***Oczami Harrego***
W tej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście! Lizzy Moore jest moją już na zawsze.
Szczerze, to obawiałem się jej reakcji. Jeszcze do niedawna, nie lubiła ze mną przebywać i sarkastyczne odpowiedzi były za każdym razem. Kiedyś musiałem jej o tym powiedzieć, wyznać jej miłość, bo w końcu kiedyś byłoby za późno.Głupio mi się przyznać nawet przed samym sobą, ale bardzo wiele znaczyła dla mnie rozmowa z Jacobem. Lizzy już mówiła mi, że jest bardzo wkurzający, ale potrafił mi pomóc podczas naszej pięciominutowej rozmowy.
Jechałem do mojego mieszkania z uśmiechem. Cały czas w mojej głowie rozbrzmiewały słowa Lizzy: "Oczywiście, Harry. Chcę być twoją na zawsze.". Wypowiedziała te słowa w najpiękniejszy sposób, w taki, że moje serce zaczęło bić mocniej z radości jaką przekazała mi w tamtej chwili.
Obawiałem się tego, że jutro nie będę mógł się spotkać z moją nową dziewczyną, ale wynagrodzę jej to w najbliższym czasie. Mam ostatnio bardzo dużo pracy w klubie; Louis musiał wyjechać i zostałem praktycznie sam z tym wszystkim.
Zasypiając, myślałem cały czas o Lizzy, o jej pięknym uśmiechu, o dzisiejszym wspaniale spędzonym z nią dniu. Miałem nadzieję, że nasz związek będzie najpiękniejszym związkiem, lepszym niż w różnego rodzaju filmach.
***Oczami Lizzy***
Sobota rano.
Wczoraj nie widziałam się z Harrym, bo musiał zostać w klubie, ale za to rozmawialiśmy przez telefon. Nie mogłam mieć mu tego za złe, bo to nie znaczy, że jak jesteśmy razem, to cały czas musiał poświęcać mi.
Obawiałam się jednego - reakcja Kathleen jak powiem jej o naszym związku. Nie wiedziałam czego mogłam się po niej spodziewać. Musiałam także poinformować ją o tym, jakie miał zamiary Marcus wobec mnie. Ten jej idealny do niedawna chłopak.
Zadzwonił do mnie telefon, więc szybko pobiegłam go odebrać.
- Hej Ashley. - przywitałam ją po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Cześć Kochanie. Mam dla ciebie kilka newsów. - krzyknęła szczęśliwa do telefonu. Oj, ja dla ciebie też.
- W sumie to możemy się spotkać. Też muszę ci o czymś powiedzieć. - pisnęłam.
- No to świetnie! Nie mogę sie doczekać kiedy cię zobaczę! Dawno się nie widziałyśmy. - rzekła już nieco spokojniejsza.
- To wpadaj do mnie i wtedy na spokojnie pogadamy.
- Okej. Niedługo będę! Pa! - pożegnała się i rozłączyła. No nic. Musiałam wyjść z łóżka i jakoś się ogarnąć, bo za chwilę miałam mieć gościa. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej różową bokserkę i czarne leginsy. Włożyłam na siebie szybko ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam twarz, ręce i nałożyłam na siebie lekki makijaż. Włosy spięłam w koczka i zeszłam do kuchni coś przekąsić na śniadanie. Tam zobaczyłam Jacoba ze swoim kolegą, którego nienawidziłam. Czternastoletni dzieciak Max.
- Siema kotek. - przywitał mnie i wstał, po czym chwycił mnie za rękę i delikatnie pocałował w dłoń. Spojrzałam na niego zdziwiona i wytarłam przed chwilą pocałowaną dłoń o bluzkę.
- Od kiedy ona jest twoim kotkiem?! - wtrącił zdziwiony tak samo jak ja Jacob. - Uważaj, bo ona interesuje się Harrym, a on nią. - Oh, skąd Jacob o tym mógł wiedzieć?
- Oj tam. Umówimy się kiedyś? - spytał natrętny Max.
