czwartek, 2 października 2014

Rozdział 76

Otworzyłam zaspane oczy i uśmiech wkradł mi się na twarz. Głowa Harrego leżała na mojej klatce piersiowej, a ja bawiłam się jego włosami, tym samym odklejając je z mojej twarzy.
Harry co chwila mruczał, więc chyba już się przebudził.
- Nie przestawaj. - wymamrotał, gdy oderwałam dłoń od jego włosów. Harry podniósł głowę go góry, po czym szybko chwyciłam kołdrę i zakryłam się nią po samą szyję.
- Nie masz się czego wstydzić. - pocałował mnie w czoło. - Witaj kochanie.
- Cześć. - posłałam mu uśmiech. Ręka Harrego powędrowała na kawałek kołdry pod moją szyją i próbowała ją ze mnie ściągnąć.
- Nie dam się tak łatwo. - niemalże krzyknęłam, co jeszcze bardziej pobudziło Harrego. Wręcz wyszarpywał ode mnie kołdrę.
Nagle rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu, co spowodowało, że zastygliśmy w miejscu.
- Ja odbiorę. - odezwał się Harry, a ja go szybko odepchnęłam, nie chcąc żeby on odbierał. Jeśli to dzwoni Kathleen? Nie chciałabym bardzo słyszeć ich rozmowy...
Harry zatrzymaj moje wszystkie ruchy wręcz się na mnie kładąc, a sam sięgnął z ziemi moje spodnie i wygrzebał z kieszeni telefon.
- Halu? - odebrał zabawnie.
- Weź na głośnik. - powiedziałam szeptem, po czym Harry wysłuchał mnie i pod głosił rozmowę.
-...Harry? - usłyszałam tylko tyle. Chciałam coś powiedzieć, ale Harry delikatnie przystawił rękę do moich ust, uniemożliwiając mi dojście do słowa.
- Tak, we własnej osobie. - powiedział wielce rozbawiony, a ja zrezygnowana czekałam, aż weźmie swoją łapę. 
- Jak śmiesz odbierać Lizzy telefony?! - wykrzyczała Kathleen. Mam tego dosyć...
- Pozwoliła mi. A z resztą, przerwałaś nam coś, a ja nie lubię, jak mi ktoś przerywa. - odpowiedział jej obojętnie Harry, przelotnie na mnie spoglądając. Chciałam w końcu dojść do słowa, ale nie mogłam.
- Ah tak? Słuchaj, jeśli zrobisz jej dziecko, sami będziecie je wychowywać! Ona nie jest jeszcze pełnoletnia! - krzyknęła, a ja z całej siły odepchnęłam rękę Harrego, chcąc w końcu dojść do słowa.
- Cicho. - przerwał mi szeptem, na co wywróciłam oczami. - Rozmawiam. - posłał mi buziaka i cwaniacko się uśmiechnął.
- Nie o to mi chodziło. Po prostu rozmawiamy. A nawet jeśli mielibyśmy mieć dzieci, wychowalibyśmy je bez twojej pomocy. - wzruszył ramionami.
- Nie możesz! - krzyknęła. - Nie teraz! Nigdy! - ona zaczyna strasznie histeryzować. Uwzięła się na nas czy jak? No chyba na to wychodzi...
- Spokojnie. Na to mamy jeszcze czas. - westchnął. - Po co dzwonisz? - wywróciłam oczami na jego niezbyt grzeczne pytanie, ale taki jest Harry w stosunku do Kathleen. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. 
- Nie było Lizzy przez całą noc w domu i teraz z rana jej także nie ma. - ciężkie oddechy można było usłyszeć po drugiej stronie rozmowy. 
- No jasne, że jest u mnie, a u kogo miałaby być? - lekko poirytował się. Spojrzał na zegarek i westchnął. - Jest dopiero dziesiąta, kobieto... 
- No i co z tego, ale za 15 minut chcę widzieć w domu Lizzy. Bez ciebie. - powiedziała, i mogłam wyczuć, że na jej twarzy pojawił się nikczemny uśmiech. Otworzyłam usta, pragnąc dojść WRESZCIE do słowa, ale także w tej chwili nie było mi dane, gdy zobaczyłam jak Harry przykłada do ust palca, tym samym uciszając mnie.  
- Nie zobaczysz jej za PIĘTNAŚCIE minut, bo przyjdzie kiedy będzie chciała. - warknął jej Harry. To aż śmieszne słuchać jak oboje się kłócą, ale strasznie irytuje, zasmuca, denerwuje, pochłania całe szczęście fakt, że Kathleen nie cieszy się z mojego, a raczej NASZEGO szczęścia. Nie wiem co jej przeszkadza w naszym związku, ale się dowiem. Może boi się, że Harry się nie zmienił? Nie wiem.
- Jesteś wstrętnym dzieciakiem, który próbuje rządzić Lizzy, a pouczać mnie! Nie masz prawa, Styles. Matka cię nie nauczyła jak się zachowywać?
- Hm... Po nazwisku? - zadrwił, rzucając na mnie dziwne spojrzenie. - Mojej mamy w to nie mieszaj, okej? - podniósł brew, doskonale wiedząc, że Kathleen tego nie zobaczy.
- Idź na dziwki i kurwa odwal się od Lizzy, bo nie chciałabym słuchać jak ryczy przez ciebie. 
- Mam dosyć. - mruknęłam i zabierając kołdrę, owinęłam się nią i zbierając ubrania z podłogi udałam się do łazienki. 
- Nie mam ochoty z tobą gadać. - powiedział szybko Harry i słyszałam dźwięk zakończonego połączenia. Weszłam szybkim krokiem do łazienki, zamykając szybko drzwi.
Po chwili usłyszałam lekkie pukanie.
- Kochanie, otwórz i porozmawiajmy. - mówił bardzo cicho, nie przerywając pukania.
- Nie mam ochoty, Harry. Ciągle słyszę od Kathleen, że masz mnie zostawić, żebyś poszedł na dziwki... Mam tego dosyć, rozumiesz? - wyjęczałam i razem z kołdrą zsunęłam się na ziemię. Zaczęłam płakać.
- Otwórz, to razem zastanowimy się co zrobić. Skarbie, wiesz, że z tym skończyłem... Kocham cię. - gdy usłyszałam te słowa, gorzej zaczęłam płakać. Nie wiem... Nie wiem co mam zrobić. Oczywiście wierzę Harremu, ale to wszystko mnie przerasta. Kto wie, czy za miesiąc nie trafię do psychiatryka, bo nie wytrzymam dłużej...
- Lizzy, kochanie, otwórz. - błagał. Nie wstając z podłogi, otworzyłam mu drzwi, a ten szybko znalazł się koło mnie, przyciągając mnie do siebie mocno.
- Nie płacz. Nienawidzę jak płaczesz. - pocałował mnie w czubek głowy. Wtuliłam się w niego mocno, nie zastanawiając się nad tym, że kołdra niemalże ze mnie zleciała.
- J-ja... ja tego nie wyt-trzymam... Ona mnie wykończy, Harry... - szlochałam, coraz bardziej płacząc. Harrego skóra na jego torsie była mokra, ponieważ łzy zlatywały właśnie tam. Nawet nie zauważyłam, że miał na sobie bokserki.
- Nie wykończy. - przytulił mnie mocniej.
Siedzieliśmy w ciszy, słychać było tylko moje szlochanie i Harrego ciężki oddech, jakby przed chwilą skończył biegać.
- Zamieszkaj ze mną. - chwycił mnie lekko za ramiona tak, żebym spojrzała na niego. Otworzyłam oczy ze zdziwienia.
- To nie jest dobry pomysł. - pokręciłam głową.
- Dlaczego? Mieszkam sam, nie miałabym już tych kłopotów, bylibyśmy zawsze blisko siebie.
- Kłopoty nie znikną od tak sobie, Harry. - machnęłam ręką. Kocham go, ale myślę, że nie jestem gotowa na zamieszkanie razem. Nie w jego domu... Nie teraz... Jestem za młoda, nawet nie studiuję. Jak on to sobie wyobraża?
- Ale będziesz ich miała mniej. Proszę, zastanów się nad tym, okej? - chwycił mój podbródek w swoją dłoń delikatnie podnosząc do góry.
- Nie ma szans... Ja już wiem teraz, Harry, przepraszam... - pokręciłam głową i chwiejnym ruchem wstałam z ziemi.
- Nie masz za co przepraszać, ale wiedz, że cię kocham i nigdy nie opuszczę. - zbliżył twarz do mojej i delikatnie muskał moje usta. Czułam słony posmak moich łez. Harry wsunął język do środka i idealnie zgrywaliśmy się.
Przerwało nam walenie w drzwi.

