Budzik zaczął dzwonić bardzo głośno. Przynajmniej mi się tak wydawało, bo strasznie bolała mnie głowa. Chujowe nastawienie do życia wróciło.
Znów muszę być rano w pracy... Chciałabym normalnie spotkać się z Harrym i pogadać bez krycia się. Ale przed tym czeka mnie jeszcze ciężka rozmowa z Kathleen.
Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Drzwi były zamknięte na kluczyk więc zapukałam.
- Zaczekaj chwilę! - krzyknął nikt inny jak Marcus. Świetnie. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Pośpiesz się! - odkrzyknęłam tym samym tonem.
- Nie tym tonem smarkulo. - powiedział. Fuknęłam pod nosem i poszłam do pokoju po rzeczy żeby ubrać się. Gdybym została tam chwilę dłużej, nie wiem co bym mu zrobiła jakby wyszedł z tej łazienki. Jak ON przychodzi tu do nas i tak swobodnie się czuje, czemu Kathleen nie załatwi dla niego oddzielnej łazienki?!
Zdjęłam bluzkę i podeszłam do szafy. Rozległo się pukanie, a chwilę później zobaczyłam Marcusa w pokoju.
- Przebieram się do cholery! Wynocha! - zakryłam się pierwszą bluzką, która wpadła mi w rękę.
- Powiedziałem, że nie tym tonem! Jak ty się odzywasz?! Tego Kathleen cię nie uczyła! Masz to po twoich rodzicach!
- Jak ty możesz tak mówić, kurwa! - poczułam okropne łzy w oczach. Nie chcę płakać! Wczoraj już miałam dosyć..
- Taka jest prawda, Lizzy. - Podszedł o krok do mnie, a ja odsunęłam się. - Chcieli specjalnie zginąć, bo mieli cię dosyć. Nigdy tego nie zrozumiesz. Od trzech lat jestem z Kathleen i widzę, że ma dobre sposoby na ciebie. Potrzebna ci jej ręka. Jak już będę twoim zastępczym ojcem, inaczej sobie porozmawiamy! - chwycił moją rękę i kurczowi ścisnął.
- Nigdy! Zanim to się stanie, zniknę z waszego chujowego życia! Za dwa miesiące wyprowadzę się stąd! - wyrwałam mu ją, odwróciłam się i założyłam bluzkę.
- Dokąd?! Do tego twojego Harrego? - spytał tak jakby z obrzydzeniem. - On cię chce wykorzystać, nie widzisz tego smarkulo?!
- Gówno o nim wiesz tak jak i ta twoja Kathleen. Oboje jesteście tacy sami! - Wyszłam z pośpiechem z pokoju i słyszałam jak idzie za mną.
- Cześć, Lizzy. - Jak zwykle te cholerne powitanie mojej "kochanej cioteczki". Z wiadomego powodu, nic nie odpowiedziałam.
- Może porządnie weźmiemy się za wydoroślałą dziewczynkę?! - w kuchni pojawił się Marcus.
- Masz rację, na za dużo sobie pozwala! - krzyknęła w moją stronę i podeszła o krok. - Ja chcę dla ciebie dobrze, a ty tak mi się odwdzieczasz?! Myślisz, że jak się nie będziesz do mnie odzywać to to ci coś pomoże? Mylisz się! I wiesz...
- Dajcie jej spokój! Z samego rana się drzecie... - do pomieszczenia wszedł zaspany Jacob. Co jak co, ale czasami się do czegoś nadaje.
- Idź do siebie. - Rozkazała twardo Kathleen.
- Przyszedłem na śniadanie, za chwilę idę do szkoły. - Wstrząsnął ramionami.
- W takim razie jedz i nam nie przeszkadzaj. - syknął Marcus. Nie rozumiem tego, że Kathleen pozwala tak jemu nami rządzić. Może to nikomu nie przeszkadza tylko mnie?
