wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 43

Już spokojnie przemierzałam pomieszczenie, gdzie przebywało sporo osób czekając na śniadanie. Przysiadłam do pustego stolika mając nadzieję, że Harry zawróci do swojego pokoju czy coś. Nie chciałam z nim teraz przebywać chodź bardzo mnie do niego ciągnęło.

***Oczami Harrego***

Zszedłem na śniadanie. Pomieszczenie było elegancje, z resztą jak cały hotel. Wzrokiem przemierzałem wszystkie stoliki w poszukiwaniu Lizzy. Chciałem z nią pogadać, wytłumaczyć wszystko... Nie chciałem jej przestraszyć czy coś... Speszyć. Widziałem jak na mnie patrzy, już od sporego czasu.
Z resztą nie powiem, że ona mnie też nie zadziwia. Zmieniła mnie i to bardzo. Kumple zaczęli się mnie dopytywać o zmianę... Działała na mnie pozytywnie, uspokajająco. Chodź czasami potrafiła dać w kość swoim niewyparzonym językiem.
Wreszcie ją ujrzałem. Zacząłem podążać w jej kierunku, gdy zobaczyłem jak do jej stolika dosiada się nieznajomy mi mężczyzna. Był w roboczym stroju, mogłem spostrzec, że to kelner, czy ktoś inny może.
Wkurzyłem się.
Może byłem zazdrosny? Tak. Nie chciałem żeby uśmiechała się do kogoś innego, nie ma mowy o rozmawianiu. Gdybym jej teraz przerwał, na pewno wkurzyła by się i nie chciała na sto procent ze mną rozmawiać. Odpuściłem sobie podejście i usiadłem przy stoliku niedaleko, żeby mieć ja na widoku.
Zauważyła mnie i spoglądała czasami. Wiedziała, że ją obserwuję i jeszcze bardziej kleiła się do tego gościa. Myślałem, że zaraz tam podejdę i ich rozdzielę. Coś mi się wydaje, że muszę z nim porozmawiać.

