sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 64

Serce zaczęło walić mi w piersi. Pytanie? Ale kurwa jakie? Kompletnie nie wiedziałam czego mogłam się spodziewać.
- Wiesz jaką miałem sytuację trzy lata temu... - westchnął i spuścił głowę, a po chwili poczułam jak moje dłonie znajdują się w jego wielkich. - Strasznie głupio mi to przed tobą mówić, bo żałuję tego, co robiłem przez te trzy lata. 
- Mów dalej. - zachęciłam go, gdy zatrzymał się na dłuższą chwilę.
- Zmieniłaś moje życie w zupełnie inną... jak to powiedzieć.. galaktykę. - Na jego słowa zaśmiałam się, a on po chwili ze mną. - Wiem, że ty możesz tego samego nie czuć, ale w końcu muszę ci to powiedzieć. Kocham cię, Lizzy. Wiem, że ten czas, kiedy przebywaliśmy razem jest bardzo krótki. Nie cały miesiąc, a jednak coś we mnie pękło. Zaczęłaś krzątać się w moich myślach. Chciałem od tego uciec, ale nie mogłem. Nie po tym wszystkim, nie po naszych pocałunkach, które bardzo dobrze pamiętam. Dla mnie miłość była obca, nawet jej nie chciałem znów wpieprzać w moje tak beznadziejne życie. Dopiero po jakimś czasie pojawiłaś się ty... i te uczucie z przed trzech lat wrociło, ale te jest znacznie mocniejsze. Już wiedziałem co się dzieje. Ja po prostu się w tobie zakochałem... - dokończył i w jego oczach ujrzałam jakby ulgę. Otworzyłam usta żeby coś z siebie wydusić jednak nic z nich nie wyleciało. Byłam zszokowana całkowicie po jego słowach. Harry Styles wyznał mi miłość!
- Harry... ja... - totalnie mnie zatkało. - Harry, też cię kocham. - dokończyłam. Ujęłam to w nieco krótszy sposób, ale inaczej nie mogłam. Na twarzy Harrego pojawił się przepiękny uśmiech zadowolenia. Przytulił mnie bardzo mocno.
- Lizzy, bądź moją dziewczyną. Tylko moją. Chcę mieć cię już na zawsze. Móc przytulać, całować bez zastanowienia. Chcę mówić ci codziennie jak bardzo cię kocham i także słyszeć to od ciebie. Proszę, Lizzy... - te słowa były śliczne. Wierzyłam Harremu, chodź naprawdę to było nie do pomyślenia. Gdybym nie wierzyła, nie ufała Harremu, teraz by mnie z nim nie było, nie zakochałabym się w nim.
- Oczywiście, Harry. Chcę być twoją na zawsze. - odpowiedziałam osłupiona. Harry chwycił moją twarz w obie ręce i bardzo mocno, ale namiętnie zaczął całować. Nie zaprzeczałam, bo w końcu sama tego pragnęłam. Chciałam, aby zawsze był przy mnie, żebyśmy nie mieli przed sobą żadnych tajemnic.
- Kocham Cię. - Wyszeptał Harry i oparł swoje czoło o moje.
- Ja ciebie też. - Słychać było tylko nasze oddechy i muzykę, która rozbrzmiewała niedaleko nas.
- Chodźmy. - Pierwszy raz, prawdziwie Harry złączył nasze palce ze sobą. Prowadził mnie tam, gdzie chciał, ponieważ to on zaplanował dzisiejszy wieczór.
Gdy doszliśmy za tą górkę otworzyłam szeroko usta i oczy. W dole rozciągało się tak jakby "wesołe miasteczko", a w górze widniał napis 'Witamy wszystkich zakochanych!'
- Dlatego mnie zabrałeś w to "miejsce zakochanych"? Tu chciałeś mi o wszystkim powiedzieć? - spytałam Harrego.
- No tak. - rzucił i cmoknął mnie lekko w usta. Coś czuję, że wrócę do domu ze zdrętwiałymi ustami.
Od razu było widać, że to miejsce jest zabawne, dużo osób uśmiechało się. Cóż się dziwić, miały przy sobie drugą połówkę.
- Harry... ja... ja muszę sikuuuu.. - powiedziałam tak, żeby tylko on to usłyszał. Akurat teraz musiało mi się chcieć. Harry nie zdąrzył mi odpowiedzieć, bo przepchano nas do jakiegoś faceta, który miał strasznie dużo.. kajdanek? Kurwa, po co mu to?
- Jak każda zakochana para, państwo też musicie być "przypięci" do siebie na czas pobytu w tym miejscu. - chwycił nasze złączone dłonie i spiął je kajdankami. - Miłej zabawy! - Uśmiechnął się.
Razem z Harrym patrzeliśmy zdziwieni na nasze dłonie. Kilka godzin razem?! Tak bardzo, bardzo blisko siebie?
- Coś mówiłaś, że do łazienki musisz iść... - zaczął łobuzersko Harry.
- Już nie. - Przerwałam mu i posłałam udawany uśmiech.
- No ale chodź. Tam są ToiToie! Nie będę patrzył. - ciągnął mnie lekko w stronę tych "łazienek".
- Ale Harry, ja naprawdę wytrzymam. - Zatrzymałam go. - A tak w ogóle to tam jest bardzo mało miejsca więc nie wiem jakbyśmy się tam razem zmieścili.
- Jakoś damy radę, no chodź. - Przekonywał mnie.
- Nic z tego Harry. Nie będę przy tobie załatwiać swoich potrzeb. - Powiedziałam lekko obużona.
- No okej okej. Chodź tu do mnie. - Przyciągnął mnie do siebie i ponownie złączył nasze usta w pocałunku.
Czas mijał nam bardzo szybko. Jedliśmy z Harrym watę cukrową, popcorn, śmialiśmy się ze wszystkiego. Nawet zapomniałam, że musiałam siku.
- Kochanie, nie jest ci zimno? - spytał mnie nagle Harry.
- Nie. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Chodźmy na karuzelę! - wstałam szybko, przez co pociągnęłam Harrego. - Ups. Sorki. - Jest spoko. - Zaśmiał się. - Na karuzelę powiadasz?
- No tak. - Wzruszyłam ramionami. - No dobrze, chodźmy. - Uśmiechnął się i ruszyliśmy w stronę karuzeli. Ludzie, którzy zgromadzeni byli w tym "wesołym miesteczku dla zakochanych" zaczęli powoli rozchodzić się, przez co kolejki do karuzeli były mniejsze.
- Zapraszam. - powiedział jakiś facet i weszliśmy razem z Harrym do jakiegoś wagonika. Przypieliśmy się jakimś pasem i czekaliśmy aż wszystko ruszy. Trzymaliśmy się za ręce, przez co od razu robiło mi się cieplej.
Wszystko ruszyło, i przez wszystkie waginiki przeszedł szmer.
- Nie masz lęku wysokości? - spytał Harry.
- Nie, a ty? - pokręciłam głową i spojrzałam na niego.
- Skądże. - zaśmiał się i oboje ścisnęliśmy mocniej dłonie, gdy karuzela zaczęła szybciej się obracać i kręcić na wszystkie strony. Wszyscy śmiali się, było naprawdę fajnie. Cieszyłam się, że koło mojego boku jest nie kto inny jak Harry. Był moim chłopakiem, w co bardzo ciężko było mi uwierzyć. Chcę aby był przy mnie na zawsze, żeby był przy mnie w trudnych chwilach, na przykład wtedy, kiedy z Kathleen mam problemy. Jakoś będę musiała jej powiedzieć o tym, że ja i Harry jesteśmy razem.
- Mamy nadzieję, że państwu się podobało. - powiedział mężczyzna zarządzający tą karuzelą. Wszyscy zaczęli wysiadać i chwiać się na boki.
- Wszystko dobrze? - spytał Harry, gdy wysiedliśmy i gwałtownie się go złapałam.
- Tak, tylko wszystko mi się kręci. - Zachichotałam, a Harry razem ze mną.
- Wracamy już do domu, co?
- Uhm. - Przytaknęłam i powoli ruszyliśmy w stronę samochodu Harrego.

