czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 10

Siedziałam bez ruchu na krześle. Harry stał w wejściu i wpatrywał się we mnie. Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam na bluzkę. Była jego... Bardzo dziwnie się czułam, mając świadomość, że on obserwuje mnie w swoim ubraniu. Wzięłam do ręki kubek i zaczęłam pić.
- Seksownie wyglądasz w mojej bluzce. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem i dosiadł do mnie. Siedział teraz na przeciwko mnie i bardziej wgłębiał we mnie swój wzrok.
- Przestań się tak na mnie gapić. - zwróciłam mu uwagę, a on zaśmiał się.
- A co jeśli mi się podobasz? - zapytał i zbliżył swoją twarz do mojej. Ta... ja już wiem co w jego słowniku znaczą słowa "podobasz mi się": spędzisz ze mną namiętną noc?
- Pff... - fuknęłam. Nie chciało mi się z nim rozmawiać. Nawet nie wiem ile czasu zajmie pranie tej bluzki i jej suszenie. A ja chcę już do domu! Wziął do ręki banana i podsunął mi koszyczek z owocami.
- Chcesz? - zapytał bez żadnych emocji.
- Nie dzięki. - odpowiedziałam. Nie rozumiałam o co mu chodziło. Jakie nagłe zmiany humoru...Po chwili zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz westchnęłam.
- Halo? - odebrałam nie zwracając uwagi na obserwującego mnie Harrego.
- Cześć kochanie! - krzyknął Zack. Mogłam się założyć, że Harry to usłyszał bo głośnik był dosyć głośno, ale szybko go ściszyłam. Odeszłam od stołu i ruszyłam w stronę drzwi.
- Mówiłam ci żebyś tak na mnie nie mówił. - powiedziałam ciszej z zaciśniętymi zębami.

***Oczami Harrego***

Gdy wszedłem do domu mojej mamy nie spodziewałem się jej wizyty. Gdy jednak ją zobaczyłem, poczułem jakby szczęście, że ją widzę. Miała na sobie moją bluzkę i muszę przyznać, że seksownie jej w tym, co przecież sam jej powiedziałem. Nie wiem czemu, ale jakbym na prawdę cieszył się z jej widoku.
Usłyszałem dzwoniący jej telefon. Gdy przysłuchałem się głosowi usłyszałem "cześć kochanie". Czyżby kogoś miała? To niemożliwe. Może jej chłopakiem był ten koleś, co był z nią na imprezie u mnie w klubie. Nie wiem. Gdy wstała od stołu, czułem zupełną olewkę. Po prostu odebrała bez żadnego "przepraszam" i tyle. Ale przecież czego ja od niej oczekiwałem? Ona wiedziała, że byłem tym, który pozwalał sobie na bardzo dużo. Między innymi na spanie z dziewczynami prawie codziennie i zupełny brak do nich szacunku. Ale nie do wszystkich. Coś czuję, że też bała się mnie trochę... Nie chciałem żeby czuła się przy mnie źle. I to jeszcze wtedy, gdy natykaliśmymy się na siebie coraz częściej...