____________________________________________________________________________
Kochani moi! Kto to? :D
Przepraszam, że tak długo mnie tu nie było, ale teraz właśnie mam strasznie duuużo sprawdzianów i nie mam czasu na pisanie. Secrecy także strasznie zaniedbałam, ale idzie weekend, także mam nadzieję, że jakoś wyjdę z dołka ;)
Kocham Was i proszę komentujcie, bo to jest dla mnie ogromna mobilizacja do pisania następnego rozdziału. Wiedząc, że komuś te ff się choć trochę podoba, gęba mi się szczerzy niemiłosiernie! :D
P.S. wiem, że rozdział bardzo krótki, ale no cóż. Musi taki być :)

7 komentarzy:

  1. Jak to Kath to będzie się działo :0 miło że ci się buźka cieszy xx
    Rozdział świetny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Je je je :) booski:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry i jego riposty>>>>>>>
    Świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakby to Liam powidział: Perfect! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie to ta zjebana Kathleen -.- Jprdl czemu ona się wtraca w ich życie?! -_- Rozdział świetny!! <3<3=] Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. W dwa dni przeczytałam całe opowiadanie/blog XDXD woec to chyba jest najlepszy blog na świecie, nie sądzisz? :D więc czekam na next. I wg jesteś świetna w tym co robisz i wg wg ;* boze uzależniłam się. Nie spałam do 3 w nocy, a musialam wstac o 6, więc... :D nawet w szkole go czytałam :D do sedna sprawy... Pisz szybko czekam! :* <3 :* <3 :* <3 :* <3

    OdpowiedzUsuń