- Mam chłopaka, bardzo mi przykro. - powiedziałam sarkastycznie i podeszłam do lodówki.
- Serio?! - wykrzyknął Jacob. - To już? Szybko Harry zadziałał... Szczęścia. - rzekł. Podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu.
- Dzięki?
- Widzisz Max? Spóźniłeś się. - westchnął Jacob i dosiadł do niego.
- Kurwa, a niech to. - mruknął, a ja cicho zachichotałam. Odechciało mi się jedzenia. Teraz czekałam tylko na Ashley.
Długo nie musiałam czekać, bo po 5 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Wchodź. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki, po czym ona weszła do środka. Pocałowałyśmy się w policzek i Ash rozebrała się. Przywitała się z chłopakami, potem przeszłyśmy do mojego pokoju.
- No to opowiadaj pierwsza. - usiadłyśmy na moim łóżku.
- Okej. - westchnęłam. - Wiem, że będziesz mi mówić "A nie mówiłam?!", ale... Jestem z Harrym. - uśmiechnęłam się.
- Jej, nie wiesz jak się cieszę! Każdy ci mówił! - przytuliła mnie. - Opowiadaj jak do tego doszło.
Wiec zaczęłam opowiadać jej od początku. Od tego jak Harry kazał założyć mi sukienkę i szpilki do naszefo pożegnania przed domem.
- Lizzy, mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi i już na zawsze razem! - klasnęła w dłonie.
- Też mam taką nadzieję. Teraz ty coś powiedz. - powiedziałam i zmieniłam pozycję siedzenia.
- Więc... Zaczęłam czuć coś do Justina... - opuściła głowę, na co szybko ją podniosłam.
- No nie gadaj! - krzyknęłam. - To wspaniale! On też cię kocha, przecież wiedziałaś o tym tak samo jak ja, więc o co chodzi? - widziałam na jej twarzy nagły smutek, więc zaczęłam się poważnie martwić.
- On się już z kimś spotyka. Powiedział mi.. - westchnęła.
- To nie jest możliwe. On od roku się z nikim nie spotykał i nie wyobrażam sobie Justina, który już by cię nie kochał. Ashley, głowa do góry. To może być tylko jego koleżanka. Nie zawsze musimy spotkać kogoś na całe życie.
- Może masz racje...
- No jasne, że mam! - położyłam dłoń na jej plecach. - I się tym nie przejmuj i mów jakąś weselszą wiadomość, bo chyba nie przyszłaś tu tylko z przykrymi sprawami. - zaśmiałam się.
- Oczywiście, że nie. - od razu rozweseliła się. - Przyjechał... - przeciągnęła - SCOTT! - krzyknęła.
- Naprawdę! O kurczem już nie mogę się doczekać, kiedy się z nim spotkam! Tak dawno go nie widziałam. Na długo przyjechał? - spytałam. Scott był naszym przyjacielem od bardzo dawna, niestety nasze lepsze kontakty urwały się, gdy musiał wyjechać. Teraz już zostały rozmowy telefoniczne i to w dodatku bardzo rzadko.
- Na dwa tygodnie. Planowaliśmy małą imprezkę w klubie Art. Też przy okazji Harry miałby na ciebie oko. - szturchnęła mnie z bok i zaśmiała się.
- Wolałabym żeby nie widział mnie jak piję drinki i przytulam Scotta. Bardzo się za nim stęskniłam więc wyściskam go na śmierć. - zachichotałam, a Ashley razem ze mną.
- Oj, ja też. Ale jak coś to jeszcze się z nim zmówimy. Najwięcej kontaktu to ma teraz z nim Justin. - kiwnęłam głową. - Mów coś jeszcze.
- Teraz to ja powiem ci mniej przyjemniejszą sytuację. - na samą myśl o Marcusie chciało mi się zwymiotować.