- Muszę pogadać z Lizzy i teraz ona rozmawia ze mną. W sprawie szkoły. - Pociągnął mnie za rękę i kazał usiąść obok siebie na stoliku. Nie wiem kiedy, ale Kathleen razem z Marcusem poszli do salonu oglądać telewizję. Musieliśmy cicho rozmawiać, bo zawsze mogli nas usłyszeć lub specjalnie podsłuchiwać.
- Czemu oni od ciebie chcą? Ciągle słyszę jak drą się na ciebie. - Podał mi sok i usiadł obok mnie.
- Zacznijmy od tego, że to przez ciebie mam kłopoty. Ty powiedziałeś swojej mamie, że poznałam Harrego, że pieprzył się z każdym na bokach. Że jest zły. Sama bym jej powiedziała jakoś, a może nawet nie dowiedziała się o jego przeszłości.
- To nie byłoby takie proste...
- Czemu?
- Nie chciałbym ci tego mówić sam. Dowiesz się może kiedyś..
- Jacob! Mów o co chodzi! - krzyknęłam. Każdy coś przede mną ukrywa, a ja jak zwykle dowiaduję się na końcu!
- No bo... Harry pieprzył się kiedyś z moją mamą... - co?! To jest... niemożliwe... to.. nie może być prawdą... nie!
- Co t..ty.. mówisz?!
- Tak, to prawda.. Nie powiedział ci Harry? - spytał. Ta uważaj, na pewno mi powie. Teraz wiem, że nie powiedział mi wszystiego o sobie. W sumie, może ja też mu jeszcze nie.
- Nie powiedział.
- I podobno moja mama była u niego w pracy i także zakazała mu się z tobą spotykać. A skoro ona zabroniła mu, to znaczy, że chce uniknąć nieprzyjemności. To było trzy lata temu. Mama była już z Marcusem. To znaczy, że...
- Go zdradziła... - dokończyłam za niego. Jak ona mogła? - Musimy mu powiedzieć!
- Nie! Ja się o tym sam dowiedziałem i ukrywałem to. Może kiedyś..
- Okej. Muszę spadać i dzięki, że byłeś chociaż te kilka minut po mojej stronie. - Zeskoczyłam ze stolika i chciałam iść.
- Ekhm. - Odkaszlnął Jacob. Odwróciłam się i zobaczyłam jak wyciągnął ręce żebym go przytuliła. Spojrzałam na niego pytająco.
- No chodź. - zaśmiał się i rzuciłam mu się w ramiona.
---W pracy---
Weszłam do baru i zamknęłam za sobą drzwi na kluczyk i poszłam na zaplecze. Pewnie nie długo przyjedzie szef i pojedzie po piwo.
Usłyszałam pukanie do drzwi i wyszłam zobaczyłam, że za drzwiami stoi Harry. Oszukał mnie. Nie wiedziałam czy mam mu otworzyć czy nie.
Okej. Otworzę i będzie mi musiał wszystko tlumaczyć.
Robił ze mnie głupią. Udawał, że o niczym nie wiedział.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Bez słowa wpuściłam go do środka i podeszłam do lady.
- Stało się coś? - co za głupie pytanie.
__________________________________________________________
Hejo hejo hejo! ;*
Wiem, że ten rozdział mi się nie udał, ale on był taki na szybko.
Znałam chwilę czasu i taki oto krótki jest :D
Komentarze i jeszcze raz komentarze proszę! ;)
Bardzo dobrze , że Lizzy się o wszystkim dowiedziała ..
OdpowiedzUsuńNext <3
OdpowiedzUsuńSuper jest <3 z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńOooo jaka zmiana w Jacobie. Chyba zaczynam go lubić heh, weny :*
OdpowiedzUsuńDzięki za komy ;**
Usuńjejejejejejejjeejjejejejejej jak ja chce już next anvalfdnvkdjvbkdjfnv <3<3<3 uzależniam się od twojego bloga :D
OdpowiedzUsuńo cholera ! co teraz co teraz !
OdpowiedzUsuńJaki dobry Jacob <3
Ciekawe..
OdpowiedzUsuń