poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 53

Na samym początku chciałabym Was przeprosić, ale także poinformować, że rozdziały przez jakiś czas będą pojawiać się późno, albo nie będą pojawiać się wcale.
Przepraszam i kocham mocno. <3
______________________________________________

***Oczami Lizzy***

Poczułam lekkie szarpnięcie za ramię.
- Wstań Lizzy, zatrzymaliśmy się na postój, chodź na powietrze. - Mówił Harry spokojnym głosem. Ah tak... przysnęło mi się.
- Już już. - Powiedziałam i otworzyłam drzwi. Nie czekałam aż Harry mi je otworzy, bo po prostu nie chciało mi się.
- Idziesz ze mną do bufetu? Matt i Lesie za chwilę do nas dojadą. - objął mnie lekko ramieniem. Nie wiem... bał się odrzucenia?
- Okej. - rzuciłam i ruszyliśmy. Harry zapytał mnie czy chcę coś do picia. Wzięłam sobie coca-colę i usiedliśmy do stolika. Siedzieliśmy w ciszy. Robiło się niezręcznie. Chciałabym żeby było tak jak rano...
Przypomniało mi się, że zapytał się o Zacka. Nie chciałam o tym mówić.
- No hej zakochana parko. - Przywitał się Matt i poklepał mnie po plecach.
- Matt.. - zganiłam go.
- Hej, hej. - Zaśmiał się Harry. Oczekiwałam od niego jakiegoś zaprzeczenia, ale oczywiście nie.
Szybko uwinęliśmy się z pogaduchami i odpoczynkiem chłopaków.
Gdy już jechaliśmy zaczęłam się cholernie nudzić.
- Harry, zagrajmy w coś. - Westchnęłam i spojrzałam na niego. Wzrok jego był pytający i wywróciłam oczami.
- Prowadzę. - Zaśmiał się, a ja pokręciłam głową.
- O jeju, no. Chodzi mi o coś takiego...
- Zadawanie pytań? - Przerwał mi i spojrzał przelotnym spojrzeniem.
- O tak, tak. Właśnie tak. - Pokiwałam głową.
- Od razu mówię. Szczere odpowiedzi. Na KAŻDE pytanie, okej?
- A jakby inaczej.
- Na każde, każde? - spojrzał na mnie. Już wiedziałam o co mu chodziło.
- No ale nie tego typu: Co łączyło lub łączy cię z Zackiem? To odpada. - Rzuciłam i chciałam zobaczyć jego reakcje. Przeklnął coś pod nosem, a ja zachichotałam.
- Tak tak, Harry. Ja wiem o co ci chodziło, no ale cóż.. nie udało ci się. - Zaśmiałam się.
- Dobra już, gramy. - Widać było, że jest lekko rozdrażniony.
- No to ja pierwsza. - Powiedziałam, a Harry mruknął coś w odpowiedzi. - Jaki lubisz kolor? - spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął.
- Różowy, wiesz? - rzekł sarkastycznie, a ja zaczęłam się śmiać.
- Serio, Harry, Serio? - śmiałam się dalej.
- No żartowałem przecież. Nie mam określonego koloru, ale nie rozumiem co ty masz do różowego.. - prychnął. Pokręciłam głową i zachichotałam.
- No to ja. Co lubisz jeść?
- Hmm... płatki są spoko. - Harry zaśmiał się. - W sumie nie wiem co lubię jeść najbardziej. Dużo rzeczy...
- Rozumiem... - powiedział i skupił się przez chwilę na drodze. Jezu! Czy wy sobie wyobrażacie, że ja widzę taką piękną osobę obok siebie? On jest przepiękny... gdy się skupia robi bardzo oryginalną minę. Coś nie do opisania...
- Lizzy!
- Nom?
- Czy ja ci się podobam? Rozpraszasz mnie jak się tak na mnie patrzysz. - Zaśmiał się, a ja zarumieniłam się strasznie. Schyliłam głowę żeby tego nie zauważył, ale znając jego przebiegłość już się ze mnie nabija w myślach.
- Przepraszam cię bardzo, ale teraz moja kolej zadawania pytań. - Podniosłam głowę i nie patrzyłam na niego. Postanowiłam sobie jakoś odpuścić. Już kilka razy już mnie złapał na gorącym uczynku. - Jak ma na imię twoja siostra?
- Gemma. - Odpowiedział bez żadnych emocji.
- Jest na studiach? - zapytałam i obdarzyłam go przelotnym spojrzeniem.
- Tak, ale teraz ja zadaję pytanie. - Czułam, jakby spochmurniał. Czy zapytałam o coś nie tak? Gdy wspomniałam o Gemmie, od razu zmienił mu się humor.
Do końca drogi zadawaliśmy sobie pytania. Chciałam jakoś wypytać o jego siostrę, ale czułam, że nie będzie chciał o tym gadać. Kiedyś się dowiem.
- Dziękuje za ten wyjazd. - Zaczął, gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem. - Było niesamowicie. Chociaż.. dałaś mi trochę adrenalinki. Pobudki nigdy nie zapomnę, śniadań. A najważniejsze... mam nadzieję, że nie starałaś się o jakiekolwiek kontakty z Margaret. - Dziękował mi za wyjazd? Myślałam, że będzie zły, że siedziałam mu tyle na głowie.
