Pamiętajcie, że kursywa pochylona to wspomnienia!
To co zobaczyłam, zdziwiło mnie i zszokowało. Przy ladzie stała czerwonowłosa dziewczyna, którą poznałam w Liverpoolu, podająca się za dziewczynę Harrego i rzeczywiście nią była. Obok niej stał Harry i minę miał wkurwioną, było widać. A za ladą stała Sarah i podejrzewałam, że udzielała się w konwersacji. Wszystkie pary oczu spoczęły na mnie, wiercąc dziurę w środku.
- Znów się spotykamy. - powiedziała z kpiną Margaret - bo tak miała na imię. Zbliżałam się powoli w stronę tej trójki.
- Co ty tu robisz? - rzuciłam w jej stronę, zerkając co chwila na przerażoną minę Harrego. Czułam, że za chwilę się coś stanie; coś, co mnie przerazi do końca.
- Przyjechałam wyrównać rachunki. - rzuciła krótko i przestąpała w moją stronę. - Bo widzisz... Harry, Sarah i ja mamy ci coś do powiedzenia. - przejechałam po wszystkich wzrokiem.
- Sarah? Harry? - zdziwiłam się i spojrzałam Harremu w oczy, który szybko spuścił wzrok. Co do cholery?!
- No mówcie! Ona ma prawo to wiedzieć. - kiwnęła na mnie głową, po czym podeszła do Sarah, karząc na mnie patrzeć.
- Sarah... O co chodzi? - zapytałam. Zaczęłam się coraz bardziej martwić o wszystkich tu zgromadzonych. Sarah, niegdyś nie za miła dla mnie dziewczyna, dziś ma mi coś powiedzieć?
- Ja i Sarah jesteśmy siostrami. - rzekła Margaret, a mnie zmroziło.
- No i co w związku z tym? - spytałam, ale wszyscy milczeli jak grób. - Harry, może ty mi coś powiesz do cholery jasnej! - krzyknęłam w jego stronę.
- Nikt nie chce mówić, więc ja powiem. Czas najwyższy. - odezwała się Margaret z zamiarem dalszego kontynuowania.
- To nie jest konieczne... To było dawno. - wtrąciła Sarah, a oczy jej były przekrwione, jakby przed chwilą płakała.
- O nie... - zaśmiała się chamsko czerwonowłosa. - Harry wykorzystywał seksualnie Sarah.
- Co?! - krzyknęłam. Kurwa, nie wierzę!
- To co słyszałaś. - uśmiechnęła się zwycięsko.
- Lizzy...- zaczęła Sarah płacząc. - To było dawno i... to jest już nieważne...
- Chyba cię pojebało! - wtrąciła Margaret. - Razem mieliśmy z tego niezły ubaw, no nie Harry? Pomagałam mu w przeleceniu Sarah. Nie było ona zbyt chętna, dlatego też trzeba było włożyć trochę starań. - wytłumaczyła, a mnie zrobiło się niedobrze...
- Lizzy, to nie tak... - Harry próbował wtrącić swoje wyjaśnienia.
- Zgwałciłeś ją? - odepchnęłam go z całą siłą jaką posiadałam.
- Nie! - wykrzyknął broniąc się. - Ona w większości zmyśla!
- W większości!? - prychnęłam. - Zastanów się co ty mówisz! Krzywdziłeś ją! Pamiętasz jak kiedyś powiedziałeś mi, że przychodziły do ciebie tylko te, które tego chciały? Że ty nikogo nie zmuszałeś? Jesteś świnią! - zaczęłam płakać... Jestem uczuciową osobą i jeśli słyszę takie coś... I jeszcze od własnego chłopaka... Mówił mi, zapewniał mnie, że robił to tylko z tymi, które tego chciały i co?!
- Kochanie posłuchaj...
- Nie mów tak na mnie i kurwa skończ! - nie dałam mu dokończyć. Błądziły we mnie nie chciane myśli. Te, które są najgorsze, które nie dają racjonalnie myśleć.
- Słuchasz się jej?! - krzyknął, wskazując na Margaret. Dziewczyna stała z uśmiechem, nabijając się z tej sytuacji. Dla niej miłość nie istnieje... - Ona kłamie!
