wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 70

Obudziłam się z wtulona w Harrego i bez żadnych skutków próbowałam rozplątać nasze splecione nogi. To, co wydarzyło się wczoraj, zmieniło mnie od środka. Zaczęłam głębiej wierzyć, że nie jestem obojętna Harremu. Nie zmuszał mnie do niczego, przecież sama tego chciałam.
Nie miałam w zamiarze budzić Harrego, za słodko spał. Kosmyki włosów opadały mu na czoło, lekki uśmiech towarzyszył podczas snu. Pocałowałam go w policzek i poruszyłam się żeby wyjść z łóżka. Zamruczał coś niezrozumiale i otworzył zaspane oczy, po czym zamrugał nimi kilkakrotnie.
- Cześć, kochanie. - dziś postawiłam na takie powitanie. Nigdy nie używałam do chłopaka tego typu zdrobnienia, gdy byłam z Zackiem... dobra, nieważne.
- Witaj skarbie. - pocałował mnie lekko w usta i przyciągnął do siebie. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Unosiła się tak spokojnie w dół i w górę. Nie chciałam wstawać, po prostu mi się nie chciało. Było mi tak dobrze przy Harrym, ale niestety musiałam powrócić do świata pracy...
- Harry, zawieziesz mnie do domu? - spytałam słodkim głosem.
- Teraz? Poleżmy jeszcze chwilkę... - mówiąc to z poranną chrypką, przycisnął mnie bardziej do siebie.
- No dobra, 5 minut. - uległam i położyłam się obok niego, przykrywając pod samą brodę. Wywrócił oczami i przekręcił się w moją stronę, opierając się na łokciu.
- Okej, seria pytań. - powiedział krótko. Spojrzałam na niego pytająco i po chwili zaczął kontynuować.
- Co robisz dziś, że musisz wracać do domu? - uniósł podejrzliwie jedną brew do góry, po czym ja zachichotałam.
- Idę do pracy. - wstrząsnęłam ramionami.
- Co za impreza jest u nas w klubie? Coś tak mi się o uszy obiło... - ponownie uniósł brew, tylko że drugą.
- Przyjechał Scott i chcemy jakoś z nim czas spędzić. - powiedziałam szybko.
- To ten co był u ciebie wczoraj? Co się z nim przytulałaś? - prychnął, a ja wywróciłam oczami.
- Tak, to ten. To był tylko przyjacielski uścisk i się nie czepiaj. - fuknęłam w jego stronę. Chciałam odwrócić się od niego tyłem, ale uniemożliwił mi to poprzez złapanie mnie w pasie i przytulenie do siebie. Rozpoczął namiętny pocałunek, przyciskając mocno swoje usta do moich. Naciągnęłam sobie kołdrę bardziej na ciało i wplotłam palce w jego włosy. Z jego warg wylatywały ciche westchnięcia z przyjemności. Przerwałam nasz pocałunek gdy rozbrzmiał mój telefon.
- No kurwa... - mruknął Harry i odsunął się ode mnie, po czym położył ręce za głowę. Sięgnęłam po spodnie z ziemi i od razu moja ręka powędrowała do kieszeni.
- Cześć Ashley, co tam? - spytałam z uśmiechem i spojrzałam na Harrego, leżącego nieruchomo z kamienną miną.
- Cześć kochana! Nie widziałyśmy się dawno! Co teraz robisz? - spytała jak zwykle pełna entuzjazmu.
- Tak, to prawda. Wieki minęły! - powiedziałam z sarkazmem. - Leżę. - odpowiedziałam na jej pytanie.
- Okej... O 11? No tak, przecież taką ciebie znam. - zaśmiała się. Co, kurwa?! Już jedenasta?!
- Co powiesz na małe zakupy? - zapytała. Tak pomyślałam, że dzwoni właśnie z tego powodu...
- Jeśli znów chcesz mnie kurwa w jakąś sukienkę wepchać, to nie, dzięki. - odmówiłam stanowczo, chociaż wiedziałam, że i tak na moim nie wyjdzie.
- Oj przestań. W domu możesz sobie chodzić w spodniach, ale do klubu, i to jeszcze do klubu TWOJEGO chłopaka musisz iść w sukience. - ta... a co to za różnica, czy do mojego chłopaka czy nie...?
- No dobra, ale pozwolisz, że sama zadecyduję jaka ona będzie.
- Na to mogę się zgodzić, oby nie do ziemi! - zachichotała, a ja razem z nią.
- No kurwa, taki miałam zamiar... - zaśmiałam się i widziałam jak Harry wywraca oczami.
- Okej, wpadnę po ciebie za godzinkę! Pa.
- Czekaj, czekaj... Za godzinę i pół... Nie zdążę się ogarnąć. - przerwałam jej.
- Niech ci będzie. Papa... - rozłączyła się, po czym odłożyłam telefon na szafkę obok. Odwróciłam się w stronę Harrego. Nadal leżał w tej samej pozycji. Przytuliłam się do niego, ale on nie zareagował.
- I o co się kurwa złościsz? - spytałam pełna pretensji i podniosłam się do pozycji siedzącej, zabierając mu nieco przykrycia.
- Nie lubię, jak nam ktoś przerywa. - rzucił sucho, na co wywróciłam oczami.
- Może najlepiej żebym odizolowała się od świata, co?! - krzyknęłam. Musiał zepsuć nam ten niesamowity poranek. Zeszłam z łóżka, tym samym zabierając mu kołdrę. Owinęłam się nią dookoła ciała i zaczęłam z ziemi zbierać swoje ubrania.
- Lizzy...
- Skończ już. - warknęłam nie patrząc na niego. Teraz Lizzy, nie?! Ja rozumiem, że mogliśmy się całować niewiadomo ile, ale tak czy inaczej, kiedyś sami musielibyśmy przerwać pocałunek. Ruszyłam w stronę łazienki zamykając się. Gdy ubrałam to co miałam i ogólnie się ogarnęłam, odniosłam kołdrę do sypialni i nie zastałam tam Harrego. Zaścieliłam łóżko i ruszyłam do drzwi ubrać buty.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam głos Harrego, dochodzący zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam go opierającego się o framugę w samych bokserkach.
- Idę do domu, nie przeszkadzaj sobie. - prychnęłam.
- Oj przestań.. Przepraszam. Chodź zjesz coś i cię odwiozę. - podszedł do mnie, zatrzymując moje ruchy.
- Nie dzięki, nie jestem głodna. Odwieziesz mnie teraz czy mam iść?
- Zjesz coś i cię odwiozę. Robię już śniadanie.
- Aha, to smacznego. Ja zaczekam. - odpowiedziałam zwyczajnym głosem i oparłam się o ścianę. Harry popatrzył na mnie groźnie. Zaczęłam już go irytować, wiem to.
- Poczekaj, ubiorę się. - tym razem wyszło na moje. Nie pozwolę mu, żeby wkurwiał się za każdym razem, gdy jemu coś nie podpasuje. Będę rozmawiać przez telefon, nawet wtedy, kiedy zadzwoni, jak będziemy przebywać razem.

***

Nie chciałam tak naprawdę opuszczać Harrego dziś. Przed wyjściem z jego samochodu pod moim domem, zatrzymał mnie i jakoś udało mu się mnie doprowadzić do uśmiechu. Jasno dał mi do zrozumienia, że wkurza go jak ktoś dzwoni do mnie, albo do niego, gdy przebywamy razem. Wkurwiły go też moje słowa: 'Może najlepiej żebym odizolowała się od świata, co?!', ale przepraszam bardzo. Sam doprowadził do tego, że wyleciały one z moich ust.
Zostało 10 minut do przyjścia Ashley, więc powoli zaczęłam się zbierać. Oczywiście Harremu musiałam wytłumaczyć kto do mnie dzwonił, czemu, co chciał.
Założyłam na siebie jasne rurki, szarą bluzę z 'Nike', po czym poszłam do łazienki poprawić fryzurę i ogólnie się ogarnąć. Gdy akurat skończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi, więc ruszyłam otworzyć.
- Cześć maleńka! - przywitała mnie w wejściu Ash.
- Hej, hej. Możemy wychodzić. - powiedziałam, na co kiwnęła głową i po chwili szłyśmy już ulicami miasta.
- Opowiadaj co u ciebie. - zaczęła przyjaciółka.
- No wiesz, wszystko jest okej. Wczoraj... no wiesz... ten...
- Uprawiałaś seks z Harrym? - zatrzymała mnie i rzuciła się na mnie z uściskiem.
- Jakaś ty bezpośrednia... - mruknęłam. Trochę nie rozumiałam jej reakcji, ale spoko.
- Tak się cieszę, że wreszcie kochasz kogoś aż tak mocno, żeby oddać mu to co jest dla cienie ważne. - rzekła i ruszyłyśmy dalej.
- No tak... - nie chciałam zbyt wypowiadać się na ten temat. Krępują mnie takie sytuacje, ale tylko wtedy, gdy mówię o tym komuś.
- A jak tam na imprezie zorganizowanej przez Lesie i Matta?
- Oh... - westchnęłam na samo wspomnienie o Zacku. - Zach tam był.
- Co?! Po co kurwa?! - krzyknęła, a ja zaczęłam ją uciszać.
- Spokojnie... - opowiedziałam jej wszystko dokładnie. Wspomniałam też o tym, że Scott wpadł do mnie pogadać i skończyłam na tym, że pojechaliśmy do Harrego.
- Zabiję tego Zacka! Po co kurwa się do ciebie zbliża, pojebany jakiś... - mówiła już o wiele spokojniej niż wcześniej.
- Dobra, nie mówmy o tym. Gadaj co u ciebie. - chciałam zmienić temat nim będzie za późno i będą się sypać nie potrzebne słowa z ust Ashley.
- U mnie nudy... Szukam sobie jakiejś pracy żeby jakoś czas wypełnić... A z Justinem już kilka razy rozmawiałam, ale oboje zachowujemy się normalnie...
- Jak normalnie? - uniosłam jedną brew.
- No... ja nic nie pokazuję, a on tym bardziej. Myślę, że mu już przeszło...
- A mi się wydaje, że nie. Jacy wy jesteście! Niby się przyjaźnicie, ale zero zaangażowania w wasze dobra! Gdyby Jus poznał kogoś, od razu by ci powiedział, prawda? Bo gdybyś ty się w nim kochała, co już teraz jest, ale kiedyś nie, byłyby pewne wątpliwości, bo bałby się, że cię zrani... Ja wiem co mówię. - uśmiechnęłam się i temat się skończył, gdy doszłyśmy do galerii i Ashley rzuciła się w oczy sukienka.
- Patrz na tą! Ładna? - humor zmienił się nie do poznania. Taką Ash kocham najbardziej. Wskazała na czarną, zwiewną sukienkę, na cienkie ramiączka. Była do kolan, a przy biuście miała złote ćwieki, tak jak i na samym dole sukienki.
- Idź przymierz! - poszła do przymierzalnie. Efekt był zniewalający! Wyglądała w niej nieziemsko. Chwilę zastanowiła się i postanowiła, że weźmie ją. Proszę bardzo jaka zdecydowana. Powiedziała, że butów nie będzie sobie kupować, bo niedawno kupiła sobie całe czarne szpilki.
Zaczęłyśmy szukać czegoś dla mnie.
Po kilkunastu minutach chodzenia wpadłam na zwykłą, ale bardzo fajną sukienkę. Była trochę krótka, ale Ash jakoś namówiła mnie, więc ją wzięłam. Po buty moja przyjaciółka dosłownie porwała mnie, bo powiedziała, że widziała je już i jej się bardzo spodobały, i że będę pasować mi do sukienki. Przymierzyłam, trochę wysokie, ale postanowiłam, że zaszaleję. Oto mój strój:

 Po zakupach postanowiłyśmy z Ashley pójść na gofry. Cały czas śmiałyśmy się, opowiadałyśmy przeróżne historie sprzed kilku lat i czas nam szybko zleciał. Zanim obejrzałam się była 15, a na 16 miałam do pracy. Musiałam znów iść do tego baru nawet jeśli mi się nie chciało...

___________________________________________________________________
Cześć Kociaki moje!!! :*
Tak jak obiecałam, rozdział jest. Taki spokojny, monotonny... ale trzeba trochę ochłonąć, nie? xD Już nie przedłużam i proszę o komentarze! Wam zajmuje to mniej niż pięć minut, a ja siedzę i wymuszam z głowy pomysły dwie godziny! Ten rozdział akurat przyjemnie mi się pisało! 
(W 69 rozdziale, po raz pierwszy pisałam +18 - jeśli coś nie wyszło - AM SORY! <3)
KOCHAM WAS! <3

7 komentarzy:

  1. Jejjeje :) wszystko ci wyszło i nie masz za co przepraszać ;D rozdział świetny i miłego dnia xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze ,że monotonny, bo gdyby był taki jak poprzedni j bym chyba nie wytrzymała z emocji hahaha
    no cóż, a ogólnie no to mogę napisać to co zwykle, że jest idealny ,cudowny, wspaniały i te wszystkie bla bla bla o czym ty zapewne już wiesz, więc nie będę tutaj snuć jakiś wywodów i monologów , no bo po co.
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohohoho:) nic dodać nic ująć :
    3 love u :***

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Perfectoo!:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże jak ta Lizzy mnie wkurza! Cały czas zaczyna kłótnie i zachowuje się jak nie wiem co. Masakra. I jeszcze to,że WSZYSTKO mówi koleżankom i kolegom. ��

    OdpowiedzUsuń