- No mów, mów. - poganiała mnie więc zaczęłam jej opowiadać. Zaczęłam od tego co się okazało; że Harry spał z Kathleen, że doszło do zerwania Marcusa z nią, że ona go oszukała i zdradziła. Powiedziałam też, że dotknęło mnie to, że Harry mi o niczym nie powiedział. Później zaczęłam opowiadać o tym, jak Sarah zadzwoniła do mnie i poprosiła mnie o zamianę, a skończyłam na tym jak wylądowałam w szpitalu przez Marcusa.
- O Boże! Ile mnie ominęło! Czemu nie dzwoniłaś jak byłaś w takiej załamce? - spytała.
- Zapomniałam ci powiedzieć, że Kath zabrała mi telefon i laptop. Nawet z Harrym nie mogłam się skontaktować, chociaż miałam bardzo dużo SMSów i połączeń nieodebranych od niego.
- O kurwa... Kathleen wie o tym, co chciał zrobić ci Marcus? Czemu ona nie chce żeby Harry miał z tobą jakiekolwiek kontakty?
- Ona o niczym nie wie, bo teraz nie ma jej w domu, wyjechała gdzieś na tydzień. A jeśli chodzi o Harrego, to mi się wydaje, że ona jest po prostu zazdrosna. Raz zostawiła mi karteczkę z napisem: Ciekawe co byś powiedziała, jakby Harry wyznał ci, że byliśmy kiedyś szczęśliwi.- westchnęłam.
- O ja nie mogę. Tak bardzo mi przykro. Ale jeśli jesteś z Harrym, we dwoje poradzicie sobie z nią. Na pewno. - powiedziała. Przerwało nam pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam i w drzwiach ujrzałam Harrego.
- Oj chyba przyszedłem w nieodpowiednim momencie. - uśmiechnął się. - Cześć wam. - przywitał się z nami i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Nie. - Ashley uśmiechnęła się. - Ja już miałam wychodzić. - wstała. - No cóż. Szczęścia wam życzę. - poklepała i mnie i Harrego po plecach.
- Dziękujemy. - odpowiedział Harry.
- Poczekaj Harry, odprowadzę Ashley. - uśmiechnęłam się do niego, on tylko pokiwał głową.
Zeszłyśmy na dół i Ashley ubierała się.
- Świetnie razem wyglądacie. Cieszę się z twojego szczęścia i życzę wam powodzenia, upojnej nocy i bla bla bla. W końcu możesz poszaleć, bo Kathleen nie ma. - Ash zaśmiała się.
- Ale Jacob jest, ale dziękujemy, na pewno się przyda. - powiedziałam sarkastycznie i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- No to wracaj do niego, tylko się zabezpieczcie.
- Weź przestań. - zganiłam ją.
- Okej, okej, już idę. - zaśmiała się. - Pa kochanie.
- Cześć, cześć. - zamknęłam za nią drzwi i szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju. Uchyliłam cicho drzwi i zobaczyłam Harrego jak siedzi na moim łóżku i wpatruje sie w napis na ścianie.
- Na co tak patrzysz? - podeszłam do niego od tyłu i go przytuliłam. Szybko przekręcił mnie tak, że siedziałam mu na kolanach przodem do niego. Tak ślicznie pachniał, że powykręcało mi wszystkie zmysły. Harry jest mój, musi to wreszcie do mnie dotrzeć.
- Patrzyłem na twój napis na ścianie... Uszami zobaczyć i oczami usłyszeć... O co w tym chodzi? - spytał. Spojrzałam na napis.
- With ears to see and eyes to hear. - przeczytałam na głos. - Tak zawsze mówiła moja mama, gdy robiłam coś nie tak. - odpowiedziałam mu spokojnie.
- Rozumiem. - westchnął. - Stęskniłem się za tobą, wiesz? - wymruczał seksownie nad moim uchem, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze.
- Ja za tobą bardziej. - cmoknęłam go w usta.
- Chciałem przeprosić cię, że wczoraj się nie widzieliśmy, chociaż bardzo się o to starałem, ale miałem urwanie głowy w pracy. Przepraszam. - przytulił mnie. Nie rozumiałam czemu aż tak bardzo to przeżywał.
