niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 37

- Dużo mamy jeszcze do przejechania? - spojrzałam na Harrego, który zapinał pasy. Powtórzyłam jego ruch i ponownie spojrzałam na piękność obok mnie. Loki opadły na jego czoło, gdy wiercił się na siedzeniu.
- Około 200 kilometrów. Czyli w granicach 3 godzin. - Obdarzył mnie krótkim spojrzeniem i poprawił sobie grzywkę z czoła. Wpatrywałam się w niego aż telefon wypadł mi z ręki. Oboje schyliliśmy się po niego i zderzyliśmy się czołami.
- Auć. - oboje w tym samym momencie się wyprostowaliśmy. Żadne z nas go nie podniosło.
- Przepraszam. - Powiedział i schylił się po niego.
- Nic nie szkodzi. - Uśmiechnęłam się w jego stronę.  Schowałam kosmyk włosów za ucho i nachyliłam się żeby odebrać go z jego ręki. Wyprostował się tak szybko, że nie zdążyłam odsunąć się od niego. Stykaliśmy się prawie czołami. Harry przyparł całkowicie do mnie swoim czołem i patrzył prosto w oczy. Odchrząknęłam głośno w zamiarze odsunięcia się. Harry zatrzymał moje ruchy i złapał za rękę.
- Pocałuj mnie. - Grzecznie poprosił. Jego dłonie znalazły moje i splótł nasze palce. Wysunęłam jedną dłoń z jego i znalazła się na jego policzku. Gładziłam go delikatnie kciukiem w wyniku czego Harry zamknął oczy. Tracił kontrolę nas swoim równomiernym oddechem. Ja także zamknęłam oczy i musnęłam delikatnie jego usta. Zamruczał cicho pod wpływem przyjemności. Wsunęłam język w jego wargi i mój język zaczął odkrywać nowe miejsca w jego ustach. Było mi bardzo przyjemnie. Czułam się bezpieczna przy nim. Nie myślałam o jego celu życiowym. Nie w tej cudownej chwili. To, że laski były jego na jedną noc, nie obchodziło mnie w tamtej chwili. Cieszyłam się, że mam go dla siebie.
Nie wiem jakim cudem moja dłoń znalazła się w jego lokach. Zamruczał przez przyjemność jaką mu sprawiałam. Po tym geście mogłam domyśleć się, że lubił jak dziewczyny ciągnęły go za włosy.
Rozległo się pukanie w drzwi od pasażera. Szybko oderwałam się od Harrego i czułam straszne ciepło na policzkach.
- Czego? - zapytał niezbyt miłym głosem Harry przenosząc się przez całe moje ciało i otwierając drzwi.
- Pomiziacie się jak dojedziemy, a teraz ruszajmy, okej? - zaśmiał się Matt.
- Okej. - Odpiwiedział rozbawiony. Nie wiem czy jego odpowiedź tyczyła się "miziania" czy, że mamy jechać.
Zamknął drzwi i westchnął.
- Co za ludzie. - Pokręcił głową i włożył kluczyk do stacyjki. Obserwowałam jego niezbyt skupione ruchy. - Co powiesz na jakąś kolację dziś wieczorem? - zapytał.
- Dziś wieczorem? - zdziwiłam się, a zdenerwowanie napewno był w stanie wyczuć.
- No tak. - Zaśmiał się. - Kolacja dziś wieczorem.
- Yy... Jestem zmęczona. Napewno jak dojedziemy chciałabym się położyć.. - zaczęłam kręcić.
- Okej. - Zaśmiał się. Chyba wyczuł i co mi chodziło. Myślał, że bałam się, że zaciągnie mnie do łóżka i przeleci. Właśnie i o to mi w pewnym sensie chodziło.
Spojrzałam na telefon i zobaczyłam nieodebrane połączenia od Ashley i od Justina. Postanowiłam zadzwonić do nich jak dojedziemy, bo nie chciałbym żeby Harry nas podsluchiwał. Jak na zawołanie zadzwoniła Kathleen.
- Halo? - odebrałam. Harry spojrzał na mnie, a ja odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem, co miało znaczyć żeby nie podsłuchiwał. Kiwnął głową i odwrócił się w stronę przedniej szyby.
- Cześć słonko. - Powiedziała uprzejmym głosem. - Jak podróż?
- Super. - Odpowiedziałam krótko.
- Z Lesie jedziesz? - zapytała.
- T-tak.. - odpowiedziałam na co Harry pokiwał głową. To znak, że podsłuchiwał. Klepnęłam go w ramię, żeby się zamknął.
- A podasz mi ją, bo nie mogę się po niej dodzwonić.. - Harry o mało co nie wybuchnął ze śmiechu. Rzeczywiście, fajnie się ponabijać z osoby, która wpadła w "pułapkę".
- Śpi właśnie teraz i niechciałabym jej budzić... - powiedziałam udawanym szeptem. Harry zachichotał, na co ja zatknęłam mu swoją dłonią usta. Polizał je swoim językiem przez co szybką ją odsunęłam i wytarłam o jego bluzkę, udając obrzydzenie. Pokręcił głową i zaśmiał się.
- Aha... - rzekła jakby zrezygnowana. - To zadzwońcie do mnie jak dojedziecie. Jacob i Marcus was pozdrawiają.
- Dzięki. - Powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
- Dobrze, to ja kończę. Trzymaj się. - Powiedziała.
- Hej. - Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.
- Co to było? - pokazałam mu dłoń szczerząc się w uśmiechu.
- No nic. - Zaśmiał się i złapał moją dłoń, po czym pocałował jej wewnętrzną stronę.
