piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 57

Weszłam do domu. To co tam zobaczyłam totalnie mną wstrząsnęło, przeraziło, zezłościło?
W kuchni siedzieli: Marcus, Harry i Kathleen.
- Harry!? Co ty tutaj robisz? - gdy chłopak usłyszał mój głos, szybko się odwrócił w moją stronę i zrobił zdziwioną minę. Ale przecież przed domem nie było jego samochodu.
- Lizzy? Przysłałaś go tutaj? - zapytała Kathleen i podeszła do mnie. - Nie masz sama odwagi ze mną porozmawiać tylko wzywasz go?! Przecież dokładnie powiedziałam ci, że masz się z nim nie spotykać! I co? Posłuchałaś mnie?! - wykrzyczała, a Harry chyba bał się, że ona coś mi zrobi i podszedł do nas odrobinę.
- Nie. - rzuciłam obojętnie i wyminęłam ją, po czym udałam się do lodówki po sok. - Nie będziesz mną rządzić, ciociu. - zadrwiłam zaakcentowanym ostatnim słowem.
- Marcus, zdób coś z nią! - spojrzała na swojego chłopaka Kath, a on podszedł do mnie. Harry nerwowo drgnął.
- A tylko spróbuj mnie dotknąć. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby do Marcusa, gdy zbliżał do mnie swoją rękę.
- Niech pan jej nie dotyka! - usłyszałam za sobą głos Harrego. Był trochę zdenerwowany, ale nie chciał krzyczeć. Z wiadomych powodów. Nie chciał pogarszać tej niezręcznej sytuacji.
- A co mi zrobisz, gówniarzu!? - zwrócił się do niego. Gdyby nie było tu Kathleen, wiem, że Harry zrobiłby mu coś, a ja jeszcze kopnęłabym go w czułe miejsce.
- Niech pan się uspokoi. To sprawa pomiędzy pańską dziewczyną, Lizzy i mną. - powiedział ciężko oddychając.
Gdy Marcus pociągnął mnie za rękę, widziałam jak Harry rozszerza maksymalnie swoje oczy i rusza w moją stronę.
- Spokojnie młodzieńcze. Ja tylko chcę żeby usiadła grzecznie. - popchnął mnie lekko na krzesło. Wszyscy ustali naokoło stołu, tylko ja musiała siedzieć, bo temu chujowi się tak zachciało.
- Więc co masz mi Lizzy do powiedzenia? - zapytała Kathleen.
- I odpowiadaj! - dodał wkurwiony Marcus. Nie rozumiałam co on tutaj robi. I jeszcze ma czelność się tak rządzić. Zabijałam go wzrokiem tak jak i Harry.
- Nic. Po prostu nie będę zrywać kontaktów z Harrym. Nie mam najmniejszego zamiaru i to przez jakieś wasze głupie widzimisię. Ja Kathleen nie wybierałam ci Marcusa, więc pozwól, że ty także nie będziesz wybierała mnie. - syknęłam i chciałam wstać, ale ręka Marcusa dotknęła mojego ramienia i lekko przycisnęła żebym siedziała dalej. Spojrzałam pełna złości na ziemię. Niech lepiej on mnie nie dotyka, bo nie wiem co mu za chwilę zrobię!
- Aha. Tylko ty nie rozumiesz jednej rzeczy. Jestem teraz twoją mamą i...
- Ty moją mamą!? Zastanów się! Nigdy nią nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz! Nie mam rodziców i ich nigdy nie odzyskam! Wolałabym znaleźć sie w domu dziecka niż siedzieć tutaj razem z tobą i męczyć się przez to, że poznałam Harrego! - krzyknęłam pełna pretensji. Zmierzyłam załzawionymi oczami Harrego. Chciałabym żeby teraz mnie przytulił, ale wiem, że nie zrobi tego przy Kathleen. Chociaż szczerze mówiąc wkurzyłam się na niego, że przyszedł tu sam. To to było jego sprawą do załatwienia. Ponownie mnie oszukał...
- Jak możesz tak mówić! Poświęciłam dla ciebie całe swoje życie, a ty tak mi się odwdzięczasz?!
- Nie musiałaś. Poradziłabym sobie sama. Za niecałe dwa miesiące kończę 18 lat i będę decydować o sobie sama! - łzy leciały mi już nie ubłagalnie po policzkach i za wszelką cenę chciałam je zatrzymać, ale nie mogłam.
Kątem oka widziałam jak Kathleen spuściła głowę i nią pokręciła. Uspokajała się, ale ja za chwilę zrobię jej największy koszmar w życiu.
- Chcę dla ciebie dobrze! Czy ty wiesz, co ten człowiek wyprawia?! - wskazała na Harrego.
