niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 38

Moim oczom ukazało się zaczynające się miasto. Nie wiedziałam czy to już Liverpool, bo nigdy w nim nie byłam. Męczyłam Harrego pytaniami czy daleko jeszcze, żeby żałował, że wziął mnie w swój samochód. Spojrzałam na zegarek - 14:24.
- To już Liverpool? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak. - Rzekł krótko i bardziej skupiał się na drodze. Odwróciłam się do tyłu, żeby zbaczyć czy samochód Matta jedzie za nami.
- Niewierć się tak. - Zwrócił mi uwagę, na co ja spojrzałam na niego zdezorientowana. - Tu co chwila stoi policja. To inteligentne miasto, więc zachowuj się. - Powiedział z nutką rozbawienia w głosie. Fuknęłam pod nosem. Wlepiłam całkowicie swój wzrok za szybę. Zauważyłam jak Harry skręca w boczną ulicę, która była jeszcze bardziej tłoczna. Moim oczom ukazał się ogromny parking i wielki hotel. Dużo samochodów stało równo zaparkowanych. Harry zwolnił szukając miejsca do zatrzymania się.
- Tu jest jakieś miejsce... - mruknął pod nosem i skręcił gdzie nie było samochodów. Zauważyłam, że zaraz obok nas pojawił się srebrny samochód Matta. Ujrzałam Lesie i pomachałam jej przez szybę. Postanowiłam wyjść i pociągnęłam za klamkę. Jak zwykle zamknięte.
- Możesz mi je otworzyć? - wywróciłam oczami.
- Oczywiście. - Wyszedł z samochodu i drzwi od pasażera po chwili otworzyły się. Ponownie wywróciłam oczami i przeciagnęłam się.
- Nie mów, że w moim samochodzie było ci niewygodnie. - Przekrzywił głowę na bok.
- Mogłoby być wygodniej. - Powiedziałam żartobliwie i za chwilę zobaczyłam jak Lesie wychodzi z samochodu.
- Oh... - westchnęła. - Nie mogę doczekać się już gorącego jacuzzi, wieczornych spacerów... - rozmarzyła się.
- To idziemy dziś na basen. - Zaproponował Harry. Oczywiście. Wiedziałam o co mu chodzi. Zboczeniec.
- O! Tak! - Lesie zaczęła skakać. - Matt, Kochanie, chodźmy! - prosiła go i powiesiła mu się na szyi.
- Oczywiście. - Zaśmiał się. - Wy też idziecie? - Zwrócił się do nas.
- Ja ni...
- No jasne. - Przerwał mi Harry i posłał mi władczy uśmiech. Fuknęłam pod nosem. Harry podszedł do swojego bagażnika i wyjął torby. Matt ponowił jego ruchy.
- Ja to wezmę. - Harry odebrał od Matta moją torbę.
- Harry, to jest na kółkach. - Wywróciłam oczami. - Poradzę sobie z tym sama. Z resztą nie jestem małym dzieckiem żeby sobie nie radzić. - Próbowałam wyrwać mu z ręki torbę. Odpuściłam, gdy doszłam do wniosku, że z nim nie wygram. Był za silny w porównaniu do mnie.
Ruszyliśmy w stronę hotelu.
- Jej... - westchnęła Lesie. - Jak Harry się o ciebie troszczy! To takie słodkie! - krzyczała podekscytowanym szeptem.
- Rzeczywiście. - powiedziałam sarkastycznie. - Nie jest dla tym kimś, więc nie jest mi to potrzebne z jego strony.
- A może chce być tym kimś... - powiedziała Lesie.
- Znów zaczynasz? - pokreciłam głową. - Nie chcę iść na ten basen.. - wymamrotałam, a Lesie podbiegła do swojego chłopaka i szepnęła mu coś do ucha. Matt po chwili powiedział coś Harremu.
- Co ty mu powiedziałaś? - spytałam, gdy wróciła do mnie.
- Skarbie, basen dobrze ci zrobi. - Powiedział Harry i znalazł się obok mnie.
- Zabije cię. - zwróciłam się do mojej przyjaciółki nie wydając z siebie głosu. Ona podbiegła do Matta z dumną miną.
- Jeszcze nie widziałem cię w bikini. - mruknął łobuzersko. Wiedziałam, że gdy proponował pójście na basen, nie chodziło mu o zwykłe pływanie, lecz o ogladanie lasek w stroju.
- Chociaż... może nie będę podglądał... - zastanowił się. Czerwień zalała minimalnie moje policzki. Nie byłam gotowa na takie tematy. I w dodatku z nim.
Weszliśmy do bodajże naszego hotelu. Wnętrze było bardzo eleganckie. Cały wystrój przybierał kolor beżowy, a po prawej była recepcja. Moją uwagę przykuła młoda recepcjonistka, która od razu spojrzała na nas. Chłopcy podeszli do niej żeby coś pozalatwiać, a ja i Lesie postanowiłyśmy poczekać z boku. Młoda kobieta uśmiechała się uwodzicielsko i trzepotała rzęsami.
- Zaraz wracam. - Lesie też to chyba zauważyła. Jej zazdrość była czasami śmieszna.
