czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 86 + kilka spraw

Wspominając nasze zbliżenie, które miało miejsce kilka dni temu, czułam niemałe motylki w brzuchu. Nasze kontakty poprawiły się, co dawało mi niesamowitą poprawę samopoczucia, które wzrosło o sto procent myśląc pozytywnie.
Siedziałam z Harrym u mnie w domu i planowaliśmy moją osiemnastkę. Każdy powtarzał mi, że jest coraz bliżej 4 grudnia i nie mamy czasu na odkładanie wszystkiego.
- To będzie razem około... - przeciągnął Harry. - około stu osób. Siedział oparty o kanapę, nogi natomiast miał wyciągnięte i rozłożone przed sobą, przez co mogłam siedzieć pomiędzy nimi i opierać się o jego tors.
- Większości nie znam... - jęknęłam.
- Powtarzam ci, że ich poznasz. To fajni ludzie, którzy naprawdę często pytają o ciebie. - cmoknął czubek mojej głowy, po czym otulił mnie silnymi ramionami. Natychmiast do mojej głowy napłynęły obrazy z tamtejszych chwil, gdy to Harry górował nade mną swoim ciałem, cały jego ciężar dźwigając na swoich rękach.
- No serio... - marudziłam tak naprawdę bez powodu.
- Ktoś tu chyba ma zły humorek. - wyszeptał Harry tuż nad moim uchem, po chwili muskając miejsce tuż pod nim. Zamknęłam oczy napawając się przyjemnością, a z moich ust wyleciało przeciągłe westchnięcie. Harry swoimi pocałunkami zjechał na szyję, przez co odchyliłam głowę dając mu do niej większy dostęp. Podniosłam rękę, przenosząc ją na tył karku Harrego, ciągnąc za końcówki jego włosów. Cichy jęk wyleciał z pełnych warg chłopaka, tworząc tym samym przyjemną melodię dla moich uszu.