- Po co miałabym? Znałyśmy się kilkanaście minut. A z resztą wygoniła nas, pamiętasz? Wydaję mi się, że była zazdrosna. - Rzuciłam.
- O co?
- O to, że tym moim kolegą okazałeś się ty... - powiedziałam i zerknęłam na niego niepewnie.
- Ona sama odeszła. Chciała udowodnienia, że ją kocham. Nie wystarczyły czułe słowa, to, że byliśmy razem. Chciała czegoś więcej. Ale ja chciałem dla niej dobrze. Wiem, że to nie była prawdziwa miłość. Teraz to zrozumiałem. Jak odeszła... szybko jakoś się pozbierałem. Nie miałem z tym problemu. - zakończył.
- Nie kochałeś jej? - jakby się lekko oburzyłam.
- Kochałem, ale można to nazwać takim... szczeniackim wybrykiem. - Zaśmiał się jak wyleciało to z jego ust. Szczeniacki wybryk?
- Ah tak... - westchnęłam. - Okej, muszę lecieć.
- Pożegnaj się. - Rzucił mi uśmiech.
- Pa Harry. - Pocałowałam go w policzek. Sama nie wierzyłam w to, co robię.
- Pa Lizzy. - Uśmiechnął się po raz drugi najpiękniejszym uśmiechem na jaki było go stać. Wyszłam z samochodu i machając mu weszłam do domu. Lesie pewnie jeszcze nie było, bo pewnie wstąpiła do Matta. A mnie czekała poważna rozmowa nie wiem na jaki temat. Mógłam spodziewać się, że będzie to jakaś błachostka o byle co.
- Cześć Kathleen! - krzyknęłam, bo nie było jej nigdzie widać.
- Cześć Lizzy, jak na wyjeździe? - rzuciła sztuczny uśmiech. Była jakaś inna. Buzowała w niej złość.
- A wiesz? Świetnie. Stało się coś? - szybko zapytałam o jej stan emocjonalny.
- To dobrze. Poznałaś kogoś?
- Na wyjeździe? - podniosłam brwi. Już wiem o co jej chodziło.
Harry.
Tak. Ona była zła o to, że nie powiedziałam jej o tym, że go poznałam. Ale ja sama nie wiedziałam, że będę chciała go nadal znać. Dobiero wyjazd uświadomił mi, że on się naprawdę zmienił. Jest inny...
- Ogółem. Harry Styles, tak? - założyła ręce na piersiach.
- No tak. Skąd wiesz? - kto mógł jej powiedzieć?
- Jacob mi powiedział. Wiesz kim on jest?! Mam nadzieję, że cię nie przeleciał?! - krzyknęła. Co? Powiedział jej takie rzeczy? Jak on może...
- On jest inny! Zmienił się! I ty go nie znasz! A to, że Jacob ci nagadał różnego rodzaju głupot, to sama się o to martw! Ja mam tego dosyć! Cały czas się mną rządzisz, rozkazujesz mi! Mam tego dosyć, Kathleen! - wykrzyczałam jej w twarz i chciałam pobiec na górę.
- Wracaj! Nie skończyłyśmy rozmawiać! - krzyknęła. Wiedziałam, że jak nie wrócę się do kuchni, będę miała przechlapane.
- Coś jeszcze? - powiedziałam prawie ze łzami w oczach.
- Ty niczego nie wiesz na jego temat. Nie znasz go. - mówiła bardziej opanowanym głosem.
- A ty go niby znasz? Gorszej głupoty walnąć nie mogłaś, co? - prychnęłam.
- Przestań! - pokręciła głową. - Masz zakaz spotykania się z nim, rozumiesz?! - CO?! Tego już za wiele! Ona jest nienormalna! Ja na to nie pozwolę!
- Pogrzało cię?! - sama nie wierzyłam w to, jak się do niej zaczęłam odzywać. Ale to przez nią. Już wiele razy zabraniała mi czegoś, a później żałowała, bo okazało się, że mam rację. Teraz też tak jest. Ale teraz nie będzie tak łatwo. Ja nie odpuszczę.
- Jak ty się wyrażasz?! Współczuję twoim rodzicom, że musieli się z tobą męczyć te 12 lat! Jesteś nieznośna! Masz zakaz jakiegokolwiek wychodzenia, telefon, laptop i wszystko inne ląduje u mnie. A Harry? Jak on tu przyjdzie... Lesie na pewno będzie ze mną współpracować. Masz szlaban!
- Wiesz co Kathleen?! Nienawidzę cię! Bierz sobie co chcesz, ale już się do ciebie nie odezwę! - pobiegłam na górę do swojego pokoju. Łzy zaczęły lecieć mi nieubłagalnie. Jak ona tak może?! Jest najgorszą ciocią, rodziną zastępczą jakąkolwiek mogłam znać! Nikomu nie życzę straty rodziców, żeby później trafić do takiego człowieka.
Ale ja się nie poddam. Wtedy, kiedy zaczęło zależeć mi na Harrym, mam sobie odpuścić? Może jakoś dałabym radę, ale tego nie chcę!
Nawet nie chciało mi się iść wziąć prysznica. Tak chujowo się czułam. Rzuciłam się na łóżko i płakałam. Jedynie co czułam to ból... okropny ból... ból serca... ból wszystkiego...

