poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 21

Na początku chciałabym przeprosić za to, że wczoraj nie pojawił się rozdział. Po prostu nie mogłam dodać z powodu pogrzebu...
Mam taką zasadę, że postaram dodawać się codziennie. Gdy rozdział nie pojawi się, postaram się poinformować! Dzięki, że jesteście! ;*
_________________________________________________
***Oczami Lizzy***
Gdy Ashley opuściła mój dom stałam jeszcze przez chwilę przy wejściu i wpatrywałam się w drzwi.
Wiele myśli przeszło mi przez myśl. Czułam się już o wiele lepiej, gdy pogadałam z moją przyjaciółką. Odeszłam od drzwi i ruszyłam w kierunku kuchni. Kathleen miało nie być do końca dnia przez co musiałam zjeść coś na mieście, albo z Lesie zamówimy pizze. Nie umiałam gotować i nie miałam zamiaru nawet się za to zabierać...
Usiadłam do stołu i westchnęłam. Nagle moje myśli rozwiał dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i złapałam za klamkę. Pewnie Ashley czegoś zapomniała.
- Czegoś zapom... - zacięłam się. - Harry? - Kuźwa, co on tutaj robił? Skąd wiedział gdzie mieszkam?
- Co cię tak dziwi? - zapytał. Trzymał w ręku moją torbę... chwila... zastanawiałam się skąd on ją ma... - zostawiłaś u mnie jak nocowałaś. - Posłał mi lekki uśmiech i oddał w moje dłonie. - Wpuścisz mnie? - wtedy miałam ochotę go wyrzucić. Jacob był w domu, a on go znał. Bałam się, że ten mały gówniarz powie Kathleen kogo znałam.
- Yy... - zastanowiłam się. - Jak musisz... - powiedziałam obojetnie na co on zaśmiał się. Wszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi. - Nie zdejmuj butów... - spojrzałam na jego ruchy. Zerknął na mnie i podniósł brwi. - Wchodź.
Ruszyłam pierwsza w stronę salonu i slyszłam jak Harry podąża za mną. Usiadł na kanapie i patrzył na mnie, przez co czułam się niezręcznie.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - zapytałam. Przez moje myśli przechodziło pytanie czemu nie oddał mi po prostu mojej torebki i sobie nie poszedł? Chciał mnie nadal przelecieć? Nie wiedziałam jak mam mu dać do zrozumienia, że nie dam mu się. Nie mogłam na to pozwolić. Byłam dziewicą i nie chciałam tak po prostu sypiać z kim się da. To nie moja natura.
- Mam swoje sposoby, skarbie. - Puścił mi oczko.
- Nie mów tak na mnie i zachowaj dla siebie te swoje durne podrywy. - powiedziałam przewracając oczami. On zaczął się śmiać i kręcić głową. Co w tym było takiego śmiesznego? Po prostu nie podobało mi się to, że traktował mnie jak swoją zabaweczkę. Nie byłam nią nigdy i nie będę.
- Nie chcesz to nie mów, a ja i tak się dowiem. - Zaczęłam bawić się swoimi włosami. Musiałam coś robić. Nie chciałam bezczynnie siedzieć i widzieć jak jego wzrok wbija się we mnie.
Ponownie zaśmiał się.
- Czemu z wszystkiego co powiem się śmiejesz? Denerwujące to jest.
- Wiem. - Wstrząsnął ramionami. - Lubię jak się denerwujesz. - Rzucił i poruszył brwiami. Chyba zaraz go wyrzucę...
Wyjął ze swojej kieszeni telefon i zaczął coś wystukiwać. Wpatrywałam się w jego ruchy i podziwiałam jak jego palce sprawnie chodzą po ekranie. Spojrzał na mnie, a później na wypuklenie od telefonu w mojej kieszeni. Uśmiechnął się, po czym mój telefon zaczął dzwonić. Wytrzeszczyłam na niego oczy i powolnym ruchem skierowałam rękę do kieszeni.
- No odbierz. - Powiedział Harry jakby dumny z nie wiem czego. Gdy już wyjełam go, spojrzałam na ekran. Widniał jakiś nieznajomy mi numer.
- To mój numer telefonu. - Rzucił mi promienny uśmiech, przez co ukazały się jego dołeczki. Rozłączył połączenie i schował swój telefon do kieszeni. Skąd on go do cholery miał?! Myślałam, że zaraz stąd wyparuję! Chciałam być jak najdalej od niego, a tu z każdym dniem byłam coraz bliżej. Tylko nie to...
- Aaa.. skąd.. ty go masz? - patrzyłam na niego nadal z otwartymi szeroko oczami. - Kto podał ci jakikolwiek informacje o mnie?! - w moim głosie dało słyszeć się zdenerwowanie.
- Nie denerwuj się tak. - Powiedział i wstał ze swojego miejsca. Ukucnął przed fotelem na jakim siedziałam i obserwował moją twarz. - Jak się chce, to się potrafi cokolwiek dowiedzieć o tobie. Wiem, że jeśli zapytałbym ciebie, w życiu byś mi nie powiedziała. - Rzekł zadowolony. Nie wiedziałam co go tak cieszyło. Ja przeżywałam koszmar, a on miał wielką radość, że wreszcie będzie mnie mógł bardziej nękać.
- Masz racje. Nie powiedziałabym ci nigdy w życiu. - Wymusiłam krótki uśmiech i wstałam z fotela omijając go. On odwrócił się na pięcie i poszedł za mną.
- Przestań za mną łazić! - powiedziałam odwracając się od okna do którego byłam przed chwilą skierowana.
- A może chcę? I co wtedy? - powiedział z cwaniackim usmiechem. Podszedł bliżej powolnym krokiem. Nasze twarze dzieliło około kilkadziesiąt centymetrów. Ustał centralnie przede mną i patrzył prosto w oczy. Czułam się naprawdę niezręcznie, gdy podszedł jeszcze bliżej. Chwycił moją rękę i pociągnął lekko za nią tak, że dzieliło nas od siebie naprawdę kilkanaście centymetrów. Zbliżył swoją twarz do mojej i... wiedziałam co miało nastąpić. Niestety, czy może stety, do pokoju wparował Jacob.
- No siema ludzie! - krzyknął. Harry stał do niego tyłem, więc nie wiedziałam czy go poznał. - Nic nie mówiłaś, że masz chłopaka... - powiedział ze zdziwioną miną i stanął w miejscu. Harry odwrócił się szybko w jego stronę, a moje policzki zaczęło zalewać znienawidzone przeze mnie ciepło. - To... nie jest mój... chłopak. - Powiedziałam szybko i oderwałam się od Harrego. Chłopak rzucił mi zdezorientowane spojrzenie i wrócił wzrokiem na Jacoba.
- Hmm.. Harry Styles? - zapytał. No Boże... czemu musiał wtedy akurat przyjść? Teraz będzie zadawał okropne pytania.
- No.. tak. We własnej osobie. - Zaśmiał się lekko i podszedł do Jacoba by uścisnąć dłoń.
- Jacob. - Przedstawił się. - Dla przyjaciół Jimmy. - To akurat mógł sobie darować... Harry uśmiechnął się tylko i spojrzał na mnie. Spóścił wzrok i spojrzał na Jacoba. Zawstydzony Harry? To niesamowicie dziwny widok. Niespodziewałabym się, że Harry kiedykolwiek się zawstydzi..
- Wiedzę, że przeszkodziłem. - Zauważył Jac.
- No może troc... - zaczął Harry.
- Nie! Wcale nie.. - zaśmiałam się niezręcznie, przez co Harry spojrzał na mnie i wywrócił oczami. Wstrząsnęłam ramionami.
- Doprawdy? - wytrzeszczył oczy. - Wydaję mi się, że jest inaczej.. - wstrętny bachor!
- Dobra.. możesz już sobie iść... na impreze czy coś, tylko proszę, opuść ten pokój! - powiedziałam z zaciśniętymi zębami. Widziałam Harrego uśmiech, który próbował go ukryć. Nie wiedziałam czy on czasem przez te słowa nie zrozumiał, że chciałam nadal się z nim pocałować i dlatego wygoniłam Jacoba. Nie, to nie o to mi chodziło, Harry... - powiedziałam do siebie w myślach. Po prostu już zaczynał mnie wkurzać tymi swoimi gadkami.
- Już wychodzę i wam nie przeszkadzam. - Zachichotał. - Ide do kolegi. Nie wiem o której wrócę. Już nie musisz na mnie kablować do mojej mamy, bo teraz o wszystkim wie. - Modliłam się, żeby ominął te zwroty: moja mama, Kathleen dla mnie, a szczególnie twoja ciocia... oh...
- Rób co chcesz. Idź i nie wracaj! - krzyknęłam na odchodne.
- To twój brat? - zapytał Harry.
- Tak... to znaczy.. nie.. nie ważne... - spuściłam wzrok. Czułam na sobie wzrok Harrego. Kurna. Jacob mógł nie przychodzić, pocałowalibyśmy się się i by sobie poszedł... dziwny tok myślenia, wiem. Obyłoby się przynajmniej bez zbędnych pytań.
- Aha... - wyrzucił tylko tyle. I dobrze. Na razie niech się nie interesuje. Co ja gadam! W ogóle niech się nie interesuje!
- Wiesz... nie będę ci już przeszkadzał. Przyszedłem tylko oddać torbę i idę... - powiedział i podszedł do mnie minimalnie.
- Rozumiem. - Rzuciłam. Czułam się jakby mi czegoś zabrakło. Właśnie tej bliskości Harrego. Mogłam ją otrzymać kilka minut temu... zwykły pocałunek do którego nie doszło.. okej..
- Więc do zobaczenia. - Posłał mi uśmiech. Już na koniec nie było tak fajnie. Opuścił mnie bez praktycznego pożegnania.
- Cześć. - Odpowiedziałam i odprowadziłam go do drzwi. Gdy staliśmy przed nimi, złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.
- Może dziś zadzwonię więc bądź pod telefonem. - na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmiech. Super.. zaczęło się. Nie dał szansy mi odpowiedzieć o otworzył drzwi. Szedł w kierunki swojego samochodu nie odwracając się do tyłu. Wsiadł szybko i odjechał z piskiem opon.
Ohh... zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Nawet nie doszło do tego momentu, a już mi go brakowało...
______________________________________________
Mam jedną prośbę! Kto może niech porozsyła blog swoim zainteresowanym znajomym. Z góry dziękuję! <3

2 komentarze: