środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 33

Usłyszałam jakieś krzyki na dole. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół. Ustałam za rogiem gdy usłyszałam swoje imię.
- Lizzy nie chce się z nim kontaktować! - krzyknęła Lesie.
- A sama powiedziałaś mu gdzie wyjechała! - odkrzyknął Matt. Kłócili się o mnie? Matt miał racje. Najpierw Lesie daje mu mój numer, później mówi gdzie wyjechałam, a teraz kłóci się o to ze swoim chłopakiem?
- Ty, ani ona nie powinnyście się z nim zadawać. - powiedział już spokojniej Matt. - On jest do wszystkiego zdolny. Nie ufaj mu. Lizzy też lepiej się do niego nie przywiązuje...
- Obawiam się, że już jest za późno... - przerwała mu i zatrzymała się gdy mnie zobaczyła.
- Ludzi budzicie tymi krzykami.
- Um... Długo już nie śpisz? - zapytała zakłopotana Lesie.
- Przed chwilą zeszłam. Myślałam, że coś się dzieje. - rzuciłam. - O której jutro wyjazd? - zmieniłam temat. Niech nie wiedzą, że usłyszałam to, czego nie powinnam.
- O szóstej nad ranem będę po was. - Matt odwrócił się w moją stronę.
- Czemu tak wcześnie? - zaczęłam marudzić i usiadłam przy stole.
- Jutro wieczorem jest pierwsze spotkanie współwłaścicieli. - rzucił.
- Aha.
Nie miałam ochoty na śniadanie. Poszłam do łazienki i się trochę ogarnęłam. Wyjęłam torbę na kółkach i znalazłam w szafie nowe ubrania. Zaczęłam się pakować. Nie starałam się nad dokładnością składania ubrań, najważniejsze było to, żeby tam były.
- Lizzy. - do pokoju weszła moja "siostra".
- No? - rzuciłam. Stała taka niewinna w rogu. Wiedziałam, że ma mi coś do powiedzenia.
- Bo wiesz... Ja powiedziałam Harremu gdzie jesteś. - wyznała.
- Wiem. - nie przejęłam się zbytnio jej wyznaniem. Od samego początku odkąd się zjawił u mojej babci wiedziałam, że była to sprawka Lesie.
- Gniewasz się? - zapytała i usiadła na łóżku obok mojej torby. Nic nie odpowiedziałam i nie miałam zamiaru. Nie powinna mu ufać. I jeśli chciałaby dla mnie naprawdę dobrze, nie powiedziałaby mu.
- Jest jeszcze jedna sprawa. - Zaczęła, gdy zobaczyła, że nie mam zamiaru odpowiedzieć jej na pytanie. Skinęłam głową żeby zaczęła mówić.
- Miałam ci tego nie zdradzać, ale chciałam żebyś wiedziała... - zaczęła. - Wiesz, że Harry też tam będzie?
- Łatwo było się domyśleć. - rzuciłam. Z jednej strony cieszyłam się. Miałam nadzieję, że nie będzie wiedział gdzie mam pokój, bo jak zostałabym sama, bałabym się trochę. Miałby wolną rękę do działania...
- No... - zaczęła. - Mówił Mattowi, że chciałby cię gdzieś zaprosić. - powiedziała cicho. Zaczęłam się głośno śmiać i usiadłam na łóżku.
- Serio? - powiedziałam między śmiechem. - Nie mogę z nim pójść. Nie ufam mu do końca.
- A jak się z nim całowałaś przed domem to mu zaufałaś? - rzekła czepialsko i stuknęła mnie w ramię.
- Nie ładnie tak podglądać. - zarumieniłam się trochę. - On zaczął pierwszy, a ja to skończyłam. - wstrząsnęłam ramionami i wstałam żeby pakować się dalej.
- Pasujecie do siebie. - powiedziała ni stąd ni zowąd, co ponownie wzbudziło we mnie śmiech. - Czemu się śmiejesz jak zawsze ci to ktoś mówi?
- Bo to jest śmieszne. - prychnęłam. - Lesie. Nie możemy do siebie pasować. Ja i on jesteśmy z zupełnie innej bajki. - pokręciłam głową jakbym tłumaczyła coś małemu dziecku.
- Widać to, ale on się zmienił. - rzuciła.
- Już nic z tego nie rozumiem. - odparłam. - Rano krzyknęłaś do Matta, że nie powinnam się z nim kontaktować. To o co ci teraz chodzi?
- Jednak podsłuchiwałaś...
- Nie dało się tego nie słyszeć. - prychnęłam i na pięcie odwróciłam się w stronę szafy.
- Oh... - westchnęła. - Chodziło mi o to, że w tak bliski sposób jak spotkanie na które chce się zaprosić. - wytłumaczyła. - Martwię się o ciebie. - dodała.
- O mnie? - zdziwiłam się. - Nie masz nawet powodu. Jestem prawie pełnoletnia i wiem co robię. Harry nie zbliży się do mnie za blisko. Nawet sama nie chcę do tego dopuścić. - powiedziałam, a jej jakby ulżyło.
- Chciałabym żeby wam się udało. - powiedziała. -  Ale poznaj go najpierw... - uprzedziła mnie. Nie rozumiem ludzi wokół mnie. Życzą mi powodzenia z Harrym, a potem mnie przestrzegają. Wiem dokładnie sama co robię. Na początku bałam się Harrego, teraz także wzbudza we mnie strach, ale jest czasami czuły. Dręczy mnie myśl, że to może być przykrywka dla łatwiejszego zaciągnięcia do łóżka.
- Ludzie... Przestańcie z tym Harrym. - Ironia wypełniła mój głos. - Przestrzegacie, życzycie powodzenia... - machałam rękoma. Irytowało mnie takie zachowanie niezdecydowanych osób.
- Okej. - zaśmiała się. - Nie przeszkadzam ci już. - mrugnęła do mnie oczkiem i opuściła pokój. Usłyszałam dźwięk SMSa więc podeszłam do telefonu i odebrałam wiadomość:


Serce zabiło mi mocniej, gdy bardziej wczytywałam się w treść wiadomości. Dopiero teraz doszła mnie myśl, że Harry się jakoś dowiedział, że jadę tam gdzie on. Już nawet nie będę się zastanawiać kto mu powiedział... LESIE! Oczywiście, że ona... I niech mi nikt nie mówi, że się mylę. 
Nie chciałam z nim iść gdziekolwiek. Nie znałam go prawie w ogóle i już miałam z nim iść na "randkę"? On o mnie nic nie wiedział. I na razie nie wiem czy byłam gotowa żeby podzielić się z nim moją przeszłością...

______________________________________________________________________________
Hejo! :)
Informuję, że nie wiem czy jutro pojawi się rozdział, bo mam teraz sporo sprawdzianów. Nie wiem czy się wyrobię. Z resztą czemu ja mam się starać skoro Wy także nie chcecie? 
You comment, please :*

3 komentarze:

  1. cuuudny! BOSKO PISZESZ PAMIETAJ! <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :D
      Kochana jesteś! ;**
      P.S. A co do polaka, to nie mogę narzekać na swoje ocenki ;P

      Usuń