepchnęłam go lekko i zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego? Ktoś cię zastąpi na chwilę. - Rzuciłam oburzona. Byłam bardzo nastawiona na seks z nim i byłam pewna, że mi nie odmówi.
- To nie o to chodzi. Jesteś pijana, i chciałbym to zrobić w jakimś spokojnym miejscu. Nie tutaj. - Wytłumaczył, jakby bał się, że go uderzę, czy krzyknę prosto w twarz.
- Ja chcę teraz. - Tupnęłam nogą. Harry spojrzał w bok i ponownie zaczął mówić.
- Kochanie, ja cię szanuję, nie zrobię tego teraz, zrozum. Chcę kochać się z tobą, nawet bardzo, ale...
- Najwyraźniej nie chcesz. - warknęłam i odepchnęłam go bardziej, kierując się do stolika. Nie czułam się już pijana, chociaż wiedziałam, że jestem.
- Lizzy! - krzyknął za mną. Za późno, Harry, cokolwiek chcesz - pomyślałam.
- Pierdol się! - krzyknęłam. Nie wiem, czy usłyszał, ale miałam nadzieję. Co by mu się stało gdyby kurwa rzeczywiście ze mną poszedł na górę i zrobiliśmy to, czego oboje chcieliśmy. A raczej najwyraźniej tylko ja.
- Idziesz ze mną na zewnątrz? - spytał Scott. Ash i Justina nigdzie nie widziałam, pewnie poszli tańczyć.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i razem ze Scottem wyszłam.
- Chcesz? - zapytał, przybliżając do mnie paczkę z papierosami. Zastanowiłam się chwilę i wzięłam jednego. Pomyślałam, że co mi szkodzi, skoro i tak już dziś paliłam. Scott podpalił mi papierosa i zaciągnęłam się. Od razu mi lepiej; pomogło mi to uspokoić się nieco.
- Jest jakiś powód, że palisz? - zapytał mój przyjaciel, patrząc prosto przed siebie. Opieraliśmy się o jakąś barierkę.
- Nie. - skłamałam. A co miałam powiedzieć?
- Odzyskałaś papierosy, które Kath ci zabrała kilka miesięcy temu? - Scott zaśmiał się.
- A jakby inaczej. - zachichotałam. Resztę czasu siedzieliśmy w ciszy. Słychać było tylko muzykę i jakieś krzyki osób na zewnątrz.
- Widziałeś dziewczynę z sukience w kropki? - usłyszałam jakby w oddali. Wiedziałam, że to Harry. Odwróciłam się i ujrzałam jego sylwetkę. Szybko zgasiłam papierosa i wyrzuciłam przed siebie.
- Tu jesteś. - Westchnął Harry. - Paliłaś? - spytał tak, jakby badał, czy powiem prawdę, czy też nie.
- Może tak, może nie... - idiotko! To jest odpowiedź, gdzie Harry na pewno dowie się, że tak.
- Idziemy do środka, zimno jest. - Harry chciał wziąć mnie za rękę, ale odsunęłam się.
- To idź. Narazie. - Powiedziałam złośliwie, a on wywrócił oczami.
- Nie rób scen i chodź. - Mówił lekko poddenerwowanym głosem.
- Scott, idziesz? - Spytałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Za chwilę przyjdę, idź. - Posłał mi także uśmiech i odwrócił się dalej paląc. Wyminęłam Harrego i szybko zaczęłam iść.
- Hola, hola! Nie tak szybko. - Zadrwił Harry i zdąrzył złapać mnie za rękę. - Nie mów, że będziesz się gniewać. - Przysunął się do mnie, a ja odruchowo odsunęłam.
- Paliłaś. - Zmrużył oczy, na co tylko wstrząsnęłam ramionami i poszłam do naszego stolika, gdzie już czekali Justin z Ashley.
- Gdzie Scott? Gdzie byłaś? - zapytała przyjaciółka.
- Byliśmy zapalić i...
- Znów zaczynasz z tym paleniem? - Jęknęła Ash, a ja wzruszyłam ramionami.
- To co, zbieramy się, co? - pojawił się tuż obok nas Scott, który powiesił się na moich ramionach.
- Tak, już nie wytrzymam. - Narzekała Ashley i wszyscy zachichotaliśmy. Zaczęłam się zbierać ze wszystkimi, ale poczułam przytulenie od tyłu.
- Ona pojedzie ze mną. Odwiozę ją. - Powiedział ten ktoś za mną. Harry.
Popatrzyli na mnie wszyscy. Oderwałam od swojego ciała ręce Harrego i podeszłam do przyjaciółki, przytulając ją.
- Z chęcią bym z wami poszła, jednak pojadę z nim, bo mi nie da spokoju... - dziewczyna tylko zachichotała.
- Okej, okej. - odpowiedziała i podeszłam do Justina. Przytuliłam go, a później Scotta. Powiedział, że jeszcze się zobaczymy nie raz przed jego odjazdem.
- To cześć wam. - Powiedziałam.
- No hej! Narazie Harry! - powiedziali niemalże razem i wyszli z klubu.
Okej, przesłuchanie Harrego podane jak na tacy!
_______________________________________________________________
Witam wszystkich bardzo serdecznie! Macie rozdział i no.
Miał pojawić się już przedwczoraj i tak do dziś był w kopiach robiczych na blogu..
Ale nawet w wakacje cały czas jestem zabiegana. Miałam wczoraj ślub (oczywiście nie mój xD) i śpiewałam, przez co próby itp, a rozdział niedokończony czekał..
CHYBA NAJDŁUŻSZY JAK DOTĄD, ALE NIE WNIKAM xD.
Kocham Was, komentujcie i mam jeszcze jedną ważną sprawę, ale to może dziś trochę później powiadomię na tym blogu!
Czuwajcie i czekajcie!
(Komentujcie jeśli można!) <3
świetny rozdział :D !
OdpowiedzUsuńAaaa ale świetny xx
OdpowiedzUsuńO GoD Lizzy co ty wyrabiasz? :o
OdpowiedzUsuńRozdział jak malina :) miłego <3
Przesłuchanie Harr'ego? A może Harry spełni życzenię Lizzy? HYHY
OdpowiedzUsuńja to jestem zboczona ,ale co na to poradzić ?xD
Rozdział absolutnie podobał mi się jak zawsze i chyba nigdy nie będzie tak, że któryś
nie będzie mi się podobał. Ciesze się, że zdecydowałam się czytać twoje FF.
Świetnie!
<3
Cudowne !!
OdpowiedzUsuńSuper! Nie mogę doczekać się następnego ;*
OdpowiedzUsuńO maj gad!!! Kiedy next ;O ?
OdpowiedzUsuńMam mały remament w domu, więc nie wiem dokładnie.. :)
Usuń