piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 50

***Oczami Lizzy***

Harry?! Co on tutaj do cholery robi?! Rozszerzyłam na maksa moje oczy i wpatrywałam się w niego. Miał równie tak samo jak ja zdziwioną, a zarazem złą minę. Co go bardziej zdziwiło? Co ja tutaj robię, czy to, że zobaczył swoją byłą dziewczynę? Obojgu im współczułam, bo z tego co Harry mi mówił, wywnioskowałam, że nie chciał się już z nią widzieć...
- Margaret? - wydusił z siebie wpatrując się w nią palącym wzrokiem. Jak ja im współczuje.. Z resztą sobie też, bo z tego co słyszałam "mam wyjebane".
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko patrzyła na Harrego i po chwili spuściła wzrok. Mina Harrego mówiła coś, jakby chciał do niej podejść i ją przytulić. Albo to moje takie "widzimisię".
Spojrzałam na Harrego, a potem na ochroniarzy. Wstałam z krzesła i podeszłam pod drzwi.
- To wy sobie porozmawiajcie, a ja wam nie przeszkadzam... - rzekłam i chciałam wyjść, ale Harry złapał mnie za nadgarstek i ścisnął. Nie "zdjął" wzroku ze swojej byłej dziewczyny.
- Nigdzie stąd nie idziesz, rozumiesz? - jego złość dawała się we znaki.
- Okej, okej... - powiedziałam obojętnie i wywróciłam oczami. Wróciłam na swoje poprzednie miejsce i spojrzałam ponownie na Harrego. Minimalnie zbliżył się do Margaret, a ona wstała.
- Jak tam po latach? Ile lasek masz na koncie? - rzekła z siebie zadowolona. Myślałam, że jest inna... Myślałam, że sobie normalnie porozmawiają, a ona od razu rusza z takim pytaniem... Widziałam po Harrym i czułam to, że on chciał normalnej rozmowy. Wytłumaczyliby sobie wszystko...
- A wiesz? Świetnie! - powiedział sarkastycznie Harry i machnął ręką.
- Nie wiesz jak się cieszę! - tym samym tonem odniosła się Margaret. Ja tylko patrzyłam raz na nią, raz na Harrego. Nie odezwałam się ani słowem. - JĄ też przeleciałeś?! - wskazała na mnie. Nie poznawałam jej w tej chwili. Znałam ją zaledwie kilkanaście minut, ale tak dobrze nam się rozmawiało... Zwierzyła mi się... Może o to chodzi, że ona nie wiedziała, że tym moim kolegą był właśnie jej były chłopak, który nigdy nie umawiał się z dziewczynami, a ze mną był... wyjątek?
- Jeśli aż tak bardzo cię to obchodzi to nie! - krzyknął. Jednego nie rozumiałam. Czemu oni na siebie krzyczą? - Nie przeleciałem żadnej dziewczyny w ciągu trzech tygodni! Zmieniłem się! I wiesz co? W dupie mam ten twój cholerny zakład! Pieprz się z chłopakami, a może nawet z dziewczynami rób sobie co chcesz, a mnie to nie obchodzi! - wykrzyczał jej w twarz. To było straszne... Widziałam jak w Harrego oczach robi się coś złego.. Tak jak podczas bitwy. Gdy on się bije ma tak samo. Te zielone tęczówki tracą swój piękny kolor i stają się czarne...
- A będę! - swoim palcem wskazującym kujnęła go w klatkę piersiową. - Nie masz na to wpływu, Styles. Robię to z przyjemności i ty na pewno też. Nie uciekniesz od tego nigdy! A tobie Lizzy bardzo współczuję. Tak sobie wybrać... - zwróciła się do mnie w dwóch ostatnich zdaniach.
- Ale...
- My sobie porozmawiamy w hotelu! - warknął w moją stronę przerywając mi. Postanowiłam się już nie odzywać. Mam to w dupie! W hotelu też z nim rozmawiać nie będę!
- Taka jest prawda, Harry. Nie zmienisz się nigdy. - pokręciła głową i pociągnęła go za kołnierz koszuli. - Może jak już jesteśmy w tych tematach...
- NIE. - zaprzeczył szybko Harry nie dając jej dokończyć. - Nic już nas nie łączy i to, że się spotkaliśmy to był czysty przypadek. Bardzo ci współczuję, nie wiem jak ci się żyje, mam nadzieję, że dobrze. Zabawiaj się ile chcesz i mnie w to już nie mieszaj. I...
- Wynoście się stąd oboje! Już! - krzyknęła i popchnęła go, a ja wstałam ze starej kanapy. - Wynocha! - rękoma wypychała go w stronę drzwi.
- Z chęcią wyjdziemy! - rzucił ponownie zły Harry i niedbale chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się i spojrzałam na Margaret. Miała kamienny wyraz twarzy, ale gdy zauważyła, że na nią patrzę zmieniła szybko na zły.
- Co się gapisz? Powodzenia w łóżku. - powiedziała zła w moją stronę i zatrzasnęła za nami drzwi. Wszyscy pozostali obecni patrzyli na nas jakbyśmy byli z kosmosu, ale najmniej mnie w tym momencie to obchodziło. Zaczęłam poważnie bać się, o to co będzie w pokoju. Wpierdol jak nic.