***Oczami Harrego***

Wiem, że coś gnębiło Lizzy w środku. Ukrywała to, chodź nie wydaje mi się, żeby było to co innego jak babskie zmiany humoru.
Lizzy była moja. Nie wyobrażałem sobie teraz kogoś innego obok niej. Nienawidzę myśli, które niepotrzebnie zaśmiecają mój umysł, gdy pomyślę o tym, że ktoś inny mógł ją dotykać w taki sposób w jaki tylko ja mogłem. Cieszyłem się z tego, że byłem jej tym pierwszym, lecz także z tego, że pokochała mnie bez względu na to, kim byłem i co robiłem kiedyś. Jak sobie pomyślę o związku z Margaret, to jest nawet nieporównywalne do tego, co teraz dzieje się z Lizzy. Nie można tego porównać. Lizzy kocham i kochać będę, a Margaret... to było coś szczeniackiego.
Lekko szczypnąłem zębami jej skórę, na co zachichotała. Sam zaśmiałem się na ten jakże przyjemny dźwięk dla moich uszu. Kochałem robić coś, co wywoływało u Lizzy skrajne emocje, stawała się wtedy taka bezbronna, taka moja. Całując jej każdy szczegół skóry, czułem to, czego z nikim innym nie mógłbym doznać.
- Harry, już wystarczy. - zaśmiała się. Jej delikatne dłonie oplotły moją twarz przysuwając do jej, po czym poczułem cmoknięcie w usta. Nie dałem jej oddalić się, gdy pogłębiłem pocałunek, wsuwając język do wnętrza jej ust.
Przerwały nam głośne rozmowy, jakby ktoś wszedł do domu. Lizzy szybko podnosząc się z ziemi, co zrobiłem zaraz za nią, spojrzała na mnie wielkimi oczami. Pobiegła w stronę hałasu, a ja podąrzyłem tuż za nią, opierając się bokiem o ścianę.
- Wróciliście! - niemalże krzyknęła, a w jej oczach widziałem szczęście spowodowane powrotem "rodziny", której tak dawno nie widziała. Nigdy nie wybaczę Kathleen tego, że próbowała zniszczyć to, co razem z Lizzy utworzyliśmy. Ale jeśli mój skarb będzie szczęśliwy, ja także będę cieszyć się z tego.
- Kathleen, o Boże... - Lizzy rzuciła się na kobietę z uściskiem. Wiedziałem, że za chwilę nastąpi to, na co najbardziej nie lubiłem patrzeć. Płacz Lizzy.
Kathleen odwzajemniła uścisk. Miała zamknięte oczy, a uśmiech, który widniał na jej twarzy sprawiał wrażenie, jakby przede mną stała zupełnie inna osoba.
Lesie i Jacob spojrzeli na mnie i lekko kiwnęli głowami na co odpowiedziałem im z uśmiechem. Przyjaciółka Lizzy pozostała po stronie swojej matki. Nie chciała nas słuchać, zawzięcie broniła tego, co było kłamstwem. Nie byłem pewien co do tego, że kontakty jakie kiedyś były pomiędzy Lizzy i Lesie odnowią się.
- Tak bardzo za wami tęskniłam... - mała, szczęśliwa osóbka oderwała się od Kathleen, a przywitała nieśmiało z Lesie i Jacobem, wycierając policzki, które były zalane drobnymi łzami.
Spotkałem się z pustym, a zarazem oschłym spojrzeniem Kathleen, która bez najmniejszego słowa skierowała się do salonu, a zaraz za nią Lesie i Jacob. Po chwili do domu wszedł Marcus z torbami, rzucając w stronę Lizzy przyjazny uśmiech, a ta odpowiedziała mu tym samym. Co do cholery on tu robi? Lizzy z lekkim uśmiechem podążała w moim kierunku.
- Co on tu, kurwa robi? - spytałem szeptem, żeby tylko ona mogła to usłyszeć. Wiedziała o kogo chodzi. Patrzyła na mnie tym swoim wzrokiem, który zdradzał wszystko. - Nie mów mi, że spotkałaś się z nim sam na sam. - spuściła wzrok. Wiedziałem, że nie chciała się teraz kłócić.
- Lizzy, pamiętasz co on ci zrobił?! - mówiłem z wyrzutem do jej osoby, która teraz wydawała się być taka bezbronna. - Lizzy...
- Harry, on się zmienił. - podniosła głowę i odważnie spojrzała mi w oczy. - Proszę, nie teraz... Nie psujmy tego... - chwyciła moją dłoń i przystawiła sobie do ust, składając na niej delikatny pocałunek.
- Po prostu martwię się o ciebie i ja doskonale pamiętam jakie wydarzenia wiążą się z tym człowiekiem. - powiedziałem oschle, cały czas ją obserwując. Wyglądała tam bezbronnie, tak podniecająco, że koiła całą złość, która zdążyła się uformować w moim organizmie.
- Ja też pamiętam, ale to już przeszłość. - rzuciła mi lekki uśmiech, po czym bez słowa się w nią wtuliłem.
- Nie będę ci już przeszkadzać...
- Harry... - skarciła mnie wzrokiem. Pocałowałem ją lekko w czoło.
- Idź i przywitaj się z nimi, ale błagam...
- Tak tak, wiem. Z dala od Marcusa... - szepnęła mi do ucha lekko chichocząc. Pokręciłem głową i jeszcze raz pocałowałem ją, lecz tym razem w usta, po czym Lizzy odprowadziła mnie do drzwi.