- Nic się nie stało, wybaczam ci. - zaśmiałam się.
- Wynagrodzę ci to i to w bardzo niedługim czasie, ale nie teraz. - wyszeptał łobuzersko. Chyba dobrze to odebrałam. - Jest twoja ciocia? - spytał nagle.
- Nie ma, a czemu pytasz? - zmarszczyłam brwi.
- No bo skoro już tu jestem moglibyśmy załatwić tą sprawę raz na zawsze...
- I mieć święty spokój. - dokończyłam za niego.
- Właśnie. - zaśmiał się i zaczął mnie całować. Bardzo delikatnie, subtelnie, przyjemnie... Wplotłam palce w jego włosy. Były takie delikatne, miękkie, bardzo miłe w dotyku. Co chwila ciągnęłam lekko za końcówki jego włosów, przez co słyszałam ciche jęknięcia Harrego. Dłonie chłopaka błądziły po moich plecach. Trwaliśmy w tej pozycji, ale po chwili Harry pociągnął mnie za sobą na łóżko. Leżałam na nim i trochę było mi głupio, ale nie miałam czasu o tym myśleć. Dałam ponieść się tej chwili i nie mogłam myśleć o niczym innym jak o tym, że koło mnie jest miłość mojego życia.
Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
__________________________________________________________________________
No siemanko! :D
Rozdział dziś jest i git xD
Na SECRECY także może się pojawić, więc śledźcie!
Zróbmy tak:
W tej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście! Lizzy Moore jest moją już na zawsze.
Szczerze, to obawiałem się jej reakcji. Jeszcze do niedawna, nie lubiła ze mną przebywać i sarkastyczne odpowiedzi były za każdym razem. Kiedyś musiałem jej o tym powiedzieć, wyznać jej miłość, bo w końcu kiedyś byłoby za późno.Głupio mi się przyznać nawet przed samym sobą, ale bardzo wiele znaczyła dla mnie rozmowa z Jacobem. Lizzy już mówiła mi, że jest bardzo wkurzający, ale potrafił mi pomóc podczas naszej pięciominutowej rozmowy.
Jechałem do mojego mieszkania z uśmiechem. Cały czas w mojej głowie rozbrzmiewały słowa Lizzy: "Oczywiście, Harry. Chcę być twoją na zawsze.". Wypowiedziała te słowa w najpiękniejszy sposób, w taki, że moje serce zaczęło bić mocniej z radości jaką przekazała mi w tamtej chwili.
Obawiałem się tego, że jutro nie będę mógł się spotkać z moją nową dziewczyną, ale wynagrodzę jej to w najbliższym czasie. Mam ostatnio bardzo dużo pracy w klubie; Louis musiał wyjechać i zostałem praktycznie sam z tym wszystkim.
Zasypiając, myślałem cały czas o Lizzy, o jej pięknym uśmiechu, o dzisiejszym wspaniale spędzonym z nią dniu. Miałem nadzieję, że nasz związek będzie najpiękniejszym związkiem, lepszym niż w różnego rodzaju filmach.
***Oczami Lizzy***
Sobota rano.
Wczoraj nie widziałam się z Harrym, bo musiał zostać w klubie, ale za to rozmawialiśmy przez telefon. Nie mogłam mieć mu tego za złe, bo to nie znaczy, że jak jesteśmy razem, to cały czas musiał poświęcać mi.
Obawiałam się jednego - reakcja Kathleen jak powiem jej o naszym związku. Nie wiedziałam czego mogłam się po niej spodziewać. Musiałam także poinformować ją o tym, jakie miał zamiary Marcus wobec mnie. Ten jej idealny do niedawna chłopak.
Zadzwonił do mnie telefon, więc szybko pobiegłam go odebrać.
- Hej Ashley. - przywitałam ją po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Cześć Kochanie. Mam dla ciebie kilka newsów. - krzyknęła szczęśliwa do telefonu. Oj, ja dla ciebie też.
- W sumie to możemy się spotkać. Też muszę ci o czymś powiedzieć. - pisnęłam.
- No to świetnie! Nie mogę sie doczekać kiedy cię zobaczę! Dawno się nie widziałyśmy. - rzekła już nieco spokojniejsza.
- To wpadaj do mnie i wtedy na spokojnie pogadamy.
- Okej. Niedługo będę! Pa! - pożegnała się i rozłączyła. No nic. Musiałam wyjść z łóżka i jakoś się ogarnąć, bo za chwilę miałam mieć gościa. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej różową bokserkę i czarne leginsy. Włożyłam na siebie szybko ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam twarz, ręce i nałożyłam na siebie lekki makijaż. Włosy spięłam w koczka i zeszłam do kuchni coś przekąsić na śniadanie. Tam zobaczyłam Jacoba ze swoim kolegą, którego nienawidziłam. Czternastoletni dzieciak Max.
- Siema kotek. - przywitał mnie i wstał, po czym chwycił mnie za rękę i delikatnie pocałował w dłoń. Spojrzałam na niego zdziwiona i wytarłam przed chwilą pocałowaną dłoń o bluzkę.
- Od kiedy ona jest twoim kotkiem?! - wtrącił zdziwiony tak samo jak ja Jacob. - Uważaj, bo ona interesuje się Harrym, a on nią. - Oh, skąd Jacob o tym mógł wiedzieć?
- Oj tam. Umówimy się kiedyś? - spytał natrętny Max.
- Mam chłopaka, bardzo mi przykro. - powiedziałam sarkastycznie i podeszłam do lodówki.
- Serio?! - wykrzyknął Jacob. - To już? Szybko Harry zadziałał... Szczęścia. - rzekł. Podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu.
- Dzięki?
- Widzisz Max? Spóźniłeś się. - westchnął Jacob i dosiadł do niego.
- Kurwa, a niech to. - mruknął, a ja cicho zachichotałam. Odechciało mi się jedzenia. Teraz czekałam tylko na Ashley.
Długo nie musiałam czekać, bo po 5 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Wchodź. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki, po czym ona weszła do środka. Pocałowałyśmy się w policzek i Ash rozebrała się. Przywitała się z chłopakami, potem przeszłyśmy do mojego pokoju.
- No to opowiadaj pierwsza. - usiadłyśmy na moim łóżku.
- Okej. - westchnęłam. - Wiem, że będziesz mi mówić "A nie mówiłam?!", ale... Jestem z Harrym. - uśmiechnęłam się.
- Jej, nie wiesz jak się cieszę! Każdy ci mówił! - przytuliła mnie. - Opowiadaj jak do tego doszło.
Wiec zaczęłam opowiadać jej od początku. Od tego jak Harry kazał założyć mi sukienkę i szpilki do naszefo pożegnania przed domem.
- Lizzy, mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi i już na zawsze razem! - klasnęła w dłonie.
- Też mam taką nadzieję. Teraz ty coś powiedz. - powiedziałam i zmieniłam pozycję siedzenia.
- Więc... Zaczęłam czuć coś do Justina... - opuściła głowę, na co szybko ją podniosłam.
- No nie gadaj! - krzyknęłam. - To wspaniale! On też cię kocha, przecież wiedziałaś o tym tak samo jak ja, więc o co chodzi? - widziałam na jej twarzy nagły smutek, więc zaczęłam się poważnie martwić.
- On się już z kimś spotyka. Powiedział mi.. - westchnęła.
- To nie jest możliwe. On od roku się z nikim nie spotykał i nie wyobrażam sobie Justina, który już by cię nie kochał. Ashley, głowa do góry. To może być tylko jego koleżanka. Nie zawsze musimy spotkać kogoś na całe życie.
- Może masz racje...
