poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 98

Najlepszym sposobem na odprężenie się choć przez chwilę było wspólne spędzenie czasu z Harrym, Lesie i Mattem. Nikt nie miał zastrzeżeń do spotkania naszej czwórki, lecz wręcz przeciwnie mieliśmy na to ochotę.
- I jak tam? - zaczęła Lesie. Spojrzałam na nią pytająco. - No wiesz...
- Aaa... O to chodzi. Teraz jest dobrze, a...
- Harry wie?
Spuściłam głowę, tym samym dając Lesie odpowiedź.
- Czemu zwlekasz? - odstawiła szklankę na blat podchodząc do mnie. - Nie uciekaj przed prawdą. To jest najlepszy sposób.
Lesie miała rację. Zachowywałam się jak tchórz, lecz naprawdę bałam się.
- Wiem Lesie, ale... nie wiem... coś mnie powstrzymuje... - głupie tłumaczenia, Lizzy.
- Co niby? Jeśli...
Przerwał jej dzwonek do drzwi. Lesie otworzyła, a w nich Harry i Matt we własnych osobach. Harry bez problemu wyszukał mnie wzrokiem i posłał lekki uśmiech.
- Gotowe? - zaśmiałam się, gdy Matt spojrzał na Lesie rozbawiony, gdy ta paradowała jeszcze w piżamach.

***

- Lesie, to nie... - marudziłam, gdy dziewczyna trzymała w rękach aksamitną sukienkę przed kolana.
- Dlaczego? - zapytała lekko oburzona, najwidoczniej nie zadowolona z mojego podzielnego zdania.
- Dziwna. - zrobiłam skwaszoną minę, na co wywróciła oczami i odeszła z Mattem za rękę dalej.
- Ej, co jest? - Harry chwycił mnie w pasie i odwrócił w swoją stronę. Przyjemne ciepło spowodowane jego dotykiem rozlało się po moim ciele.
- Nic nie jest. - posłałam sztuczny uśmiech. Widziałam jak Harry odpuścił i złapał mnie za rękę zmierzając w stronę Matta i Lesie.
- Idziemy czegoś poszukać dla mnie. - oznajmił im Harry i lekko pociągnął mnie w swoją stronę.
- Idziemy? - droczyłam się.
- No przecież mi pomożesz. - cmoknął mój policzek i szedł dalej.
Byłam zła na siebie, że nie starałam się choć w najmniejszym stopniu być miła dla innych.

- Nie. - marudziłam, gdy Harry pokazał mi koszulę w ciemną kratę.
- Nie. - dodałam.
- Nie.
- Eh. - westchnął. - Szybciej bym coś wybrał gdybym przyszedł sam. - powiedział cicho nadal przeszukując rzeczy.
- Mogę wrócić do nich jeśli chcesz. - wzruszyłam ramionami i opadłam na małą kanapę koło przymierzalni.
- Nie o to chodzi. - widziałam po jego ruchach, że powoli się irytował. - Od kilku dni jesteś nieznośna. Nie da się czasami z tobą wytrzymać. - auć.
Bez słowa wstałam i wyszłam se sklepu kierując się w dół ruchomych schodów.
- Lizzy, gdzie idziesz? - poczułam szarpnięcie za nadgarstek, które zatrzymało mnie. - Nie mów, że cię uraziłem. Jestem po prostu szczery.
- Aż za bardzo. - wywróciłam oczami.
- Mówię jak jest. Jesteś... niemiła. - dodał.
- W takim razie chcę, abyś ode mnie odpoczął i daję ci wolny czas. - podniosłam głos starając się wyrwać rękę z jego uścisku.
- Mogłabyś chociaż raz się mnie posłuchać? - syknął niemalże szeptem. Wiedziałam, że nie chciał awantury na środku sklepu. Zatrzymałam wszystko swojego ruchy patrząc na niego z rezygnacją. - Powiedz mi o co chodzi.
- Nie. - zaprzeczyłam.
- Jak to nie?! - podniósł głos.
- Bo o nic nie chodzi. Jestem zmęczona, to tyle. - mój ton był obojętny i wiedziałam, że Harry zaczyna naprawdę mieć mnie dosyć.
- O nic nie chodzi?! Może w końcu do kurwy nędzy dowiem się co jest grane! Zachowujesz się tak, jakby nasz związek nie miał dla ciebie już najmniejszego znaczenia! - wykrzyczał mi prosto w twarz i szybkim krokiem udał się na dół. W myślach uderzyłam się w twarz. Jestem skończoną idiotką.
Nie mogę dłużej znieść mojego zachowania, a co dopiero musi czuć Harry. On się ze mną męczy. Doskonale widzę, że mu na mnie zależy, że żadna ciąża nie zepsułaby tego co budowaliśmy już razem tyle czasu, lecz cholera boję się! Nie wiem czego ale się boję! Jeśli mu tego nie powiem jak najszybciej... wszystko będzie skończone.
- Gdzie masz Harrego? - usłyszałam za sobą głos Lesie.
- W..wyszedł... - powiedziałam skruszonym głosem. Dziewczyna wiedziała, że nie powiedziałam mu jeszcze tego, a w dodatku posprzeczaliśmy się.
- Nie wiesz gdzie?
- Nie mam pojęcia... Jestem idiotką.
- Nie mów tak... - przytuliła mnie i szeptała do ucha coś w stylu 'ciii'.
Wyszliśmy z galerii i widziałam w samochodzie Harrego, który oparty był głową o kierownicę. Wsiedliśmy cicho i do końca drogi było niezręcznie, do czasu gdy Harry ustał pod naszym domem.
- Pogadajcie sobie. - powiedziała Lesie i wyszli z samochodu wchodząc do domu.
Zostałam z nim sama. Było cicho, a niezręczność pływała gdzieś w powietrzu. Chłopak nie patrzył w moją stronę, lecz gdzieś bardzo daleko za okno. Wypuszczał cicho powietrze z płuc, a mnie krajało się serce, że przeze mnie musiał się uspokajać.
- Ja... - zaczęliśmy w jednym momencie.
- Mów pierwszy. - rzekłam cicho spuszczając głowę w dół. Gdyby nie było pomiędzy nami tego napięcia, Harry kazałby mi mówić pierwszej, lecz teraz na pewno nie miał ochoty na dodatkowe sprzeczki.
- Nigdy nie chciałem dla ciebie źle. Kocham cię najbardziej na świecie i boli mnie to, gdy wiem, że coś przede mną ukrywasz. I nie możesz mi wmówić, że jest inaczej. Nie chcę się upierać, ale wiem, że mam rację. - masz Harry, masz. - Dlatego...
Przerwał nam dzwoniący telefon.
- Odbierz. - rzekł zrezygnowany i ponownie odwrócił się do okna, a ja wygrzebałam z kieszeni telefon. Dzwoniła Kathleen.
Chciała abym jak najszybciej przyszła do domu, bo pani Shannon prosiła mnie o opiekę nad Debby gdyż Kathleen i ona gdzieś wychodzą.
- Już idę. - powiedziałam i rozłączyłam się. - Harry, muszę lecieć...
- Rozumiem. - odpowiedział bez emocji. Zacisnęłam mocno oczy chcąc pozbyć się napływających łez.
- Więc cześć. - powiedziałam.
- Nie wiem czy jutro się zobaczymy, bo muszę jechać za Londyn. - dodał cicho.
- Rozumiem. - powiedziałam tak samo jak on sprzed sekundy. Otworzyłam drzwi i chciałam wyjść, gdy Harry przyciągnął mnie za rękę i umieścił swoje usta na moich.
- Kocham cię. - wyszeptał i pogłaskał mnie po policzku. Widziałam jaki miał ból w oczach. Były zaszklone, więc albo płakał, albo ma taki zamiar. Lekki uśmiech wkradł mi się na twarz.
- Kocham też. - wyszłam z samochodu. Gdyby nie to, że musiałam wracać szybko do domu, powiedzielibyśmy sobie już wszystko i byłoby już w stu procentach okej, lecz teraz... nic się nie poprawiło...





_____________________________________________________________________________

Kolejny rozdział pojawi się albo dziś, albo jutro! Czuwajcie!

5 komentarzy:

  1. Ale czad 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuuuuurwa! W takim momencie?! <3 To powinno być zakazane. Masz mi tu szybko pisać następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy rozdział kochaniutka? <3 Czuwam cały czas <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem zawaliłam bo rozdzial miał być dzień po dniu, ale naprawdę nie dałam rady...
      Jutro na pewno dodam :)

      Usuń