Zapraszam do komentowania! :* ♥ Kocham ♥♥♥♥♥
_________________________________________________________________________________
Próbowałam mu się wyrwać. Ale nic z tego. Podniósł na mnie swoją rękę i miał zamiar mnie uderzyć. Zamknęłam oczy, wmawiając sobie, że będzie mniej bolało.
- Zostaw ją! - krzyknął głos za mną. Zack opuścił rękę, a ja otworzyłam oczy. Jak zwykle mnie śledził? Harry podszedł do Zacka i popchnął go do tyłu, a mnie lekko przesunął na bok.
- Nie masz prawa się do niej zbliżać! - krzyknął Harry. Jego ręka powędrowała na twarz Zacka. Chłopak upadł.
- A kim ty niby dla mnie i dla niej jesteś, że rozkazujesz, co? - podniósł się, a tymi słowami wkurzył jeszcze bardziej Harrego. Nakładał pięści na jego twarz. Zack bronił się i po chwili Harry dostał w nos. Krew lekko zaczęła kapać, ale on nie przejmował się tym i dalej kontynuował swoją czynność.
- Harry! Przestań! Nie bij go! - chłopak nie słuchał mnie. Bo niby czemu miałby to robić? Ale najbardziej zastanawiało mnie to, dlaczego tu przyszedł. Zjawił się w takim momencie. Nie mogłam pozwolić na to, że mnie śledził. Podeszłam bliżej i próbowałam go odciągnąć, szarpiąc za płaszcz, który miał na sobie. Lekko odepchnął mnie.
- Harry, boję się ciebie! - krzyknęłam. Chłopak zatrzymał swoje ruchy i zszedł z Zacka. Spojrzał mi w oczy. Odsunęłam się minimalnie. Kipiało od niego złością.
- Spierdalaj stąd i nie zbliżaj się więcej do niej! - powiedział Harry, gdy Zack oddalał się slalomem. Gdy zniknął nam całkowicie z oczu, Harry spojrzał na mnie i przysunął się odrobinę.
- Nie chcę żebyś się mnie bała. Musiałem mu dać nauczkę. - rzekł tak jakby żałując swoich czynów.
- Nie musisz mnie w każdej sytuacji ratować. Poradzę sobie sama. - powiedziałam i ominęłam go. - Aaa.. I jeszcze jedno. Nie śledź mnie już! - podniosłam głos.
- Nie śledzę cię! - zaprzeczył. - Nie pozwolę wracać ci samej do domu.
- Nie wracam do domu. Jedź do swojego klubu, bo czekają na ciebie. Powiedz Mattowi, żeby obmył ci rany. - zarządziłam się.
- Nie wrócisz sama! - jak on może się tak rządzić!? Na prawdę w tamtej chwili mnie to strasznie wkurzało. - Lizzy chodź i się nie sprzeciwiaj.
- Bo co?
- Bo... chodź! - złapał mnie za rękę.
- Zawieź mnie do klubu Art. - powiedziałam co go najwyraźniej zdziwiło.
- Ooo... - uśmiechnął się cwaniacko. - chcesz spędzić ze mną czas? - zaśmiał się najwyraźniej zadowolony.
- Nie z tobą. - zaprzeczyłam. Nie byłam pewna czy chcę jechać. A jeśli zawiezie mnie do swojego domu i wykorzysta seksualnie? Przecież dokładnie nie wiedziałam jaka była jego przeszłość. Nie jadę...
- No dobra, już chodź.
- Nie. - powiedziałam zatrzymując się. - Nie jadę. Nie chcę po prostu.
- No ale przed chwilą mówiłaś, że mam cię zwieźć do Art. No to cię zwiozę, bo też tam jadę. - powiedział zdziwiony.
- Ale już nie chcę i nie pojadę. - zaprzeczałam samej sobie. Z jednej strony chciałabym pojechać i poczepiałabym się na temat jego przeszłości. A może on by mnie wyśmiał? Bo przecież to jego całe życie...
- Mam sam cię zanieść? - puścił mi oczko i włożył ręce do kieszeni. Miałam szansę na ucieczkę, bo zanim by je wysadził byłabym z dala od niego.
- Nie, dzięki. Mam po to nogi żeby chodzić. - chciałam mu jak najbardziej pyskować żebym mu się już wreszcie znudziła.
- Zawiozę cię, pójdziemy do środka, przemyjesz mi rany, a później... - proszę, nie kończ... - a później coś możemy RAZEM porobić. - zaśmiał się łobuzersko i przetarł dłonią krew pod jego nosem. Syknął z bólu.
- Nic ci nie jest? - zapytałam z troską w głosie.
- A jednak się o mnie martwisz. - cwaniacki uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wkurzał mnie taki przemądrzały Harry, pewny siebie i cholerny dupek.