- No jasne, że mam! - położyłam dłoń na jej plecach. - I się tym nie przejmuj i mów jakąś weselszą wiadomość, bo chyba nie przyszłaś tu tylko z przykrymi sprawami. - zaśmiałam się.
- Oczywiście, że nie. - od razu rozweseliła się. - Przyjechał... - przeciągnęła - SCOTT! - krzyknęła.
- Naprawdę! O kurczem już nie mogę się doczekać, kiedy się z nim spotkam! Tak dawno go nie widziałam. Na długo przyjechał? - spytałam. Scott był naszym przyjacielem od bardzo dawna, niestety nasze lepsze kontakty urwały się, gdy musiał wyjechać. Teraz już zostały rozmowy telefoniczne i to w dodatku bardzo rzadko.
- Na dwa tygodnie. Planowaliśmy małą imprezkę w klubie Art. Też przy okazji Harry miałby na ciebie oko. - szturchnęła mnie z bok i zaśmiała się.
- Wolałabym żeby nie widział mnie jak piję drinki i przytulam Scotta. Bardzo się za nim stęskniłam więc wyściskam go na śmierć. - zachichotałam, a Ashley razem ze mną.
- Oj, ja też. Ale jak coś to jeszcze się z nim zmówimy. Najwięcej kontaktu to ma teraz z nim Justin. - kiwnęłam głową. - Mów coś jeszcze.
- Teraz to ja powiem ci mniej przyjemniejszą sytuację. - na samą myśl o Marcusie chciało mi się zwymiotować.
- No mów, mów. - poganiała mnie więc zaczęłam jej opowiadać. Zaczęłam od tego co się okazało; że Harry spał z Kathleen, że doszło do zerwania Marcusa z nią, że ona go oszukała i zdradziła. Powiedziałam też, że dotknęło mnie to, że Harry mi o niczym nie powiedział. Później zaczęłam opowiadać o tym, jak Sarah zadzwoniła do mnie i poprosiła mnie o zamianę, a skończyłam na tym jak wylądowałam w szpitalu przez Marcusa.
- O Boże! Ile mnie ominęło! Czemu nie dzwoniłaś jak byłaś w takiej załamce? - spytała.
- Zapomniałam ci powiedzieć, że Kath zabrała mi telefon i laptop. Nawet z Harrym nie mogłam się skontaktować, chociaż miałam bardzo dużo SMSów i połączeń nieodebranych od niego.
- O kurwa... Kathleen wie o tym, co chciał zrobić ci Marcus? Czemu ona nie chce żeby Harry miał z tobą jakiekolwiek kontakty?
- Ona o niczym nie wie, bo teraz nie ma jej w domu, wyjechała gdzieś na tydzień. A jeśli chodzi o Harrego, to mi się wydaje, że ona jest po prostu zazdrosna. Raz zostawiła mi karteczkę z napisem: Ciekawe co byś powiedziała, jakby Harry wyznał ci, że byliśmy kiedyś szczęśliwi.- westchnęłam.
- O ja nie mogę. Tak bardzo mi przykro. Ale jeśli jesteś z Harrym, we dwoje poradzicie sobie z nią. Na pewno. - powiedziała. Przerwało nam pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam i w drzwiach ujrzałam Harrego.
- Oj chyba przyszedłem w nieodpowiednim momencie. - uśmiechnął się. - Cześć wam. - przywitał się z nami i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Nie. - Ashley uśmiechnęła się. - Ja już miałam wychodzić. - wstała. - No cóż. Szczęścia wam życzę. - poklepała i mnie i Harrego po plecach.
- Dziękujemy. - odpowiedział Harry.
- Poczekaj Harry, odprowadzę Ashley. - uśmiechnęłam się do niego, on tylko pokiwał głową.
Zeszłyśmy na dół i Ashley ubierała się.
- Świetnie razem wyglądacie. Cieszę się z twojego szczęścia i życzę wam powodzenia, upojnej nocy i bla bla bla. W końcu możesz poszaleć, bo Kathleen nie ma. - Ash zaśmiała się.