- Kochanie, długo jeszcze? - zapytała słodkim głosem i przytuliła się do swojego chłopaka szyi.
- Chwilę. - zaśmiał się. Chyba skapnął o co jej chodziło. Po chwili Harry odwrócił się do mnie i kiwnął głową żebym do niego podeszła. Odepchnęłam się od ściany i obojętnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
- O której życzysz sobie śniadanie, skarbie? - zapytał. O nie. Chciał popisać się, że jestem niby jego. Dupek.
- Ym... - zastanowiłam się. - O 9. - odpowiedziałam słodkim głosem i moja ręka powędrowała w jego włosy. Kosmyk loczków owinęłam sobie wokół palca wskazującego. Widziałam, jak Harry ledwo powstrzymuje się od jeknięcia. Zacisnął swoje oczy, a ja skończyłam przedstawienie i dumnym krokiem podeszłam do Lesie. Przybiłyśmy sobie piątki i zachichotałyśmy. Recepcjonistka spuściła wzrok nieco zmieszna całą sytuacją i wyszukiwała czegoś w komputerze przed sobą.
- Macie pokój razem. - Matt zwrócił się do nas i odebrał kluczyki od kobiety. Wzięłam kluczyk i nawet nie spojrzałam na numerek.
Zakochana parka szła z przodu, a ja z tym osłem z tyłu.
- To było seksowne. - Wymruczał do mojego ucha, a ja poczułam, że moje policzki zalewają się różem. Zakryłam twarz włosami najbardziej jak mogłam. Doszliśmy do windy i pojechaliśmy na samą górę. Śmialiśmy się z byle czego. Wysiedliśmy na przedostatnim piętrze i szliśmy korytarzem.
Lesie i Matt zatrzymali się pod jakimiś drzwiami.
- Ja idę do Matta. - Powiedziała. Westchnęłam cicho i kiwnęłam głową.
- Czemu za mną łazisz? - Zapytałam, gdy dostrzegłam, że Harry za mną idzie.
- Mam twoją torbę i w ogóle to idę do pokoju. - rzekł oczywistym głosem.
- Czekaj... - zatrzymałam go. Jaki masz numerek?
- 269.
Spojrzałam na swoj. 268!
- Ty mnie prześladujesz! - krzyknęłam. Sama dokładnie nie rozumiałam swojego zachowania. Ale to po prostu przekraczało wszelkie granice! - Cały czas za mną łazisz! - zaczęłam histeryzować.
- Spokojnie... - uspokajał mnie.
- Nie uciszaj mnie! - krzyknęłam i zatrzymałam się gwałtownie, przez co Harry wpadł na mnie. Widocznie podobalo mu się to, bo na jego twarzy pojawił się zawiadacki uśmiech. Wyszukałam drzwi z numerem 268 i wsadziłam klucz do zamka. Otworzyłam je i bez słowa weszłam do środka. Chciałam zamknąć drzwi, lecz Harry uniemożliwił mi to poprzez wsadzenie swojej nogi pomiędzy drzwi, a framugę. Ustąpiłam mu i nawet nie rozejrzałam się po moim dużym pokoju, co można było prawie zaliczyć do mieszkania. Opadłam na łóżko. Harry postawił torbę obok drzwi i ustał nade mną.
- Nie gniewaj się skar...
- Lizzy jestem. - Przerwałam mu. Zaśmiał się głośno na moje przedstawienie się jakbyśmy widzieli się po raz pierwszy.
- Mogę się dosiąść? - zapytał tak niewinnie, że to mnie nieco uspokoiło. Kiwnęłam na znak, że mu pozwalam. Materac obok mnie ugiął się pod jego ciężarem.
- Lizzy... - zaczął. Nie mogłam uwierzyć, że powiedział na mnie po imieniu.. bez żadnego "skarbie". - No weź się nie obrażaj. - Stuknął mnie lekko w ramię. Spojrzałam na niego. Wyglądał jak mały, niewinny chłopczyk. Jego pełna zieleń oczu błysnęła pożądaniem. Przeczesałam dłonią jego włosy. Były takie miekkie... Przymknął oczy. Jeknął gardłowo, nie zatrzymując seksownego dźwięku. Rzucił mnie płasko na materac i byłam pod nim. Ciepło biło od jego ciała. Opierał się na swoich silnych rękach. Moje dłonie nie uciekły z jego włosów. Schylił się lekko tak, że stykaliśmy się nosami. Musnął delikatnie moje usta, a ja pogłębiłam pocałunek. Nasze języki walczyły o dominację. Język Harrego szybciej zaczął poruszać się w moich ustach. Oddechy stały się nierównomierne i ciężko łapaliśmy powietrze. Miałam zmienić pozycję, że on byłby podemną, ale usłyszałam cienki głos Lesie.
- Idziemy na... basen?

3 komentarze:

  1. Hahhahah .. <33 zobaczyła ich .. haha boosko!! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham jak ona mowi "osioł".haha. I jej ^^ ta.ostatnia scsna <3

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaa oh matko XD no ale kurde zero prywatnosci -.- XD <3

    OdpowiedzUsuń