***Oczami Lizzy***

Gdy skończyłam rozmawiać z Zackiem, schowałam telefon do kieszeni i wrociłam do stołu. Harry siedział tam nadal i bawił się łyżeczką. Nie rozumiałam powodu zadzwonienia Zacka. Chciał mnie wkurzyć? To udało mu się. Znów chciał iść ze mną na tą cholerną kolację. Czemu nie może sobie tak po prostu odpuścić?
- Co robisz jutro? - odezwał się gdy zobaczył jak dosiadłam do stołu.
- A czy to twoja sprawa? - zapytałam niezbyt grzecznie.
- No moja. - co ty nie powiesz?
- Aha? - odpowiedziałam. Jego oczy skierowały się w moją stronę i uważnie zaczęły mnie obserwować. - Więc jutro praca, praca i praca... - westchnęłam z nutką sarkazmu.
- Gdzie pracujesz? - nagle spiął się. Czy on rzeczywiście musi o wszystkim wiedzieć?
- Za dużo chciałbyś wiedzieć. Nie powiem ci ani się nie dowiesz. - Prychnęłam. Co za debil pyta się o pracę dziewczyny, którą zna zaledwie kilka dni?
- Jesteś tego pewna? - zapytał pewny siebie i rzucił przelotne spojrzenie. Uśmiech sprawił, że na jego twarzy pojawiły się dwa dobrze znane mi już dołeczki. - I kto tu się na kogo gapi.. - zaśmiał się, po czym od razu odwrociłam wzrok. Cholera. Zauważył to, jak się w niego wpatrywałam...
Nagle do kuchni weszła jego mama. Dziękuje ci, droga kobieto!
- Lizzy. - Przytaknęła. Zastanawiałam się skąd znała moje imię, dopóki nie przypomniałam sobie, że jak Harry wszedł do jej mieszkania powiedział: "cześć Lizzy".
- Tak? - zapytałam. Usmiechnęła się do mnie i spojrzała na Harrego. - Twoja bluzka jest już prawie sucha. Ale możesz wziąć tą i przebrać się w domu bo nie do końca wyschła. Prawda Harry? - zapytała go.
- Jasne. I tak w niej nie chodzę. - rzucił sztuczny uśmiech w stronę jego mamy.
- Nie. Dziękuję. - Powiedziałam nie patrząc na lokatego. - Przebiorę się i wracam do domu.
- Odwiozę cię. - Powiedział tak szybko jak wstał.
- Nie dzięki. Poradzę sobie. - On nie mógł dowiedzieć się gdzie mieszkam. Nie chcę żeby nachodził mnie w nocy i prosił o tylko jedną przygodę. Nie wiem jak mam mu wbić do głowy, że dziwką nie jestem i nie będę.
- Ale nalegam. - Powiedział zbliżając się w moją stronę i łapiąc moją rękę. Jego mama patrzyła na nas i chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, że znałam go kilka dni. Przepraszam. Ja go nie znałam osobiście. Znałam go z widzenia.
- Ależ przepraszam, Harry. - Zaczęłam pewnie odsuwając jego rękę. - Wiem, że chcesz mi pomóc, ale umówiona jestem. - Spojrzałam na niego i usmiechnęłam się lekko. Wyjęłam z kieszeni telefon i udawałam, że piszę wiadomość. Tak na prawdę postanowiłam wrócić autobusem. Wszystkim, tylko nie z nim.
- Dziękuję bardzo za herbatę i za zaproszenie. Kiedyś się odwdzienczę. - Powiedziałam podając rękę Harrego mamie.
- Ależ nie ma za co, kochanie. - Uścisnęła ją po czym poszła po moją bluzkę.
Czekając, widziałam jak Harry mnie obserwował.
- Czemu nie dasz sie odwieźć? - zapytał nie ruszając się z miejsca.
- Bo nie? - odpowiedziałam pyskato.
- To nie argument. - Przepraszam bardzo. A od kiedy obchodziło mnie to, co jest dla niego argumentem lub nie?
- No i? - odpowiedziałam. Mam nadzieję, że po tym jak do niego się odnosiłam, odwali się ode mnie i znajdzie sobie następną naiwną.
- Proszę bardzo. - Jego mama podała mi bluzkę. Podziękowałam i ruszyłam w stronę łazienki. Przebrałam się i wyszłam z jego bluzką w ręku.
- Daj. - Odebrała mi ją jego mama i wyniosła gdzieś. W tym czasie jak jej nie było wzięłam swoje zakupy i zaczęłam ubierać moje stare, już zniszczone conversy.
- Nie daj się prosić, skarbie... - rzekł Harry z lekkim cwaniackim usmiechem i chwycił moje biodra jednocześnie prostując moje całe ciało. Dzieliła nas niewielka przestrzeń. Wystarczył jeden krok i styknęlibyśmy się klatkami.
- Nie jestem twoim skarbem. - Chwyciłam wszystkie moje rzeczy i ruszyłam w stronę drzwi.
- Do widzenia! - krzyknęłam i mój głos rozniosł się po całym mieszkaniu.
- Do zobaczenia, kochanie. - Odpowiedziała wychylając się z salonu. Do zobaczenia? Nie miałam zamiaru wpadać nigdy więcej na ich popieprzoną rodzinę. Harry sprawiał że na prawdę nie czułam się zbyt fajnie..
- Cześć. Mam nadzieję, że już się nie zobaczymy. - Powiedziałam i chwyciłam za klamkę.
- A ja wręcz przeciwnie. - Powiedział mrugając do mnie okiem. Prychnęłam i szybko otworzyłam drzwi wychodząc. Gdyby nie świadomość, że Harrego mama jest w domu, trzasnęłabym tymi cholernymi drzwiami.
Ruszyłam w stronę przystanku autobusowego, upewniając się czy Harry za mną nie idzie. Ulżyło mi gdy nie zobaczyłam jego wysokiej, zgrabnej sylwetki.
Po niecałych 15 minutach wysiadłam na przystanku nieopodal mojego domu. Otworzyłam drzwi i czekała na mnie nie miła niespodzianka...

__________________________________________________

Cześć Kochane! Wczoraj nie dodałam rozdziału z powodu wypadu do kina. Przepraszam za to, ale długo mnie nie było w domu. Zastanawiacie sie kto na nią czeka? :D
PROSZĘ O KOMENTOWANIE :***

2 komentarze:

  1. Hmm.. Bosh... co będzie dalej? jak się spotkają? co będzie tego przyczyną? co to za niespodzianka? itp. za duzo pytań po prostu lece czytać! <33 Jego mama taka miała o on.. :o

    OdpowiedzUsuń