- Dzięki za pomoc. - Harry zwrócił się do dwóch ochroniarzy. - Żegnam. - powiedział do wszystkich i wyszliśmy ze starego bloku, a ochroniarze jeszcze coś mówili do tych w środku.
Harry szedł szybkim krokiem, a ja dobiegałam do niego, bo nie mogłam za nim nadążyć. Gdyby nie to, że kurczowo trzymał mnie za rękę szłabym za nim bardzo wolno.
- Harry, zwolnij trochę! - ciągnęłam go za rękę, a on ani w chuja się tym nie wzruszył. - Harry! - pociągnęłam go bardzo mocno, że zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Zaczęłam żałować tego, bo jego straszny wzrok spotkał się z moim. Dzieliły nas milimetry i czułam jego ciepły oddech na mojej skórze.
- Jesteś nieodpowiedzialna. - rzucił z zaciśniętymi zębami i ruszył dalej. Zaczęły mnie strasznie boleć nogi, bo długo już byłam w tych butach na obcasie. I do tego ten Pan Zły, ciągnął mnie dosłownie za sobą.
- A ty niby jaki jesteś?! Kurwa nikim dla mnie nie jesteś, że mi rozkazujesz i mówisz jaka jestem! - rzuciłam zanim pomyślałam. Jego uścisk na mojej dłoni zacieśnił się, przez co syknęłam z lekkiego bólu.
Jest kimś dla mnie. Jest dla mnie WAŻNY. No, ale przecież mu tego nie powiem.
Czułam jakby za chwilę moje nogi miały odpaść, a Harry nie raczył zwolnić.
- Możesz się zatrzymać? - powiedziałam pełna pretensji. - Nogi mi za chwilę odpadną.
- A co mnie to obchodzi? - proszę bardzo! Jaki to się teraz obojętny na wszystko zrobił!
- Chociaż daj mi ściągnąć buty! - krzyknęłam, a on zatrzymał się i spojrzał na mnie. Wywróciłam oczami i szybko ściągnęłam szpilki, po czym chwyciłam je w jedną rękę trzymając za obcasy. Gdy Harry zauważył, że skończyłam, ponownie wziął mnie za rękę, a ja znów wywróciłam oczami. Musiał mnie za nią trzymać? Sama potrafiłam wrócić do hotelu. Nie potrzebowałam żeby mnie prowadził.
Kurwa! Czym ja się teraz przejmuję! Za chwilę będę miała piekło w jego pokoju, aż boję się myśleć jak będzie wydzierał na mnie tą swoją piękną mordkę. Tak na marginesie - jestem głupia, wiem.
Weszliśmy do hotelu. Dużo par oczu zwróciło się w naszą stronę, ale nie przejmowałam się tym. Szłam naburmuszona, i z tego co widziałam Harry przybrał sztuczny uśmiech. Rozluźnił uścisk na moim nadgarstku i pozwolił mi dołączyć do niego zwalniając przy tym żebym mogła iść równo z nim. Proszę bardzo, jak nie chciał pokazywać ludziom, że za chwilę się na mnie wydrze.
Nawet nie zauważyłam kiedy już byliśmy przed jego pokojem. Mam nadzieję, że nie powiedział Lesie, że mnie nie było, bo dopiero bym miała. Pewnie postawiłaby się po stronie Harrego. Tak to już mam z nią.
Harry trzasnął drzwiami i oparł się o jakiś blat stolika i chyba się uspokajał. Usiadłam na łóżku i czekałam. Niech się to stanie jak najszybciej! Ma mi coś do zarzucenia, niech mi powie, nie wiem, wydrze się nawet, ale chcę mieć już to z głowy...
-Masz mi coś do powiedzenia? - odwrócił się w moją stronę i spojrzał srogim wzrokiem. Gdy nic nie odpowiedziałam tylko wpatrywałam się ślepo w sufit, zrobił krok w moją stronę. - Pytam się!
- Nie rozumiem po co się tak denerwujesz. Wyszłam sobie, bo spotkałam bardzo miłych ludzi. A ty jak zwykle masz o coś problem! - krzyknęłam i wstałam z łóżka.
- Mam problem, bo się o ciebie boję! Ta dziewczyna jest nienormalna! A po drugie wyszłaś bez żadnego powiedzenia mi, nie odbierałaś, nie odpisałaś!
- Nie było tam zasięgu. - rzuciłam obojętnie. - Z resztą. Ja mam swoje życie, ty masz swoje życie. Nie musisz na każdym kroku zabiegać o moje bezpieczeństwo. Poradzę sobie doskonale bez ciebie. A jeśli ulżyłoby ci, mogłeś zostać tam z Margaret i się z nią pieprzyć. - kurwa, co ja wypaliłam? Te dwa ostatnie zdania mogły się w ogóle nie pojawić w tej odpowiedzi.
Harry pokręcił tylko głową jakby zrezygnowany i opuścił ten pokój. Trzasnął drzwiami i to miałam ze swojej dumnej postawy. Troszczył się o mnie a ja tego nie doceniałam. Spieprzyłam mu taki wieczór. Zawsze muszę coś zrobić nie tak.
Nawet nie skorzystałam z łazienki tylko od razu rzuciłam się na łóżko i chciałam zasnąć. Nie było łatwo. Te głupie myśli mojej także głupiej postawy napłynęły i nie dawały spokoju. Może powinnam go przeprosić za to, że pojawiłam się w jego życiu?