- Wychodzę, czy tego chcesz, czy nie. - rzuciłam na odchodne, i ruszyłam w stronę drzwi. Jednak ręce Harrego uniemożliwiły mi odejście, gdyż chwycił mnie za biodra i przyciągnął do swojego ciała.
- Nie dotykaj mnie! - strzepnęłam jego dłonie. - Brzydzę się tobą! Jak mogłeś jej to zrobić...? - mówiłam coraz ciszej, załamując się coraz bardziej.
- Daj mi wszystko wytłumaczyć... - powiedział szeptem, chwytając moje dłonie i składając na nich delikatny pocałunek.
- Jesteś zakłamany. - pokręciłam głową, wyrywając mu się i wybiegając z baru.
Nie wiedziałam, że tak to się wszystko potoczy. Nie zdawałam sobie sprawy, że Harry byłby do takiego czegoś zdolny. Nie chciało mi się wierzyć, w to co usłyszałam, a tym bardziej nie chciało mi się słuchać bezsensownych tłumaczeń Harrego.
Mina i postawa Sarah, wystarczyły mi na stwierdzenie, że Margaret mówiła prawdę. Przekonałam się dopiero teraz jaką suką naprawdę jest. Nie liczy się dla niej szczęście innych. Najważniejsze jest to, żeby je zepsuć.
***
Droga do domu mijała mi strasznie. Wracałam na pieszo parkiem, strasznie się ślimacząc. Chciałam uniknąć tego, że Harry jechałby za mną.
Niekończące się pytania i myśli zaśmiecały mą pamięć. Jeszcze dziś rano uważałam, że Harry to jedyna osoba, która będzie mnie wspierać dopóki cały koszmar z Kathleen się nie skończy. Niestety, kolejny kłopot przybył.
Potrzebuję odpoczynku od wszystkiego...
Potrzebuję spokoju wewnętrznego, którego przez ostatnie chwile nie mam, nie otrzymuję.
Czy każda osoba na świecie tak chujowo się czuje jak ja teraz? Czy też ma tyle kłopotów, bezsensownych chwil, gdzie nie wie jak ma się zachować, czy co ze sobą zrobić? Czy tylko ja jestem takim odludkiem, widzący świat tylko na szaro, nie zauważającym przepięknych sekund, szczęśliwych chwil...
Gdy weszłam do domu, ogarnęła mnie jeszcze większa pustka. Po rozświecałam wszędzie światła, nie wiedząc na co to. Umysłu mi nie rozjaśnią.
Spojrzałam na telefon... 57 nieodebranych połączeń i kilka wiadomości od Harrego, które od razu usunęłam. Nie chciałam ich czytać... Chciałam w końcu odpocząć, nie zastanawiać się nad niczym, ale zanim się to stanie, minie trochę czasu.
Trzymając telefon w ręku, zaczął mi wibrować ponownie. Chciałam odrzucić połączenie, ale gdy zobaczyłam, że dzwoni Lesie, wyprostowałam się i oczy otworzyłam szeroko. Nareszcie...
- Halo? - odebrałam niepewnie.
- Um... Cześć. - powiedziała bardzo cicho.
- Hej. - przełknęłam głośno ślinę, nie widząc o czym rozmawiać. Niegdyś pełno tematów - teraz zero.
- Dzwonię tylko na chwilę w celu poinformowania, że z Kathleen już jest lepiej.
- Lepiej? Całe szczęście... Um... Czy mogłabym z nią chwilę porozmawiać? - zapytałam niepewnie.
- Śpi teraz... A przekazać jej coś? - po drugiej stronie usłyszałam cichy szelest.
- Nie... - westchnęłam. - Gdzie w ogóle jesteście?
- Ym... Wiesz.. muszę kończyć, bo Jacob mnie woła. Cześć. - nie zdążyłam nic dodać, a połączenie zostało zerwane. Fajnie. Czuję się jak osoba nienależąca do tej rodziny. Jak jakiś odludek, któremu nic nie można powiedzieć.
Rzuciłam telefon w kąt kanapy i opadłam na nią, zalewając się łzami i czując się jak nie potrzebna nikomu osoba.
Chwilę po tym ponownie usłyszałam dźwięk telefonu. Nie chciało mi się po niego wstawać, ale jeżeli to znów Lesie, musiałam odebrać.
Nie. To nie Lesie. To Marcus.
