Harry stał tyłem do mnie, mogłam zauważyć, że wpatruje się bez przerwy w drzwi.
- Przepraszam za tą akcję. - Rzekł nadal nie odwracając się do mnie.
- Nie masz za co przepraszać. - Odpowiedziałam i podeszłam nie co bliżej. Przyznam szczerze, że ta sytuacja mną lekko wstrząsnęła. Ale czemu on jeszcze stoi do mnie tyłem i mnie nie przytuli? Kurwa.. czego ja oczekuje...
- Harry... - chciałam coś powiedzieć, ale sama nie wiem co. Zacięłam się w połowie zdania i nie dokończyłam.
Zauważyłam jak odwraca się do mnie przodem.
- Przepraszam. Nie powinnaś tego zobaczyć. - Zaczął, a ja tępo wpatrywałam się w jego piękną twarz. - Ta kobieta... ona mnie od dawna nękała. Zawsze jak tu przyjeżdżałem zabawiałem się z nią i było... fajnie? - Boże... czemu on to mówi? - Ale teraz wiem, że źle robiłem. Nigdy bym tego nie powtórzył... przepraszam... - dokończył, a ja nie wiem czemu podeszłam do niego i wtuliłam się. Wyczułam, że był w lekkim szoku, ale szybko mnie objął i czułam się jak w niebie. Wciągałam jego zapach. Był cudowny...
Nie chcę, żeby się smucił z byle jakiego powodu. Chcę go widzieć zawsze uśmiechniętego i szczęśliwego.
Odlepiłam się od Harrego gdy spostrzegłam, że już za długo tkwię w uścisku z nim. Zrobił jakby lekko zawiedzioną minę, albo mi się wydawało.
- Pamiętasz co napisałem do ciebie dzień przed przyjazdem tu? - Zapytał po chwili Harry a ja pokreciłam głową. Dostałam wiele SMSów od niego, ale nie przywiązywałam zbytniej uwagi do nich.
- Żebyś wzięła coś seksownego. I co? - zapytał z cwaniackim uśmiechem, a ja zarumieniłam się. Nie wzięłam nic, myślałam, że żartował. Z resztą nie obchodził mnie jego wkurzający "podryw"?
- To idziemy na zakupy. - I to mówi chłopak? Śmiać mi się chcę jak pomyślę sobie, że Harry chodzi za mną po sklepach.
- Po co? - zareagowałam dość szybko na jego delikatny rozkaz.
- No musisz sobie coś kupić no... seksi. - łobuzerski uśmiech zawitał na jego twarzy. Szybko zganiłam go wzrokiem i usiadłam na łóżku.
- Na spódniczkę ewentualnie mogę się zgodzić, ale nie na sukienkę ani na nic innego.
- No może byc spódniczka. - wzruszył ramionami i podał mi rękę. Uścisnęłam ją i wstałam z łóżka. Podeszłam do mojej torby i wygrzebałam kasę. Nie wiedziałam czego mam spodziewać się po Harrym. Mieliśmy iść na zwykły spacer, a może on proponuje mi randkę tylko w taki niedosłowny sposób? Oj Lizzy... chciałoby się.
Przekroczyliśmy próg hotelu i szliśmy blisko siebie bez słowa. Poczułam jak w mojej kieszeni zawibrował telefon. Harry obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem i wrócił wzrokiem przed siebie.
To Ashley.
- No hej hej. - Przywitałam się i od razu uśmiech wparował na moją twarz.
- Cześć kochanie! Jak tam na wyjeździe? - zapytała dość głośno, a ja ściszyłam głośność rozmowy i odsunęłam się nieco od Harrego. Nie chciałam żeby słyszał o czym rozmawiamy, ale także wiedziałam, że Ash zacznie wypytywać się o Harrego. Co z nim, czy jest jakiś dalszy etap w naszym życiu i bla bla bla.
- Wiesz... super. Nie ma drzwi w moim i Lesie pokoju. - Spojrzałam na Harrego a ten cicho zachichotał.
- Jak to?
- Opowiem ci wszystko jak się spotkamy. - Nie chciałam jej martwić przez rozmowę przez telefon. Za dużo by histeryzowała. - A co w Londynie się ciekawego dzieje?
- Justin wrócił od swojej babci, Scott niedługo przyjeżdża...
- Cały czas słyszę te niedługo i niedługo. A kiedy konkretnie? - zapytałam już lekko poirytowana.
- Nie wiem. Rozmawiałam z nim przez Skype, ale on sam nie wie. Poinformuje nas jeszcze dokładnie.
- Już nie mogę się doczekać. - Sama w środku zaczęłam skakać z radości. Tak dawno nie widziałam Scotta, ale gdy wyjeżdżał dokładnie wszyscy byliśmy tego świadomi, że nasze widywanie się będzie ograniczone.
- Ja też. Jeszcze później kiedyś zadzwonię, a teraz muszę kończyć. Pa.
- Tęsknię, pa. - schowałam telefon do kieszeni.
- Za kim tęsknisz? - ha! Wiedziałam, że zapyta. Jest ciekawski, co czasami jest wkurzające, ale teraz mam dobry humor więc mu odpowiem.
- Za przyjaciółmi. - Westchnęłam.
- Przecież widziałaś ich kilka dni temu? - zdziwił się. Jezu.. on niczego nie rozumie.
- No może tak, ale jestem do nich bardzo przywiązana. Pozatym, jeden z nich, Scott jest daleko od Londynu i widziałam go bardzo dawno temu więc tęsknie. - Wytłumaczyłam, a on wywrócił oczami.
Nawet nie zauważyłam kiedy weszliśmy do galerii. Byłam bardzo pochłonięta rozmyślaniem o tym, co stało się dziś u Harrego w pokoju. Ta baba... niektórzy ludzie naprawdę nie rozumieją tego, że ktoś ma ich dosyć. Narzucają się bez sensu i nic z tego nie mają. Jakby ktoś kazał mi się od kogoś odwalić, zrobiłabym to od razu. Nawet jeśli teraz Harry by sobie tak zażyczył odwaliłabym się, ale byłoby mi ciężko. Przywiązałam się do niego chociaż sama się tego wypierałam. Nie mogę powiedzieć tego nikomu, nawet moich przyjaciołom. A szczególnie Harremu. Miałby polewkę ze mnie do końca jego życia.
- Ziemia do Lizzy Moore. - Pomachał ręką mi przed oczami. Skąd on wie jak mam nazwisko? Z resztą. Mój numer nie był dla niego trudny do zdobycia a mowa o jakimś nazwisku. Wyśmiałam siebie samą.
- Co? - mruknęłam cicho jakby niezadowolona z tego, że wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Jesteśmy w galerii. Podumasz sobie przed spaniem. - Zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami.
Poszliśmy do pierwszego sklepu. Gadaliśmy o czym popadnie, nawet o jakiś wakacjach, marzeniach... takie tam.
- No więc zdecydowałaś się już na coś? - zapytał Harry i przeglądał bluzki koło mnie. - Patrz, ta jest fajna. - pokazał mi bardzo ładną pomaranczową, luźną bluzkę.
- Masz rację, ale...
- To szukamy jeszcze jakiejś spódniczki. - Przerwał mi i przeszedł dalej w poszukiwaniu czegoś.
- Właśnie to chciałam powiedzieć... - mruknęłam do siebie pod nosem i także zaczęłam szukać czegoś. Chodziło mi o to, żeby nie biegać cały czas po przebieralniach, tylko dopasować coś i przymierzyć już razem.
Tym razem ja znalazłam jakąś spódniczkę i pokazałam Harremu. Poruszył brwiami, a ja wywróciłam oczami. To chyba znak, że może być.
Po kilku minutach wyszłam z przebieralni w tym stroju. Szczerze mówiąc odwaliłam się tak, jakbym była jego dziewczyną.. eh...
- Harry. - zawołałam go, bo był odwrócony tyłem. Odwrócił się i widziałam jak mruknął pod nosem coś w stylu "kurwa".
- Jestem pod wielkim wrażeniem, Lizzy. Bierzemy to. - Tępo wpatrywał się we mnie co mnie krępowało.
- Ja biorę. - Poprawiłam go i odwróciłam się jeszcze w stronę lustra. Nie byłam pewna czy to brać. Ta spódniczka była taka krótka...
- Nad czym się zastanawiasz? - poczułam jak Harry kładzie dłonie na moich biodrach. W pewnym sensie nie przeszkadzało mi to. Jego dotyk był jak narkotyk.
- Hm? - zamruczał do mojego ucha, a mnie przeszły ciarki.