__________________________________________________
Hejo :) przeczytaliście notatkę przed rozdziałem? Przepraszam, ale tak musi na razie być... bo jestem u babci i jak to u kogoś.. piszę na telefonie i wieczorem mam tylko czas...
Nie spodziewaliście się tego po Kathleen, co? :P
Do następnego, Misie! ;*

10 komentarzy:

  1. najważniejsze że w ogóle piszesz , a jeden dzień nas nie zbawi :D ... aczkolwiek miło by było gdyby rozdziały pojawiały się codziennie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. przyznam ,że się nie spodziewałam. Oh Lizzy musiała się czuć bardzo źle i szkoda mi jej, ciekawe co Harry na to ;D Niech ją weźmie pod swój dach i będą razem mieszkać LOLZ wtedy będą gorące +18 sceny ,a ja będę się cieszyć jak wariatka, haha, wybacz za moją głupotę ,ale tak to jest.
    Ps. proszę życz mi weny, bo mam problemy z pisaniem Deep :CCC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie.. Ty także mnie wspierasz, ja także będę Cie wspierać ;* życzę Ci bardzo dużo weny!!! Czemu masz problemy? Na razie nie mogę czytać, bo nie ma mnie w domu..
      Chcę żebyś kontynuowała pisanie bez problemów..
      Wierzę w Ciebie!! :*

      Usuń
  3. hej , rozdział jest świetny :D , ale piszę , ponieważ mam pytanie , otóż jestem ciekawa ile masz lat , ponieważ to ff jest tak wciągające , że nie mogę od niego odejść :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio to aż tak Cię ciekawi? :p Powiem Ci typko się nie przeraź. Mam 14 lat niedawno skończone i wiem.. jestem jeszcze bachorem.. :p ale cóż poradzić. Swoje wypociny różnego rodzaju piszę może już od 5 roku życia i to kocham.
      :)

      Usuń
    2. rozumiem , że wypracowania na polski są za mało ambitne :D ?

      Usuń
    3. Można tak powiedzieć. :p zawsze musiałam uwarzać żeby z przyzwyczajenia nie walnąć jakiejś głupoty typu przekleństwa czy wulgaryzmy xD

      Usuń
  4. kiedy next ?/!!! potrzebuje nexta ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow ! <333 noo boskie noo! <33 Ta ciotka!!! Lizzy i Harry przetrwają! <3

    OdpowiedzUsuń