***Oczami Harrego***
Nie ukrywając, czułem się jak chuj i może rzeczywiście nim byłem? Przed zadaniem tego najpiękniejszego pytania, mogłem powiedzieć o wszystkim Lizzy.
Nie zgwałciłem jej!
'Słyszałem kiedyś od Margaret, że jej siostra to dziewica, której nie za bardzo powodzi się w życiu. Nigdy jeszcze nie miałem do czynienia z dziewicą i na moją myśl padło coś, co by to zmieniło. Kochałem Margaret, ale ona miała 16 lat... To za mało na pierwszy raz.
- Margaret, pamiętasz o naszym dzisiejszym spotkaniu? - zapytałem, gdy dzwoniłem do niej.
- Oczywiście, że tak, ale wpadnij do mnie. Mam pomysł na coś nowego. Meow, kotek. - cmoknęła do słuchawki i połączenie zerwało się.
Nie czekając dłużej zerwałem się z kanapy, chcąc jak najszybciej spotkać się z moją dziewczyną i wysłuchać jej zabujczego planu.
Gdy zdążyłem dojechać pod jej dom, wybiegła mi na spotkanie, ciągnąc za rękaw od kurtki, jakby paliło się.
- Co to za jakiś nowy pomysł? - zapytałem, przytulając się do niej i cmokając w ciepły policzek.
- Moja siostra jest w domu. Mam plan. Wiem, że tego chcesz. - szepnęła mi do ucha i zaciągnęła do domu, szybko zdejmując mi kurtkę.
Tak jak powiedziała, weszliśmy do jej pokoju, odrywając ją od codziennej pracy - rysowanie. Margaret wspominała, że Sarah na mnie leci i chciałem to w pewien sposób wykorzystać.
- Kochana, mam dla ciebie przemiłą niespodziankę. - Margaret pociągnęła ją za rękę, pchając lekko w stronę łóżka.
- Co wy do cholery robicie?! - krzyknęła, ale już po chwili dłonią zastawiłem jej usta, nie pozwalając się już więcej odzywać. Siłowałem się z jej guzikami od bluzki, a potem ze spodniami...'
Robiliśmy to wiele razy, ale nie zawsze do końca nam wychodziło. Zawsze stały jakieś przeszkody, lub Sarah za głośno krzyczała, wyrywała się.
Gdy teraz sobie pomyślę o tym, zamykam oczy i przeklinam w myślach na samego siebie. Jak mogłem takie coś wyprawiać?
To prawda... Zapewniałem Lizzy, że nigdy nie skrzywdziłem kogoś bez jego pozwolenia. Teraz strasznie tego żałuję, bo gdy pomyślę, że przez takie chujostwo mogę stracić najcenniejszą osobą w moim życiu, przestaję mieć wszystko dla mnie sens. Chciałbym jeszcze dziś porozmawiać o tym z Lizzy, wszystko jej wytłumaczyć, ale dam jej czas, chociaż cholernie mi źle.
Mam tylko nadzieję, że Lizzy nie przestanie mnie kochać. Cholernie mi na niej zależy i już dzwoniłem do niej kilkadziesiąt razy ale to nic nie pomaga. Wracając do mieszkania samochodem, przejechałem koło jej domu, żeby upewnić się, że wszystko w porządku. Pukałem i dzwoniłem ze sto razy, ale nie otwierała... Później zobaczyłem jej małą osóbkę jak szła parkiem i postanowiłem się stamtąd ulotnić.
___________________________________________________________________________
Witajcie kociaki! ♥
W miarę szybko się zebrałam do rozdziału, bo 82 był siódmego, a jest 11 i jest 83 rozdział! :D
Bardzo Was kocham i proszę o komentarze, bo muszę wiedzieć ile osób czyta to ff :*
To co zobaczyłam, zdziwiło mnie i zszokowało. Przy ladzie stała czerwonowłosa dziewczyna, którą poznałam w Liverpoolu, podająca się za dziewczynę Harrego i rzeczywiście nią była. Obok niej stał Harry i minę miał wkurwioną, było widać. A za ladą stała Sarah i podejrzewałam, że udzielała się w konwersacji. Wszystkie pary oczu spoczęły na mnie, wiercąc dziurę w środku.
- Znów się spotykamy. - powiedziała z kpiną Margaret - bo tak miała na imię. Zbliżałam się powoli w stronę tej trójki.
- Co ty tu robisz? - rzuciłam w jej stronę, zerkając co chwila na przerażoną minę Harrego. Czułam, że za chwilę się coś stanie; coś, co mnie przerazi do końca.
- Przyjechałam wyrównać rachunki. - rzuciła krótko i przestąpała w moją stronę. - Bo widzisz... Harry, Sarah i ja mamy ci coś do powiedzenia. - przejechałam po wszystkich wzrokiem.
- Sarah? Harry? - zdziwiłam się i spojrzałam Harremu w oczy, który szybko spuścił wzrok. Co do cholery?!
- No mówcie! Ona ma prawo to wiedzieć. - kiwnęła na mnie głową, po czym podeszła do Sarah, karząc na mnie patrzeć.
- Sarah... O co chodzi? - zapytałam. Zaczęłam się coraz bardziej martwić o wszystkich tu zgromadzonych. Sarah, niegdyś nie za miła dla mnie dziewczyna, dziś ma mi coś powiedzieć?
- Ja i Sarah jesteśmy siostrami. - rzekła Margaret, a mnie zmroziło.
- No i co w związku z tym? - spytałam, ale wszyscy milczeli jak grób. - Harry, może ty mi coś powiesz do cholery jasnej! - krzyknęłam w jego stronę.
- Nikt nie chce mówić, więc ja powiem. Czas najwyższy. - odezwała się Margaret z zamiarem dalszego kontynuowania.
- To nie jest konieczne... To było dawno. - wtrąciła Sarah, a oczy jej były przekrwione, jakby przed chwilą płakała.
- O nie... - zaśmiała się chamsko czerwonowłosa. - Harry wykorzystywał seksualnie Sarah.
- Co?! - krzyknęłam. Kurwa, nie wierzę!
- To co słyszałaś. - uśmiechnęła się zwycięsko.
- Lizzy...- zaczęła Sarah płacząc. - To było dawno i... to jest już nieważne...
- Chyba cię pojebało! - wtrąciła Margaret. - Razem mieliśmy z tego niezły ubaw, no nie Harry? Pomagałam mu w przeleceniu Sarah. Nie było ona zbyt chętna, dlatego też trzeba było włożyć trochę starań. - wytłumaczyła, a mnie zrobiło się niedobrze...
- Lizzy, to nie tak... - Harry próbował wtrącić swoje wyjaśnienia.
- Zgwałciłeś ją? - odepchnęłam go z całą siłą jaką posiadałam.
- Nie! - wykrzyknął broniąc się. - Ona w większości zmyśla!
- W większości!? - prychnęłam. - Zastanów się co ty mówisz! Krzywdziłeś ją! Pamiętasz jak kiedyś powiedziałeś mi, że przychodziły do ciebie tylko te, które tego chciały? Że ty nikogo nie zmuszałeś? Jesteś świnią! - zaczęłam płakać... Jestem uczuciową osobą i jeśli słyszę takie coś... I jeszcze od własnego chłopaka... Mówił mi, zapewniał mnie, że robił to tylko z tymi, które tego chciały i co?!
- Kochanie posłuchaj...
- Nie mów tak na mnie i kurwa skończ! - nie dałam mu dokończyć. Błądziły we mnie nie chciane myśli. Te, które są najgorsze, które nie dają racjonalnie myśleć.
- Słuchasz się jej?! - krzyknął, wskazując na Margaret. Dziewczyna stała z uśmiechem, nabijając się z tej sytuacji. Dla niej miłość nie istnieje... - Ona kłamie!
- Wychodzę, czy tego chcesz, czy nie. - rzuciłam na odchodne, i ruszyłam w stronę drzwi. Jednak ręce Harrego uniemożliwiły mi odejście, gdyż chwycił mnie za biodra i przyciągnął do swojego ciała.
- Nie dotykaj mnie! - strzepnęłam jego dłonie. - Brzydzę się tobą! Jak mogłeś jej to zrobić...? - mówiłam coraz ciszej, załamując się coraz bardziej.
- Daj mi wszystko wytłumaczyć... - powiedział szeptem, chwytając moje dłonie i składając na nich delikatny pocałunek.
- Jesteś zakłamany. - pokręciłam głową, wyrywając mu się i wybiegając z baru.
Nie wiedziałam, że tak to się wszystko potoczy. Nie zdawałam sobie sprawy, że Harry byłby do takiego czegoś zdolny. Nie chciało mi się wierzyć, w to co usłyszałam, a tym bardziej nie chciało mi się słuchać bezsensownych tłumaczeń Harrego.
Mina i postawa Sarah, wystarczyły mi na stwierdzenie, że Margaret mówiła prawdę. Przekonałam się dopiero teraz jaką suką naprawdę jest. Nie liczy się dla niej szczęście innych. Najważniejsze jest to, żeby je zepsuć.
***
Droga do domu mijała mi strasznie. Wracałam na pieszo parkiem, strasznie się ślimacząc. Chciałam uniknąć tego, że Harry jechałby za mną.
Niekończące się pytania i myśli zaśmiecały mą pamięć. Jeszcze dziś rano uważałam, że Harry to jedyna osoba, która będzie mnie wspierać dopóki cały koszmar z Kathleen się nie skończy. Niestety, kolejny kłopot przybył.
Potrzebuję odpoczynku od wszystkiego...
Potrzebuję spokoju wewnętrznego, którego przez ostatnie chwile nie mam, nie otrzymuję.
Czy każda osoba na świecie tak chujowo się czuje jak ja teraz? Czy też ma tyle kłopotów, bezsensownych chwil, gdzie nie wie jak ma się zachować, czy co ze sobą zrobić? Czy tylko ja jestem takim odludkiem, widzący świat tylko na szaro, nie zauważającym przepięknych sekund, szczęśliwych chwil...
Gdy weszłam do domu, ogarnęła mnie jeszcze większa pustka. Po rozświecałam wszędzie światła, nie wiedząc na co to. Umysłu mi nie rozjaśnią.
Spojrzałam na telefon... 57 nieodebranych połączeń i kilka wiadomości od Harrego, które od razu usunęłam. Nie chciałam ich czytać... Chciałam w końcu odpocząć, nie zastanawiać się nad niczym, ale zanim się to stanie, minie trochę czasu.
Trzymając telefon w ręku, zaczął mi wibrować ponownie. Chciałam odrzucić połączenie, ale gdy zobaczyłam, że dzwoni Lesie, wyprostowałam się i oczy otworzyłam szeroko. Nareszcie...
- Halo? - odebrałam niepewnie.
- Um... Cześć. - powiedziała bardzo cicho.
- Hej. - przełknęłam głośno ślinę, nie widząc o czym rozmawiać. Niegdyś pełno tematów - teraz zero.
- Dzwonię tylko na chwilę w celu poinformowania, że z Kathleen już jest lepiej.
- Lepiej? Całe szczęście... Um... Czy mogłabym z nią chwilę porozmawiać? - zapytałam niepewnie.
- Śpi teraz... A przekazać jej coś? - po drugiej stronie usłyszałam cichy szelest.
- Nie... - westchnęłam. - Gdzie w ogóle jesteście?
- Ym... Wiesz.. muszę kończyć, bo Jacob mnie woła. Cześć. - nie zdążyłam nic dodać, a połączenie zostało zerwane. Fajnie. Czuję się jak osoba nienależąca do tej rodziny. Jak jakiś odludek, któremu nic nie można powiedzieć.
Rzuciłam telefon w kąt kanapy i opadłam na nią, zalewając się łzami i czując się jak nie potrzebna nikomu osoba.
Chwilę po tym ponownie usłyszałam dźwięk telefonu. Nie chciało mi się po niego wstawać, ale jeżeli to znów Lesie, musiałam odebrać.
Nie. To nie Lesie. To Marcus.
***Oczami Harrego***
Nie ukrywając, czułem się jak chuj i może rzeczywiście nim byłem? Przed zadaniem tego najpiękniejszego pytania, mogłem powiedzieć o wszystkim Lizzy.
Nie zgwałciłem jej!
'Słyszałem kiedyś od Margaret, że jej siostra to dziewica, której nie za bardzo powodzi się w życiu. Nigdy jeszcze nie miałem do czynienia z dziewicą i na moją myśl padło coś, co by to zmieniło. Kochałem Margaret, ale ona miała 16 lat... To za mało na pierwszy raz.
- Margaret, pamiętasz o naszym dzisiejszym spotkaniu? - zapytałem, gdy dzwoniłem do niej.
- Oczywiście, że tak, ale wpadnij do mnie. Mam pomysł na coś nowego. Meow, kotek. - cmoknęła do słuchawki i połączenie zerwało się.
Nie czekając dłużej zerwałem się z kanapy, chcąc jak najszybciej spotkać się z moją dziewczyną i wysłuchać jej zabujczego planu.
Gdy zdążyłem dojechać pod jej dom, wybiegła mi na spotkanie, ciągnąc za rękaw od kurtki, jakby paliło się.
- Co to za jakiś nowy pomysł? - zapytałem, przytulając się do niej i cmokając w ciepły policzek.
- Moja siostra jest w domu. Mam plan. Wiem, że tego chcesz. - szepnęła mi do ucha i zaciągnęła do domu, szybko zdejmując mi kurtkę.
Tak jak powiedziała, weszliśmy do jej pokoju, odrywając ją od codziennej pracy - rysowanie. Margaret wspominała, że Sarah na mnie leci i chciałem to w pewien sposób wykorzystać.
- Kochana, mam dla ciebie przemiłą niespodziankę. - Margaret pociągnęła ją za rękę, pchając lekko w stronę łóżka.
- Co wy do cholery robicie?! - krzyknęła, ale już po chwili dłonią zastawiłem jej usta, nie pozwalając się już więcej odzywać. Siłowałem się z jej guzikami od bluzki, a potem ze spodniami...'
Robiliśmy to wiele razy, ale nie zawsze do końca nam wychodziło. Zawsze stały jakieś przeszkody, lub Sarah za głośno krzyczała, wyrywała się.
Gdy teraz sobie pomyślę o tym, zamykam oczy i przeklinam w myślach na samego siebie. Jak mogłem takie coś wyprawiać?
To prawda... Zapewniałem Lizzy, że nigdy nie skrzywdziłem kogoś bez jego pozwolenia. Teraz strasznie tego żałuję, bo gdy pomyślę, że przez takie chujostwo mogę stracić najcenniejszą osobą w moim życiu, przestaję mieć wszystko dla mnie sens. Chciałbym jeszcze dziś porozmawiać o tym z Lizzy, wszystko jej wytłumaczyć, ale dam jej czas, chociaż cholernie mi źle.
Mam tylko nadzieję, że Lizzy nie przestanie mnie kochać. Cholernie mi na niej zależy i już dzwoniłem do niej kilkadziesiąt razy ale to nic nie pomaga. Wracając do mieszkania samochodem, przejechałem koło jej domu, żeby upewnić się, że wszystko w porządku. Pukałem i dzwoniłem ze sto razy, ale nie otwierała... Później zobaczyłem jej małą osóbkę jak szła parkiem i postanowiłem się stamtąd ulotnić.
___________________________________________________________________________
Witajcie kociaki! ♥
W miarę szybko się zebrałam do rozdziału, bo 82 był siódmego, a jest 11 i jest 83 rozdział! :D
Bardzo Was kocham i proszę o komentarze, bo muszę wiedzieć ile osób czyta to ff :*
Wspaniałe *,* uwielbiam twoje opow ;) kiedy nastepny? ;)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia ale postaram się jak najszybciej :) w tym tygodniu będę miała urwanie głowy, więc nie wiem czy się wyrobie..
UsuńPozdrawiam :*
Super !!!!!!!!!!!! Kiedy next ???
OdpowiedzUsuńKOcham
Zajebisty !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNAJLEPZY FF W CAŁYM POLSKIM FF-ŚWIECIE !!! - zAJEBISTA DZIEWCZYNA Z CIEBIE ŚWIETNIE PISZESZ
wOOOW TEGO TO SIE NIE SPODZIEWAŁAM !
OdpowiedzUsuńStrasznie ciekawy normalnie siedze tu a powinnam czytać lekturę! Hhe cóż zrobić - za dobra jesteś!!!
OMG Harry coś ty narobił?:o świetny lov ya:*:D
OdpowiedzUsuńŁOŁOŁO a co dalej będzie mam nadzieję że się ułoży?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !!!
Strasznie strasznie zajebiśćie strasznie fajne !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kontynuacji
Pozdrawiam !!!!!!!!
Powiem tylko tyle.. MEGASUPERZAJEBISTYNAJSPANIALSZYNAJCUDOWNIEJSZYKOCHAMKOCHAM \D. :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmam do cb sprawe i napisałam do cb w wiad;p
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOki :D
Usuń