- Oh... Nic nie mówiłam. - odwróciłam się żeby nie mógł słyszeć dokładnie tych słów. - Dzięki za uratowanie mi życia. - powiedziałam sarkastycznie i odwróciłam się na pięcie.
- Spoko. - odpowiedział również sarkazmem i znalazł się obok mnie. - to gdzie idziemy? - widziałam na jego twarzy lekki uśmieszek, który próbował powstrzymać.
- Ja... Nie wiem gdzie pójdę, a ty jedziesz do Art, prawda? - powiedziałam zerkając na niego.
- Ty też miałaś jechać. Mówię ci. Pojedźmy tam razem. - ton jego głosu był żartobliwy, ale wiem, że to było dla rozluźnienia atmosfery. Nie wiem czy serio chciał żebym z nim pojechała, czy tylko tak z uprzejmości. Ale przepraszam bardzo! Ile można prosić?
- No weź... Lizzy... - zrobił błagającą minę i ustał przede mną. - Zapraszam cię na drinka.
- Upijesz mnie, a później przelecisz. No super. - powiedziałam ironicznie.
- Skąd ty to wiedziałaś? - zaśmiał się tym samym ironicznym tonem głosu.
- Dobra. Nara. - W tej chwili wiedziałam, żę to było dla żartu. Ale nie ze mną.. czułam nie chęć do niego. Czemu on sam nie pojedzie?
- Wsiadaj. - Zarządził się, gdy byliśmy przy jego samochodzie. Otworzył mi drzwi i wsiadłam. Okrążył samochód, a ja dokładnie obserwowałam jego ruchy. Gdy otworzył swoje drzwi, ja szybko otworzyłam od swojej strony i wysiadłam nie odwracając się do tyłu. Słyszałam jak biegł za mną, ale nie odwracałam się.
- Wracaj! - krzyknął. Wiedziałam, że go rozłościłam chociaż minimalnie. Nie mogłam pozwolić na to, że poczułby się swobodnie tak, jak już bym była jego. Biegłam ile miałam sił w nogach. Doganiał mnie, a ja skręciłam za sklepem pomiędzy dwa budynki bardzo blisko siebie. Miałam nadzieję, że mnie nie zauważy. Usłyszałam jeszcze pojedyncze kroki w miejscu, a już po chwili zaczęły się oddalać. Wycofał się. Odczekałam jeszcze chwiłę i wyszłam z dziury. Szybko ruszyłam na przystanek i czekałam na najbliższy autobus.
O 18:23 weszłam do klubu "Art". Od razu w wejściu przywitał mnie Matt.
- Co tak długo? - zapytał i przytulił mnie, lekko gładząc moje plecy.
- Musiałam załatwić pewną sprawę. - Powiedziałam, a moim oczom ukazał się Harry, który wyszedł z zaplecza. Spojrzał na mnie. Oczy miał pełne tak jakby rozczarowania. Jego ruchy były nie spokojne. Gdy mnie ujrzał, jego twarz pochmurniała. Pokręcił głową i burknął coś pod nosem, po czym podszedł do jakiegoś stolika siadając przy nim z jego kumplem. Ciemnooki mężczyzna odwrócił się w moją stronę. Mogłam założyć się, że rozmawiają o mnie.
_________________________________________________
Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, ale jak ostatnio dodałam długi, połowa jakoś mi się usunęła.. komentować! ;*
- Harry, boję się ciebie! - krzyknęłam. Chłopak zatrzymał swoje ruchy i zszedł z Zacka. Spojrzał mi w oczy. Odsunęłam się minimalnie. Kipiało od niego złością.
OdpowiedzUsuń- Spierdalaj stąd i nie zbliżaj się więcej do niej! - powiedział Harry, gdy Zack oddalał się slalomem. Gdy zniknął nam całkowicie z oczu, Harry spojrzał na mnie i przysunął się odrobinę.
- Nie chcę żebyś się mnie bała. Musiałem mu dać nauczkę.
Podobne do sceny z mojego Fast (Harry kontra Alex) ,ale broń boże nie mówię ,że to źle.
Kochana mnie cieszy ,że ktoś choć w małym stopniu to posiłkuje się i inspiruje się Fast'em, to nawet miłe.
Nie byłoby miłe gdyby to był plagiat ,ale jednak twoje opowiadanie też mnie zachęca
i lęce czytać dalej :)
Bardzo się cieszę, że wyraziłaś swoje zdanie. Czytałam wiele ff i było naprawdę dużo scen takich samych. Jeśli Cię to uraziło to przepraszam :) już i tak nie mam po co tego pisać. Przestaję i niedługo zawieszę tego bloga. Dzięki :*
UsuńObronił jąąą kochanyy! <33
OdpowiedzUsuńale sweeet <3 blagam nie zawieszaj bloga :((((((
OdpowiedzUsuń