***Oczami Lizzy***

- Dziś o 12. - upewniłam się i spojrzałam na Harrego. Wyjął ze swojej kieszeni telefon i zaczął coś w nim robić. Odwróciłam od niego wzrok i zajęłam się chłopakiem przede mną. Nie wiem czemu, ale cały czas myślałam o Harrym. Wpieprzył się w mój umysł i za żadne skarby nie chciał go opuścić. Nawet jeśli rozmawiałam z zupełnie kimś innym.
- Ej - prawie krzyknął.
- Tak? - wyrwałam się z zamyślenia.
- Mówię coś do ciebie, a ty nic.
- Przepraszam, zamyśliłam się... - potrząsnęłam głową.
- Czy tobie też się wydaje, że my nie znamy swoich imion? - zaśmiał się.
- Ah. - zachichotałam. - No tak. Lizzy. - wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
- Alex. - uścisnął ją. - Miło mi.
- Mi również.
Siedział naprzeciwko mnie, ale po chwili wstał i powiedział, że musi wracać do pracy. Doskonale go rozumiałam, bo ja także nie mogłam zbyt długo rozmawiać z klientami. Miło było, ale odszedł. Byliśmy umówieni na dziś o 13. Było kilka minut po 9 więc miałam jeszcze sporo czasu.
- Można? - zapytała jakaś kobieta. Spojrzałam w górę i doznałam szoku. Bardzo czarne włosy i końcówki blond spokojnie spoczywały na jej ramionach. Duże usta były podkreślone czerwonym kolorem. Oczy bardzo pomalowane, chyba ze sto kilo na nich makijażu. Paznokcie chyba z dwa centymetry, i co najbardziej mi się rzucało w oczy to duże cycki. Tak... Były wręcz ogromne. Ja należałam do tych niecycatych i się w ogóle zdziwiłam, że Harry chciał ze mną rozmawiać.
Propo Harrego. Kobieta na seks w sam raz dla niego.
- Yyy... - zatkało mnie. - Tak, proszę. - powiedziałam pełna szoku. Nie mogłam tego dać po sobie poznać, że mną wstrząsnęło. Było tyle wolnych stolików dookoła... Czemu akurat ja?
- Słonko... - zaczęła. Ile ona miała lat? Dwadzieścia kilka i do mnie "słonko"?!
- Tak? - patrzyłam na nią niepewnie. Nie ukrywam. Przerażał mnie jej widok.
- Poznałabyś mnie z tym mężczyzną co siedzi za nami kilka stolików? - zapytała formując usta w dzióbek.
- Wyjrzałam zza niej. Przecież tam siedział właśnie Harry! Nie wiem czemu, ale zaczęłam się robić zazdrosna.
- On?.. - wyjąkałam. - O-on... on jest bardzo nieśmiały... - zaczęłam.
- Jak to nieśmiały? Już go kiedyś widziałam, wiem doskonale co on robi. - no to już mam odpowiedź na swoje pytanie. Musiała się z nim kiedyś przespać.
- Ale...
- Poznajesz? Bo jak nie to inaczej sobie porozmawiamy. - ona mi grozi?
- No musisz go znać skoro już kiedyś...
- Nie tym tonem dziecko... - przerwała mi i warknęła na mnie.
- Chodź. - wstałam od stolika. Myślałam, że zaraz wybuchnę ze złości. Nie wiem co zrobię jak Harry na moich oczach z nią pójdzie... Chyba podbiegnę do niego i powiem, żeby ze mną został, że go przepraszam za moje humorki...
- Harry, ktoś do ciebie. - powiedziałam niepewnie stojąc przed jego stolikiem. Uniósł wzrok znad telefonu i spojrzał na mnie, a później na tą "laskę". Uniósł brwi jakby nie wiedział o co chodzi.
- Pamiętasz mnie? - zamruczała ONA.
- Niestety... - wymamrotał i potarł dłonią kark. Było mu wstyd? Lizzy! Puknij się w łeb!
- Idziemy do ciebie czy do mnie? - Harry, powiedz nie, powiedz nie, powiedz nie, powiedz...
- Do mnie. - CO? wytrzeszczyłam oczy. Moja kopara opadła, ale szybko ją podniosłam. Musiałam jakoś ukryć moje zdenerwowanie, złość, rozczarowanie... Myślałam, że zacznę tam płakać normalnie!
Harry ominął mnie dumny i  obdarzył kilku sekundowym spojrzeniem. Obróciłam się do nich przodem i dostrzegłam, że Harry dźgał ją w bok żeby szła szybciej. Ona odwróciła się i wysłała mi buziaka. Skąd mogła wiedzieć, że go znam? Pewnie usłyszała naszą "kłótnię" na korytarzu...
Nie o tym teraz.
Patrzyłam... Całą mnie zamurowało... Opadłam zrezygnowana na krzesełko na którym siedział Harry. Nie mogłam uwierzyć w to, co się przede mną chwilę temu działo... To niemożliwe...
- Chyba nie myślisz, że poszedłbym z nią na serio? - usłyszałam obok siebie TEN piękny głos. Uniosłam szybko głowę i wstałam ze stolika. Zaśmiał się na moją reakcję.
- C-co.. co ty z nią zrobiłeś? - w duchu byłam bardzo szczęśliwa. Jednak chyba się zmienił. Musiał z nią spać, bo sam to przyznał. Ale drugi raz tego nie zrobił. Nie wiem czemu, ale miałam nadzieję, że już nigdy z nikim nie pójdzie się bzyknąć.
- Zamknąłem ją w łazience. Innego sposobu nie było. - wzruszył ramionami. Cały Harry. Jeszcze nigdy nie widziałam takiego obrotu spraw. Zamknąć kogoś w łazience? Hahaha...
- Serio? Cały ty. - stuknęłam go w ramię. On potarł je, udając, że go boli.
- Już się nie gniewasz? - zapytał. Zrobił to tak delikatnie, że minęła mnie chęć odpyskowania mu.
- Chyba już nie... - strzeliłam buraka. Nienawidziłam tych chwil, kiedy czerwony kolor pchał mi się na twarz. W odpowiedzi złożył delikatny pocałunek na moich wargach. To było słodkie. Ale nadal czułam do niego trochę... wstrętu?
- Chodź zjemy razem. - zaproponował i odsunął mi krzesło. To było takie kulturalne. Usiadł tuż przede mną i wpatrywał się we mnie. Trochę mnie to krępowało, ale zlałam to. Cieszyłam się tym, że mogłam na niego popatrzeć.
Nagle koło nas pojawił się Alex. Nie miał takiej samej twarzy tak jak wtedy, gdy rozmawiał ze mną. Rysy zrobiły się surowsze, ale cała sylwetka była napięta. Co jest do cholery?
- Co podać? - spojrzał na mnie. Posłałam mu lekki uśmiech, ale nie został on odwzajemniony. Zmieszał mnie ten czyn i spojrzałam na Harrego. On patrzył na Alexa jakby nie było świata poza nim. Widziałam, jak jego oczy stają się ciemniejsze...
- Harry! - prawie krzyknęłam.
- Tak? - potrząsnął głową i jego wzrok wreszcie wylądował na mnie. 
- Co zamawiasz? - zapytałam go.
- To co ty. - posłał mi nerwowy uśmiech. Alex go zdenerwował? Tylko czym? Przecież on normalnie sobie koło nas stał.
- Ja biorę płatki z mlekiem. - rzuciłam do Alexa. Bez żadnych emocji zapisywał to samo.
- Dla pana też? - powiedział jakby z obrzydzeniem. Co tu się do cholery dzieje?! Ja się pytam!
- Tak. - odpowiedział "miło". Alex odszedł od naszego stolika. Podążałam za nim wzrokiem.
- Idziesz dziś z nim gdzieś? - zapytał znikąd Harry. Chyba musiał usłyszeć chodź odrobinę mojej rozmowy z Alexem.
- Tak, a co? - zaczęłam oglądać menu. Tak naprawdę nie obchodziło mnie to, co w nim jest, ale chciałam uniknąć wzroku Harrego, który prawie mnie pożerał.
- Nie powinnaś się do niego zbliżać. - powiedział poważnie.
- Niby czemu? - prychnęłam. Znów zacznie te swoje kazania?
- Nie podoba mi się ten typ. - oparł ręce na stoliku i podparł nimi swoją głowę.
- Ale najważniejsze jest to, że mi sę podoba. - rzuciłam. Chciałam sprawić, że Harry będzie... zazdrosny? Nie odezwał się, a ja odważyłam się na niego spojrzeć. Ściskał dłonie w pięści, tak, że jego knykcie robiły się całe białe. Chyba zauważył to, jak się na niego gapię, bo szybko rozluźnił dłonie i lekko nimi potrząsnął dla rozluźnienia.
- Podoba ci się, tak? - prychnął.
- To co usłyszałeś. - rzuciłam. Nie chciałam tak serio na niego warczeć. Ale jakoś zawsze moja podświadomość musi mu odpyskować. Muszę zacząć z tym walczyć.
- Życzę ci smacznego w jego towarzystwie. - wstał od stolika.
- Harry, co ty robisz? - zapytałam zdziwiona. Patrzyłam jak wsuwa krzesło pod stolik i ruszył do wyjścia. - Harry! - chwyciłam go za rękę.
- Smacznego! - krzyknął i opuścił pomieszczenie. Co ja najlepszego zrobiłam?...
Chyba zacznę się leczyć...

3 komentarze: