wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 5

Weszłam do kuchni i od razu rzuciła się na mnie z uściskiem Lesie.
- Dawno nie rozmawiałam z tobą, wiesz? - stwierdziła ucieszona. - Masz czas? Muszę ci coś powiedzieć. - Oderwała się ode mnie.
- No więc słucham cię. - Powiedziałam uśmiechnięta mierząc wzrokiem każdy szczegół jej rozradowanej twarzy.
- Chodź do kuchni. - Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do pomieszczenia. Usiadłam na krześle, a ona tuż obok mnie. Ruchem ręki wskazała na trzy kartki leżące na stole.
- Co to? - Zapytałam zdziwiona.
- Nie wiesz? - okazała to samo uczucie. - zaproszenia.
- Na co? - Kuźwa! Jakie zaproszenia?!
- Na wykłady! - Mówiła coraz głośniej jakby miała za chwilę wybuchnąć ze szczęścia.
- Jakie wykłady? - o co jej chodziło? - mów jaśniej.
- No więc. Wiesz, że Matt jest współwłaścicielem klubu "Art"? - Zaczęła. Czemu ona tak daje się niecierpliwić? Cała Lesie...
- No wiem. I co dalej? - powiedziałam szczerząc się. Potrafiła przytrzymać w niepewności.
- I każdy z współwłaścicieli jedzie na wykłady. Matt także został zaproszony i bierze mnie ze sobą.
- No tak.. ale co z trzecim zaproszeniem? - zapytałam.
- Jedziesz z nami! - Wstała i zaczęła skakać z radości. - Błagam! Załatwiłam to dla ciebie i Matt cieszy się z tego, że gdybyś pojechała, ja nie musiałabym siedzieć sama w pokoju. Zgódź się! - zaczęła mnie błagać i robić smutne minki. Była zabawna i jak na szesnastolatkę jej zachowanie było.. hmm.. dziwne. Ale taką właśnie Lesie znałam i kochałam. - No to jak? - zapytała już bardziej opanowana gdy zobaczyła jak zastanawiam się.
- A kiedy wyjazd? Ile czasu tam się przebywa? - zadałam pytania. Z chęcią bym się przejechała.. odpoczęła od codzienności. Mam nadzieję, że dostałabym wolne.
- 8 Wyjeżdżamy, a wracamy 11. To jak? - ponownie zapytała z nadzieją w oczach.
- Jak dostanę wolne to pojadę. - na te słowa Lesie przytuliła mnie i to bardzo mocno.
- Dziękuje! Na pewno nie będziemy się nudzić! Obiecuję ci to! - pocałowała mnie w policzek.
- Oj Lesie.. - zaśmiałam się. - a teraz idę się przygotować na spotkanie z przyjaciółmi. Właśnie w klubie "Art".
 - Ooo.. to super. Matt właśnie ma zmianę i zostaje w klubie. Może się zobaczycie. - dostałam od niej w bok i ruszyła do swojego pokoju machając tymi trzema zaproszeniami. Mieć taką siostrę i przyjaciółkę w jednym to największy skarb na świecie. Sama dziwię się, że jak na moje nieszczęście, to dano mi takich zajebistych przyjaciół. Chociaż była dopiero 16, a na 19 byłam umówiona z Justinem i Ashley, postanowiłam się powoli zacząć przygotowywać. Poszłam do swojego pokoju i zabrałam z szuflady czystą czarną bieliznę. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi, bo jak Jacob jest w domu, zawsze się zamykam. Kiedyś specjalnie otwierał mi drzwi i uciekał. Teraz trochę wydoroślał i nie ma takich głupich pomysłów. Rozebrałam się i puściłam ciepłą wodę. Miałam ochotę na gorący prysznic, który pomoże mi się zrelaksować... Po 20 minutach postanowiłam zakończyć tą przyjemność i wyjść spod prysznica. Owinęłam się ręcznikiem, po czym wyszłam z łazienki i szybkim krokiem ruszyłam w stronę swojego pokoju po sukienkę. Dostałam szoku, gdy zobaczyłam jak Marcus stoi na środku korytarza i bezczelnie mnie obserwuje. Chciałam wrócić do łazienki lecz coś silnego mnie przycisnęło do ściany. To ręka Marcusa.
- Nie krepuj się. Nie długo będzie to dla mnie i dla ciebie normalne. - Co? Co ma być normalne? Że chodzę prawie nago po domu, a on na mnie patrzy?
- Przepraszam. Spieszę się. - Chciałam wydostać się z jego silnej ręki zaciśniętej na moim ramieniu, ale był silniejszy. Odsunął się wtedy, gdy usłyszał kroki zbliżające się. Był to Jacob, który poszedł po coś do jedzenia do kuchni. Dzięki Bogu, że wtedy przechodził tamtędy. Nie wiem co chciał zrobić Marcus i nie chcę wiedzieć. Szybko pobiegłam do pokoju wykorzystując chwilę nieuwagi Marcusa i ubrałam się. Muszę przyznać, że nie wyglądałam aż tak źle.


Z racji tego, co wydarzyło się kilka minut temu, włosy postanowiłam wyprostować u siebie w pokoju, nie w łazience. Kathleen wróciła z pracy i szybko przygotowywała się do wyjścia. To już wiem co robił tu Marcus. Przepraszam bardzo, ale czy on już nie za bardzo przyzwyczaił się do naszego domu?

2 komentarze:

  1. Marcus! Debil..! żeby się nie posunął za daleko! Ale ładnie będzie wyglądała... <33 Cóż.. zobaczymy co będzie się działo..

    OdpowiedzUsuń