***Oczami Lizzy***

Nie ukrywam, że czułam się skrępowana, gdy wkroczyłam do salonu, gdzie siedziała cała moja "rodzina". Ciężko było mi ją nazwać w pełni rodziną, bo po części zostawili mnie, a dokładnie wszystko obmyślając, nic im takiego nie zrobiłam.
Czułam, jak moje policzki były zaschnięte od łez, ale teraz to było najmniej ważne. Byłam szczęśliwa, ale nieświadoma tego, czy teraz będzie lepiej, czy jednak nie...
- Czysto tu. - Kathleen rozglądała się po całym pomieszczeniu z lekkim uśmiechem. Czy to możliwe, że tak bardzo tęskniłam za kimś, kto jeszcze do niedawna krzywdził mnie?
- Musiałam sprzątać. Inaczej nie wytrzymałabym tu. - odpowiedziałam nieśmiało i posłałam lekki uśmiech w jej stronę. Nie mogłam wierzyć w jej wcześniejsze słowa, gdy mówiła, że kocha Harrego. Nie wspominałam mu o tym. Wiedział tylko, że nie chciała go przy mnie widywać.
- Widzę, że jesteś już w pełni gotowa na samodzielne życie. - zaśmiała się, ale nie chamsko, jak to bywało w naszych kłótniach, lecz bardzo przyjaźnie.
- Nie wiem... - rzekłam, po czym zachichotałam. - Jak tam terapie? Gdy rozmawiałam z Lesie... - przerwałam, gdy przypomniało mi się, że Kathleen nie wiedziała o tym i miało tak zostać. Spojrzałam na "siostrę", a ta kiwnęła z lekkim uśmiechem, że mogę kontynuować. - Gdy rozmawiałam z Lesie mówiła, że jest coraz lepiej.
- Tak, to prawda. Nie jest tak jak... um... kiedyś. - spuściła wzrok i usiadła na kanapie. Chciałam zadać jej pytanie, które mogło nią wstrząsnąć, ale powstrzymałam się. "Kochasz nadal Harrego?" - myślę, że to nie byłoby w porządku.
- Cieszę się. - westchnęłam. - Nie wiecie jak fajnie jest nie być samej. - rzuciłam lekki uśmiech, przejeżdżając wzrokiem po każdym. Kathleen na te słowa przysunęła się do mnie, przytulając mnie i całując w czoło. W tej chwili czułam, jakbym odzyskała mamę.

***

- Lesie... - zawołałam dziewczynę, gdy ta po śniadaniu biegła na górę, aby przygotować się na wyjazd na terapię z Kathleen.
- Hm? - odwróciła się w moją stronę, czekając na dalszy ciąg rozmowy.
- Um... Mogę jechać z Kathleen na tą terapię? Chciałabym z nią porozmawiać, nadrobić ten czas kiedy nie mogłam przy niej być... - poczułam, że się lekko rumienię. Oddaliłam się od każdego domownika. Czułam, jakbym rozmawiała z zupełnie mi obcymi lub dopiero poznanymi osobami. To było koszmarne.
- Oh... - widziałam po niej, że zawzięcie myśli nad odpowiedzią. - Rozmawiałaś z mamą o tym już?
- Nie. Pytam ciebie. - pokręciłam szybko głową.
- Nie zadawaj jej dużo pytań. A szczególnie o Harrym. Proszę... - podeszła do mnie bliżej.
- Nie będę. - uśmiechnęłam się lekko. - To znaczy, że...
- Oczywiście. - odpowiedziała szeptem i zawahała się nad przytuleniem mnie. Bez słowa ani bez zastanowienia wtuliłam się w nią, przypominając czasy, kiedy nawet bez powodu tuliłyśmy się do siebie. Teraz? To już coś innego.
Po pięciu minutach rozmowy z Kathleen, ustaliłyśmy, że mogę z nią pojechać. Bałam się tego, że mogłoby być przez całą drogę niezręcznie, że mogłybyśmy nie znaleźć już wspólnych tematów. Lecz moim marzeniem było ponownie zacząć z nią rozmawiać tak jak to było gdy miałam 14, 15 lub 16 lat.
- Byliśmy w Liverpoolu. - zaczęła od tak Kathleen, gdy szłyśmy nawet sama nie wiem gdzie. - To było daleko, wiem, lecz teraz przenieśli mi trochę bliżej, więc spokojnie dojedziemy autobusem w niecałe 15 minut.
Przytaknęłam głową.
Liverpool... Miasto, które kojarzyło mi się z Harrym, kiedy poznaliśmy się bliżej, kiedy to zaczęło mi na nim zależeć. Teraz także zaczęło kojarzyć mi się z Kathleen i terapią.
- Jak ci się układa z Marcusem? - nie wiem czy to było stosowne pytanie, ale musiałam o coś zapytać.
- Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze. Marcus się zmienił... przepraszał mnie nawet za to, że krzywdził ciebie, lecz nie chciał powiedzieć mi w jaki sposób, ale podejrzewam, że swoim zachowaniem. - spojrzała na mnie, na co jej przytaknęłam pośpiesznie. Słowa "swoim zachowaniem" można odebrać na tysiąc różnych sposobów.
- To była także moja wina... - zaczęła ponownie. - Nie powiedziałam mu o zdradzie wtedy... - głos jej się załamał.
- Nie musisz mówić. Wiem o co chodzi... - szybko przerwałam jej, chcąc uwolnić ją od złego wspomnienia. Usłyszałam westchnięcie, po czym nie spodziewałam się tego, ale rzuciła się na mnie z uściskiem. - Przepraszam. - wyszeptała i pocałowała mój czubek głowy. Wtuliłam się w nią, mając nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