***Oczami Harrego***

Chciałem dla niej dobrze. Chciałem aby była bezpieczna. I tak nie powiedziałem jej za dużo. Nie powiedziałem tego, co miałem w zamiarze.
Napisałem jej, że ma przejebane, ale aż tak mocno nie miała. Dała mi dosłownie do zrozumienia, że nie chce ze mną rozmawiać. I właśnie. To prawda. Nikim dla niej nie jestem więc sam nie wiedziałem po co się tak unoszę. Ale po prostu chciałem i chcę jej bezpieczeństwa. Chciałem na nią nawrzeszczeć jeszcze bardziej.
Nie mogłem. Nie wytrzymałem po jej słowach. "Poradzę sobie doskonale bez ciebie. A jeśli ulżyłoby ci, mogłeś zostać tam z Margaret i się z nią pieprzyć." Kurwa! Lizzy mi nie wierzy! Nie wierzy mi, że ja już tego nie robię.
Z resztą. Po co ona tam poszła? Czemu dała się tam zaprowadzić przez Margaret? Nigdy tego nie zrozumiem. Takie są dziewczyny. Pewnie Margaret nagadała jej dużo głupot z związanych z naszą przeszłością. Mogłem nie zostawiać jej tam samej. Gdybym wiedział, że posunie się za daleko, nie dopuściłbym się do tego i byłaby cały czas koło mnie.
Nie miałem już dosłownie siły, żeby udać się do łazienki. Pewnie i tak Lizzy z niej korzysta więc sporo pewnie się naczekam. Rozebrałem się do samych bokserek i położyłem się do łóżka. Próbowałem zasnąć, ale mi nie wychodziło.
Nie tak wyobrażałem sobie ten wieczór. Inaczej wyobrażałem sobie nasze pójście spać. Miałem nadzieję, że Lizzy powie mi słodkie "dobranoc" i pośle mi najpiękniejszy uśmiech na świecie. Byłoby tak, gdybym nie zachował się jak chuj.
Dobra, nie myślę o tym i idę spać.

________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale wcześniej nie dałam rady :)
Dobrej nocki i proszę o komyyyyy :* ♥

9 komentarzy:

  1. warto było czekać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, niezmiernie mi miło, że się podoba :D ♥

      Usuń
  2. ehhh 50 rozdział , a między nimi jeszcze nic się nie wydarzyło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, jeszcze czas :D teraz bede starać żeby pisać większe odległości czasowe, rozumiesz, ti może już w 69 rozdziale coś się wydarzy... ;D

      Usuń
    2. w takim razie czekam :D

      Usuń
  3. Będzie jakieś +18? bo ja to bym chciała ;D ahahaha
    a co do rozdziału, podoba mi się, tylko szkoda mi Harr'ego, biedny ,on chciał dobrze ;C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie +18 będzie ;D też mi go szkoda, no ale co zrobić... :)

      Usuń
    2. w takim razie nie mogę się doczekać ;D

      Usuń