- Nad niczym, chcę się przebrać, wyjdź. - Powiedziałam rządzicielsko, ale on ani drgnął. Machnęłam rękę żeby wyszedł. Znowu żadnej reakcji.
- Harry...
- Ja z chęcią popatrze. - Rzucił mi uśmiech, a ja zganiłam go wzrokiem. - No okej okej, już idę. - Mrugnął mi oczkiem i wyszedł rozbawiony.
Po kilku minutach opuściłam przebieralnię i udałam się do kasy, gdzie na szczęście nie było Harrego.
- Ja zapłacę. - Zjawił się tuż obok mnie i wyjmował pieniądze.
- Nie Harry, idź nam po... jakiś soczek, z chęcią się napiję.
- No to zaczekaj chwilę, zapłacę i razem pójdziemy. - Posłał mi sztuczny uśmiech, ale wiedziałam, że powoli już zaczynam go denerwować.
- Ale ja chcę już. No sio. - wygoniłam go ręką. Fuknął coś niezadowolony pod nosem i wyszedł. Pod jego nieobecność postanowiłam sobie kupić jeszcze buty. Chciałam sama za to zapłacić i mi się udało.
Weszłam do sklepu z obuwiem i ujrzałam dosyć spory wybór. Pomyślałam sobie, że na ten dzisiejszy wieczór poświęcę się i kupię jakieś szpilki. Zeszło mi szybciej niż się spodziewałam i już przy kasie stałam z kremowymi szpilkami.
Usiadłam na ławce przed sklepem gdzie kupiłam spódniczkę i bluzkę i czekałam na Harrego. Zjawił się i wręczył mi sok. Pokazałam mu buty i chyba domyślił się, że specjalnie wysłałam go po coś do picia, po patrzył na mnie z przechyloną głową i zmrużonymi oczami.
Wypiliśmy soki na ławce i posiedzieliśmy jeszcze chwilę.
- Lizzy, mogę cię i coś zapytać? - Zaczął Harry.
- Jasne, pytaj. - Odpowiedziałam. Cieszyłam się, że mam szansę być z nim szczera.
- Kim dla ciebie była ta dziewczynka wtedy w galerii? No wiesz... jak pierwszy raz się spotkaliśmy. - zapytał niepewnie Harry. On jest bardzo ciekawy, no! My tylko się kolegujemy, a on pyta o rzeczy, które.. no nie wiem.. są może czymś osobistym?
- To jest córka koleżanki Kathleen. Bardzo ją lubie i ona chyba mnie też. - Wzruszyłam ramionami, a Harry się zaśmiał.
- Napewno cię lubi. Myślałem, że to twoja siostra. To tak wyglądało.
- Wiem.. ale niestety... nie mam rodzeństwa. Z resztą teraz mi to nie przeszkadza. Kathleen jest dla mnie wredna i... nie wiem. Nie gadajmy o tym. - Pokręciłam głową i wstałam z ławki. Harry skopiował moje ruchy i wróciliśmy do hotelu.
__________________________________________________
Siema Kociaki! :* proszę komentować. Chyba nie chcę aż tak dużo, nie? :)
świetny rozdział , zresztą jak zawsze , z niecierpliwością czekam na następny :D <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdział , jesteś mega zdolna :3
OdpowiedzUsuń"- Hm? - zamruczał do mojego ucha, a mnie przeszły ciarki.
OdpowiedzUsuń- Nad niczym, chcę się przebrać, wyjdź. - Powiedziałam rządzicielsko, ale on ani drgnął. Machnęłam rękę żeby wyszedł. Znowu żadnej reakcji.
- Harry...
- Ja z chęcią popatrze. - Rzucił mi uśmiech, a ja zganiłam go wzrokiem. - No okej okej, już idę. - Mrugnął mi oczkiem i wyszedł rozbawiony. '
Harry Harry Harry ty łobuzie ;D
Dalej cieszę się z tego ,że nie zawiesiłaś bloga <3
Jest genialnie, jestem ciekawa co wydarzy się na tym ich Ran De Wu xD
ale super :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział , kiedy next ? <3<3<3
OdpowiedzUsuńDziś się raczej pojawi, bo wczoraj zbytnio nie moglam :)
UsuńFajny Fajny :D Cudnie piszesz! <3
OdpowiedzUsuń