***Oczami Lizzy***
Poczułam jak samochód zatrzymał się. Otworzyłam leniwie oczy i rozejrzałam się dookoła. Słońce było już na samym szczycie, chociaż bardzo blade. Jesień dawała we znaki. Spojrzałam na miejsce kierowcy i ujrzałam Harrego, który uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Jak się spało? - zapytał bardzo miło. Po tym jak się z nim posprzeczałam, dziwna była jego zmiana humoru.
- Dobrze. - rzuciłam krótko. - Gdzie jesteśmy?
- Na stacji paliw. - odpowiedział krótko i wyjął kluczyki ze stacyjki. - Matt i ja postanowiliśmy zrobić sobie postój. Za chwilę idziemy na kawę.
- Aha. - rzuciłam krótko.
Po chwili wysiadł i okrążył samochód, otwierając drzwi od strony pasażera.
- Wyskakuj. - zaśmiał się. - Rozprostujesz nogi. - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Poradzę sobie sama. - rzuciłam z uśmiechem i ujrzałam Lesie opierającą się o samochód swojego chłopaka.
- Jak tam podróż? - przytuliła mnie.
- Jeja... - westchnął Matt. - Zachowujecie się tak, jakbyście się z miesiąc nie widziały. - zaśmiał się i zauważyłam zaraz obok niego Harrego, który oparł się o jego ramię.
- Idziecie z nami? - Harry znalazł się tuż obok mnie. Chciał złapać mnie za bok, lecz instynktownie odsunęłam się o krok.
- Nie, chciałybyśmy pogadać. - rzuciłam cicho i spojrzałam na Lesie. Zachichotała lekko i pocałowała Matta w policzek.
- Okej. Zarz będziemy. - odezwał się poszli razem w stronę automatu z ciepłymi napojami.
Oparłyśmy się o maskę samochodu, ale za chwilę zmieniłyśmy pozycję, bo uznałyśmy, że wygląda to dość dziwnie.
- Jak tam podróż? - wznowiła swoje pytanie, na które nie odpowiedziałam, bo Matt nam przerwał.
- Dobrze. - rzuciłam. - Trochę posprzeczaliśmy się z Harrym, bo jakimś cudem "odkrył" tajemnicę, że mam 17 lat i pracuję w barze jako niepełnoletnia. - powiedziałam z wyrzutem.
- Jak to odkrył? Skąd on o tym wie? - powiedziała zaskoczona moją informacją.
- Nie wiem właśnie. - wzruszyłam ramionami. - Nie wiem skąd mógł dostać nieuchwytne nigdzie informacje. Jestem zarejestrowana jako pełnoletnia. - poinformowałam. - Jeśli on to komuś wyda, ja i Nick będziemy mieć poważne kłopoty.
- Żartujesz? - rzuciła drwiąco. - Harry chce o ciebie dbać i nie wydaje mi się jakoś żeby chciał cię "zniszczyć". - przeanalizowałam jej słowa i doszłam do wniosku, że może trochę racji to ma. Nie wydawało mi się żeby chciał wykorzystać to przeciwko mnie. Ale jego dziwne zmiany humoru ze złego na bardzo przyjazny zaczęły mnie zastanawiać. Może chciał sprawić wrażenie miłego, żeby mnie wykorzystać?
Lizzy! Czemu trujesz sobie myśli najgorszymi?! - odzywał się we mnie wewnętrzny głos. Przez cały czas robiłam z Harrego potwora.
- Może masz racje... - powiedziałam cicho.
- Jasne, że mam! - dodała wesoła i stuknęła mnie w ramię.
- Nie wiem czemu zawsze z Harrego robisz tego najgorszego... - powiedziała jakby czytała w moich myślach.
- Nie znam go. Więc chyba jasne jest to, że takie myśli nasuwają mi się szybko. - dodałam.
- Myślę, że ten wyjazd jest znakomitym miejscem i czasem, żebyście poznali się bliżej i lepiej. Czuję, że masz do niego jeszcze odrobinę lęku. Jak się mylę, to mnie walnij. - zaśmiała się, żartobliwie wystawiając w moją stronę swoją rękę i zakrywając oczy dłonią.
- Nie mylisz się. - uśmiechnęłam się słabo. Odetchnęła i opuściła dłoń. - Nie wiem kim on jest, nie znam jego przeszłości... Czemu tak bawi się dziewczynami...
- Bawił! - poprawiła mnie szybo i ustała sztywno na przeciw mnie. - Już się nie bawi. - zmarszczyłam brwi. - Matt mi powiedział, że dużo osób w jego klubie zastanawia się czemu Harry już nigdzie nie wychodzi z laskami. To jest pytanie. Dzieje się tak od prawie dwóch tygodni. - dokończyła. Zmarszczyłam brwi. Przecież ja i Harry znamy się przez dwa tygodnie.
Nie!
Czemu dawałam sobie jakąkolwiek nadzieję na to, że już tego nie robił? Przecież równie dobrze mógł brać te naiwne dziewczyny do siebie do domu.
- Może ty go zmieniłaś? - powiedziała cicho.
- Żartujesz? - prychnęłam po czym zaczęłam się głośno śmiać.
- Co wam tak do śmiechu? - zaraz obok nas zjawili się Matt i Harry. Ten chłopak, o którym przed chwilą tak zawzięcie rozmawiałyśmy.
- No bo Lizzy nie chce mi uwierzyć, że... - przerwałam jej zastawiając swoją dłonią jej usta.
- Zamknij się. - wyszeptałam w jej stronę.
- Lesie nabijała się z jednego chłopaka z jej szkoły. - wytłumaczyłam zdenerwowana. Musiałam uważać żeby nie palnąć jakiegoś głupstwa, lub czegoś, co Harry mógłby rozszyfrować.Matt i Harry spojrzeli na siebie zdziwieni i zachichotali.
- Jedziemy już, czy za mało daliśmy wam czasu na pogawędkę? - zapytał Harry. Czułam, ze towarzyszył mu dobry humor z czego cieszyłam się w duchu. Bardziej wolałam Harrego takiego, niż wybuchającego złością.
- W sumie to... możemy jechać. - powiedziała Lesie. - Damy więcej czasu naszym gołąbeczkom na pogaduchy. - trąciła Matta w ramie i zaśmiali się. Harry patrzył na mnie przez dłuższa chwile na co ja jeszcze bardziej zaczęłam się czerwienić.
- No to jeśli złożyli taka propozycje, to chodźmy. - zaśmiał się Harry i chwycił mnie za rękę do swojego samochodu.
<333 ! ciekawie piszeszz !
OdpowiedzUsuń*.* kochaam <3
OdpowiedzUsuń