- WYPRAWIAŁ chciałaś powiedzieć. - poprawiłam ją i wytarłam brwi. Siedziałam jak mała nabyurmuszona dziewczynka, która nie dostała tego co chciała.Ze mną było podobnie. Nie mogłam mieć tego, czego pragnęłam. Harrego...
- Wyprawia! Mam nadzieję, że jeszcze cię nie przeleciał i ty mu się nie dałaś! - spojrzała na niego. Harry miał założone ręce za głowę i ciężko oddychał. W chili, gdy spojrzałam na niego, kiwnął do mnie głową. Nie wiedziałam do końca co to znaczy. Po chwili namysłu domyśliłam się, że Harry wyręczy mnie w wydaniu "tajemnicy" przy Marcusie. Odwróciłam głowę. Wkurzyłam się na niego, bo ponownie nie powiedział mi nic.
- Ty przyszłaś do mnie bez problemu. - rzucił Harry i opuścił ręce. Zerknęłam na Marcusa, który gwałtownie drgnął. Patrzył na Harrego, i żądał dalszych wyjaśnień.
- Przyszłaś do mnie trzy lata temu i prosiłaś o chwilę mocniejszych wrażeń, pamiętasz? - czułam się okropnie słysząc te słowa. Moja własna ciocia!
Harry odpuścił sobie mowę na "pani", bo pewnie i tak przedstawili się sobie. W końcu musieli krzyczeć swoje imiona podczas seksu.
- O czym on mówi, Kathleen?! - zwrócił się do niej Marcus, a ona spuściła głowę.
- To nie tak...
- A jak?! Czy to prawda?! - chwila ciszy. - Tak czy nie?! - krzyknął ponownie.
- T..tak... - załkała i przetarła dłonią twarz. Jej oczy robiły się czerwone od płaczu. Teraz wie jak ja się czuję. Traci najbliższą sobie osobę, którą być może kochała.
Ja też jestem bliska pokochaniu Harrego. I co? Jak ja muszę się czuć, skoro nie mogę normalnie z nim funkcjonować? Jakieś zakazy.. To jest bezsensu!
Tylko czy nie będę miała wyrzutów sumienia za to co zrobiłam?
- Koniec z nami i nawet nie próbuj się ze mną kontaktować, rozumiesz? Jesteś niczym, dziwko! - krzyknął jej prosto w twarz.
Drgnęłam na jego słowa.
Kathleen zaczęła gorzej płakać.
- Czekaj...
- Trzeba było się zastanowić co robisz! Przez trzy lata to ukrywałaś! Gdyby wcześniej Lizzy poznała tego człowieka, na pewno wiedział bym szybciej i teraz już miałbym inną! Pierdolcie się wszyscy! - trzasnął drzwiami.
W całym domu zapanowała cisza, tylko słychać było szloch ciotki.
- Zadowoleni jesteście z siebie?! - krzyknęła chowając twarz w dłoniach.
- Bardzo. - prychnęłam. Poczułam jak Harry kuca koło mnie i mnie delikatnie obejmuje. Chciałam go odepchnął, ale postanowiłam wstać. - Trzeba było naprawdę się zastanowić zanim oboje coś zrobiliście. - zwróciłam się do nich dwojga.
- Gówno wiesz! - krzyknęła i jej wzrok pełen pretensji spotkał się z moim.
- Może i tak, ale wiem jedno. Oboje jesteście siebie tyle samo warci! - nie wiedziałam nawet co mówię. Po prostu to jest za dużo. Za dużo tego wszystkiego na jeden pieprzony czas!
Pobiegłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami.
- Żebyś ty na dziwkę nie wyszła! - usłyszałam z dołu głos Kathleen. Zastygłam w miejscu. Co ona powiedziała? Ja, dziwką? Przecież nie puszczam się na boki. To nie ja chciałam pieprzyć się z Harrym!
Rzuciłam sie na łóżko i płakałam. Zwyczajnie dawałam moczyć sobie poduszkę.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Idź sobie! - krzyknęłam. Nikogo nie chciałam widzieć. Chciałam być sama, a wiedziałam, że był to Harry.
- Porozmawiajmy. - zapukał jeszcze raz. Gdy nie usłyszał odpowiedzi po prostu sobie wszedł. Po chwili poczułam jak materac obok mnie się ugina. Dotknął dłonią moich pleców przez co przeszły mnie ciarki.
- Zostaw! Idźcie się z nią pieprzyć! Droga wolna! Już nic wam nie przeszkadza! - krzyknęłam i zepchnęłam jego rękę. Już nie próbował mnie dotykać i za to mu dziękuję. Potrafił to uszanować.
- Przeszkadza.
- Co niby? - szlochałam.
- Ty. - chwycił mnie za biodra i obrócił w swoją stronę. Posłał mi lekki krótki uśmiech. Jego dłonie zastygły na moich biodrach, ale dawały mi przyjemne ciepło.
- Ja? - podniosłam brwi. - Droga wolna. Proszę bardzo. Ponownie mnie oszukałeś.
- Nie oszukałem cię. Byłem serio w klubie. - zaprzeczył bez emocji.
- No to inaczej. Znów nie powiedziałeś mi prawdy. - opierając sie na rękach podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Nie chciałem cię denerwować. Proszę. Nie kłóćmy się drugi raz w tym dniu. - opuścił swoje ramiona w geście poddania i głośno westchnął. Zastanowiłam się chwilę.
- Chcę zostać sama. - powiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem.
- Ale Li...
- Chcę sama tu być! - powiedziałam już nieco głośniej. Harry powoli szedł do wyjścia i bez słowa opuścił pokój. Słyszałam później, jak także bez słowa zamyka drzwi od domu.
Pojechał.
Czułam się okropnie.
Ale poszanował moją decyzję.
Za to mu dziękuję.
Cicho wstałam z łóżka i udałam się do pokoju Kathleen. Chciałam odebrać to, co moje. Nie było jej tam, więc cicho spod poduszki wyjęłam telefon, a laptopa musiałam poszukać. Nie miałam za dużo czasu, bo w każdej chwili mogła tu wejść.
Gdy znalazłam go w szafie, ruszyłam w stronę drzwi. Nie zdążyłam nawet wyjść i spotkałam na swojej drodze Kathleen.
- Czego tu szukasz? Twój zakaz jeszcze sie nie skończył. Nie spotykasz się już z Harrym. - powiedziała twardo.
- Szukałam laptopa i telefonu, wiem, że się nie skończył, a z Harrym będę się spotykać. - odpowiedziałam po kolei na każde jej zdanie.
- Nie będziesz i już powiedziałam!
- Ja też co powiedziałam i chyba moje znanie też sie jakoś liczy, nie? - rzuciłam z pretensjami. Zacisnęła szczękę i zamachnęła się żeby mnie uderzyć. Jej ręka zastygła w miejscu. Byłam gotowa na to. Wiedziałam, że nie wytrzyma ze mną i wkrótce to zrobi.
- No uderz! Dajesz! - krzyknęłam. Nie powiedziała nic. - No proszę bardzo. Droga wolna, nikt ci nie zabrania. Nie ma już Marcusa, nie ma kto ci pomóc, więc ja sama ci daję..
- Przestań! - przerwała.
- To ty przestań, Kathleen. Marnujesz mi życie. I sama o tym dobrze wiesz. Chcesz żebyśmy ja z Harrym już ze sobą nie przebywali, bo jesteś zazdrosna! Chcesz mieć go dla siebie! Ale nie dostaniesz. Wiedz tylko, że on się zmienił i nie zrobi mi krzywdy. - ruszyłam z moimi rzeczami. - A i jeszcze jedno. Nie wyjdę na dziwkę jak ty! - dodałam ze złością i szybkim krokiem weszłam do pokoju.
Co ja palnęłam! Teraz to już w ogóle będę miała przerąbane do końca mojego cholernego, chujowego, popierdolonego życia!
Ja chcę zwyczajnych rodziców, tych co 5 lat temu...
Chyba ułatwię sobie drogę do nich...
Nie chcę tak już. Czy to jest możliwe zakochać się w kimś przez trzy tygodnie? Chyba nie. A ja kocham Harrego. Tylko nie wiem czy tak normalnie będę mogła się przy nim zachowywać.

_____________________________________________________________________________
No to dziś chyba jakiś dzień dobroci, co? :D
Chciałam Wam zrobić niespodziankę i wstawiłam jeszcze jeden rozdział. Na razie jestem już w domu, więc mogłam sobie na takie szaleństwo pozwolić ;3

7 komentarzy:

  1. o ja , a tak nawiasem mówiąc to cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech ona się z Harrym pogodzi bo ja czekam na te +18 hahahaha
    a tak całkiem serio to ta akcja była NIEZŁA!
    Ale z jednego się cieszę, że ten popieprzony Marcus się wyniósł bo mnie irytował.
    No NICE NICE i pozdrowienia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Wam! :D
      OJ uwierz.. nie na długo się wyniósł..

      Usuń
  3. żal mi tej Lizzy

    OdpowiedzUsuń
  4. czy dzisiaj będzie nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  5. alleee booskii! <333

    OdpowiedzUsuń