- Ale Jacob jest, ale dziękujemy, na pewno się przyda. - powiedziałam sarkastycznie i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- No to wracaj do niego, tylko się zabezpieczcie.
- Weź przestań. - zganiłam ją.
- Okej, okej, już idę. - zaśmiała się. - Pa kochanie.
- Cześć, cześć. - zamknęłam za nią drzwi i szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju. Uchyliłam cicho drzwi i zobaczyłam Harrego jak siedzi na moim łóżku i wpatruje sie w napis na ścianie.
- Na co tak patrzysz? - podeszłam do niego od tyłu i go przytuliłam. Szybko przekręcił mnie tak, że siedziałam mu na kolanach przodem do niego. Tak ślicznie pachniał, że powykręcało mi wszystkie zmysły. Harry jest mój, musi to wreszcie do mnie dotrzeć.
- Patrzyłem na twój napis na ścianie... Uszami zobaczyć i oczami usłyszeć... O co w tym chodzi? - spytał. Spojrzałam na napis.
- With ears to see and eyes to hear. - przeczytałam na głos. - Tak zawsze mówiła moja mama, gdy robiłam coś nie tak. - odpowiedziałam mu spokojnie.
- Rozumiem. - westchnął. - Stęskniłem się za tobą, wiesz? - wymruczał seksownie nad moim uchem, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze.
- Ja za tobą bardziej. - cmoknęłam go w usta.
- Chciałem przeprosić cię, że wczoraj się nie widzieliśmy, chociaż bardzo się o to starałem, ale miałem urwanie głowy w pracy. Przepraszam. - przytulił mnie. Nie rozumiałam czemu aż tak bardzo to przeżywał.
- Nic się nie stało, wybaczam ci. - zaśmiałam się.
- Wynagrodzę ci to i to w bardzo niedługim czasie, ale nie teraz. - wyszeptał łobuzersko. Chyba dobrze to odebrałam. - Jest twoja ciocia? - spytał nagle.
- Nie ma, a czemu pytasz? - zmarszczyłam brwi.
- No bo skoro już tu jestem moglibyśmy załatwić tą sprawę raz na zawsze...
- I mieć święty spokój. - dokończyłam za niego.
- Właśnie. - zaśmiał się i zaczął mnie całować. Bardzo delikatnie, subtelnie, przyjemnie... Wplotłam palce w jego włosy. Były takie delikatne, miękkie, bardzo miłe w dotyku. Co chwila ciągnęłam lekko za końcówki jego włosów, przez co słyszałam ciche jęknięcia Harrego. Dłonie chłopaka błądziły po moich plecach. Trwaliśmy w tej pozycji, ale po chwili Harry pociągnął mnie za sobą na łóżko. Leżałam na nim i trochę było mi głupio, ale nie miałam czasu o tym myśleć. Dałam ponieść się tej chwili i nie mogłam myśleć o niczym innym jak o tym, że koło mnie jest miłość mojego życia.
Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
__________________________________________________________________________
No siemanko! :D
Rozdział dziś jest i git xD
Na SECRECY także może się pojawić, więc śledźcie!
Zróbmy tak:
Czytasz - Komentujesz
Pozdrawiam <3
Czy zdajecie sobie z tego sprawę, że niedługo rozdział 69?! xD
Coś czuję ,że ten 69 rozdział będzie w moim klimacie ,ahahahaha <3
OdpowiedzUsuńAle się cieszę i doczekać na niego nie mogę.
A komentujac ten..to hmm..
cóż można napisać oprócz tego ,że jest BOSKI CUDOWNY GENIALNY ŚWIETNY IDEALNY WSPANIAŁY ? Chyba tyle wystarczy !
Oh nasza słodka para Lizz i Hazz ,a będą kiedyś małe Lazzy? hahaha
Może kiedyś... hahah :D
UsuńCUDOWNY
OdpowiedzUsuńhahhahahahah 69 ! xDDD <33 beedzie się działo! rozdział geenialnyy! <33
OdpowiedzUsuń