- No przestań! - zganiłam go. - Co ty robisz? Skup się na drodze. - Wskazałam ruchem ręki na jezdnię.
- Nie mogę.
- Jak to nie możesz? - zdziwiłam się.
- Bo ty siedzisz tu koło mnie. - Odpowiedział seksownie.
- Chcesz to mogę wysiąść. - Rzekłam z irytacją w głosie.
- Nie. - Zaczął się śmiać. - Po prostu twoja obecność nie pozwala mi się skupić. Ale z jednej strony to dobrze. Bo wiem, że muszę szybciej dojechać. - Spojrzał na mnie i poruszył brwiami. - Spokojnie. - Zaśmiał się. - Nie mam niczego "niegrzecznego" w planach.
Zaczęłam ostro się czerwienić. Gdyby nie myśl, że Harry patrzył na mnie co chwila, mogło by być w pełni komfortowo. Ale w takiej sytuacji nie było.
Odetchnęłam z ulgą, gdy zadzwonił do niego telefon, odwracając jego uwagę ode mnie.
- No co tam stary? - zapytał.
Cisza.
- No my już właśnie jedziemy.
Cisza.
- Matt, jego dziewczyna i ze mną jedzie Lizzy.
Cisza.
- Okej. Zadzwonię.
Cisza.
- No, na razie. - odsunął telefon od ucha i rozłączył połączenie. Odłożył swój telefon na półkę przede mną.
- Masz jakieś gry? - zapytałam spoglądając na niego. Spojrzał na mnie rozbawiony i wziął z powrotem telefon do ręki. Wystukiwał coś na ekranie i patrzył na ulicę.
- Proszę. - Powiedział wręczając mi telefon. - Wybierz sobie jaką chcesz. Tylko nie grzeb mi. - Dodał z nutką rozbawienia.
- Okej, dziękuję! - podziękowałam jak małe dziecko ucieszone z nowej zabawki. Ku mojemu zdziwieniu tych gier miał bardzo dużo. Sporo zauważałam dla dziewczyn. Patrzył co chwila na ekran, czy czasem mu nigdzie nie grzebię.
- Dziwisz się czemu tak dużo się tu gier dla dziewczyn? - zapytał jakby czytał w moich myślach.
- No trochę tak. - rzekłam zdumiona.
- Wiesz... - zaczął przeciągle. - Gdy dziewczyna stawia opór, biorę ją na ładne gierki. - zaśmiał się, za co od razu skarciłam go. Stuknęłam go w łokieć i fuknęłam pod nosem.
- Ale ciebie się tak nie dało.. - dodał z łobuzerskim uśmiechem. - O ciebie trzeba zawalczyć w inny sposób. - obdarzył mnie krótkim spojrzeniem. Jego słowa wywołały na moim ciele dreszcze. Nie wiedziałam do końca jak zinterpretować jego słowa. - Jesteś nie lada wyzwaniem. - Mruknął i chwycił moją rękę. Zastygło mi w gardle. Położył ją sobie na kolanie i przycisnął, dając znać żebym sama nią pokierowała. Odsunął swoją dłoń i przymknął oczy.
- Chcesz nas zabić? - zabrałam dłoń i machnęłam nią przed jego oczami. Pokręcił głową i zaśmiał się.
- No jakże bym mógł! - zachichotał i ponownie oberwało mu się. Za każde sarkastyczne podejście do odpowiedzi, dostawał ode mnie.
- Chcesz coś zjeść? - zapytał. Nie odpowiedziałam mu więc spojrzał do tyłu. - W tej torbie są batony. Weź sobie jakiego lubisz.
Trochę skrepowało mnie to. Gdybym jechała z Mattem miałabym pod ręką swoje jedzenie, a tutaj musiałam zjadać temu osiołowi.
Sięgnęłam po torbę, odkładając telefon Harrego na półeczkę przede mną. Gdy oglądałam jakie batony znajdują się w tej torbie, mogłam wyczuć na sobie wzrok Harrego.
- Zdecydujesz się wreszcie? - zapytał żartobliwie przełączając bieg.
- No nie wiem... - wybredzałam. - Może... O! Lion! - Wyjęłam go z torby i spojrzałam na opakowanie.
- Co ty robisz? - Harry spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Sprawdzam ile to ma kalorii. - Odpowiedziałam skupiona na wykonywanej czynności.
- Po co ci to wiedzieć? - zapytał ironicznie.
- Nie może ci się przytyć. - Dźgnęłam go w brzuch, na co on lekko zgiął się.
- Ale przecież to jest dla ciebie baton. Sama go sobie wybrałaś.
- Nie chcę sama jeść. - moje usta uformowały się w podkówkę.
- Okej. Daj, ale jesz tego samego. - wystawił rękę, a ja wręczyłam mu go po czym wygrzebałam takiego samego i odłożyłam torbę na tylne siedzenie.
- Smacznego. - Powiedziałam uroczo i otworzyłam batona.
- Wzajemnie. - Kiwnął głową i rozdarł zębami opakowanie. Wpatrywałam się w jego twarz, która wyrażała niesamowite skupienie na prowadzeniu pojazdu. Jeszcze nigdy nie widziałam tak skupionego człowieka na wykonywanej czynności.
- Skup się na swoim jedzeniu. - Zaśmiał się i dźgnął mnie w brzuch. Krzyknęłam, bo miałam glilgotki w tym miejscu.
Przez dalszą część drogi patrzyłam tylko i wyłącznie przed siebie. Harry śmiał się czasami z tego, że wysłuchałam jego "prośby".

2 komentarze:

  1. "Gdybym jechała z Mattem miałabym pod ręką swoje jedzenie, a tutaj musiałam zjadać temu osiołowi. " Jak słooodko goo nazwałaa oj! <333

    OdpowiedzUsuń