***

- Lizzy, kochanie już jesteśmy. - Dobiegł mnie tuż nad uchem głos Harrego. Nawet nie wiem kiedy zamknęłam swoje oczy i pogrążyłam się we śnie.
- Oh.. - westchnęłam.
- Dziękuje ci za wieczór. Był cudowny, kocham cię najmocniej. - powiedział Harry.
- Ja także ci dziękuje i również cię kocham. - Nie czekając ani chwili dłużej pocałowaliśmy się. Pocałunek był długi, bardzo namiętny. Byłam totalnie zrelaksowana, szczęśliwa.
- Pa Lizzy. - Harry oderwał się ode mnie. - Śpij dobrze.
- Dobranoc. - wyszłam z samochodu i przy samych drzwiach pomachałam Harremu po czym weszłam do środka.
Czwartek, 17 października 2013 rok. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

______________________________________________________

Siema Misiaki ;*
Znów późno, ale brak weny mi nie pozwala dodawać wcześniej. Bardzo mocno Was kocham i komentujcie, bo bardzo to mobilizuje. <3

3 komentarze:

  1. 2013 ? czyli akcja ma miejsce w przeszłości :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeest kurwa jeeest nareszcie są razem, tyle czekania !! ale było warto.
    Harry ty romantyku!!! Też bym tak chciała, no ale cóż, pomarzyć można i trzeba się tym zadowolić...
    Rozdział Boski lecę na kolejny ;OO <3

    OdpowiedzUsuń