_________________________________________________________________________
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!

KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE! 

1. Dziękuję za 21 tysięcy wyświetleń ♥
2. Proszę o komentarze, ponieważ:
    * bardzo, bardzo ich potrzebuję
    * chciałabym zobaczyć ile osób to czyta, więc pozostawcie po sobie mały znaczek ;)
    * zbliżamy się do końca i zastanawiam się co z tą drugą częścią. Gdyby były czytelniczki, które chętnie czytałyby rozdziały, napisałabym, ale gdyby nie, dla siebie nie muszę tego pisać. 
    * gdyby jednak nie było chętnych do drugiej części, czy byłybyście zainteresowane nowym fanfiction? 

Proszę, niech pojawią się komentarze wszystkich, którzy to czytają. Nie wiecie ile radości mi tym dajecie. ♥ Kocham i pozdrawiam w Nowym Roku ♥♥♥


13 komentarzy:

  1. Nie kończ tego !!!!!! I zawzięcie pisz dalej !!!!!!
    Mogę się tym poddzielić z ludzmi na twitterze ;)
    Pozdrawiam -JU

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuuu super !!!!
    Kiedy next ?
    Następna część? - Jesteśmy wszystkie na wielkie TAAAAAK

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo kurde! Świetny xx
    Co do drugiej cz to jestem na Tak!! Choć nie mam nic przeciwko kolejnemu ff :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bierz sie za 2 część! Opowiadanoe jak zwykle wspaniale :* /D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma mowy o żądnym końcu - yo jest fantastic co ty piszesz to się w głowie nie mieśći - super !!!!
    Czekam z upragnieniem na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No ja nie wiem jak Ty to robisz ale jest świetny - zresztą jak zwykle ;) LOL
    Bardzo bardzo bardzo fajny !!!!!
    Podpisane: Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Tiny kilka słow do cb
    OMFG naprawdę fantastyczny zwrot akcji i wgl się nie spodziewałąm że oni wszyscy przyjadą
    Punkt dla cb
    A co do kolejnej części bardzo dobry pomysł konnynuuj to co sobie zbudowałaś i prowadz to dalej
    Dużo osób tu wchodzi dużo osób to czyta ale nie każdemu się chce komentować
    A co do komentarzy to nie przejmuj się nimi - zawsze będą czasem dopiero miesiąc po opublikowaniu ale będą bo to co ty piszesz zawsze bedzi ektoś pisał
    Pozdrowionko ;)
    - Ju

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " bo to co ty piszesz zawsze bedzie ktoś czytał "
      Przepraszam ;)

      Usuń
    2. Wielki szacuneczek dla Was, że podtrzymujecie mnie na duchu :) kocham <3

      Usuń
  8. Sądzę, że masz dla kogo pisać.. Jesteś niesamowita i piszesz wsaniałe opowiadanie :) Byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie gdyby była druga część.

    OdpowiedzUsuń
  9. Łoł łoł łoł !!!!
    I jak mi ktoś powie że ta dziewczyna nie umie pisać to normalnie zabije !!!!
    SUper SUper i jeszcze rAZ SUper !!!
    Następna część !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nastupny Popruszam !!!!
    A jak tam u cb sńieguś spadł ?
    Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń