poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 4

Następnego dnia rano zbudził mnie dzwonek mojego telefonu.
- Cześć śpiochu! - krzyknęła Ashley. Wiedziała, że jak mam wolne śpię do południa. - Pamiętasz? Dziś zakupy! - wznowiła krzyk i co bardziej mnie pobudziło.
- Wiem.. pamiętam.. ale czy to jest powód żeby budzić mnie tak wcześnie? - zapytałam z wyrzutem.
- Wcześnie? - zaśmiała się. - Jest po 11, Lizzy. - Dzięki za info. - W okolicach 12 jestem po ciebie, więc rusz tyłek! - Rozłączyła się, nie dając mi dojść do słowa. Trudno. Zebrałam się z pod kołdry. Włożyłam na siebie moje czarne rurki i biały t-shirt z nadrukiem. Ruszyłam w stronę łazienki. Na korytarzu minęłam się z Jacobem. Specjalnie popchnął mnie swoim ramieniem.
- Naucz się wstawać wcześniej to nie będziesz w nic buchać. - Drwił. Zawsze musiał skomentować SWÓJ ruch, który zwalił na mnie.
- Spadaj. - odpowiedziałam krótko nie dając mu tej satysfakcji z wygranej. Weszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności. Włosy spięłam w dużego, luźnego koka na czubku głowy. Zeszłam na dół, po czym zajrzałam do lodówki. Nic ciekawego nie było. Nie miałam czasu żeby iść do sklepu, ale też jakoś za specjalnie nie byłam głodna. Jak zgłodnieję, zjem coś na mieście. Kathleen musiała być w pracy, bo jakoś dotąd nie słyszałam jej głosu. Poszłam na górę i wzięłam pieniądze i telefon. Chwilę potem usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam.
- Nieźle wyglądasz jak na kogoś kto wstał godzinę temu. - rzuciła Ashley w wejściu. Co jak co, ale szczerości jej nie brakuje.
- Dzięki. - odparłam sarkastycznie. - Możemy już iść. - powiedziałam i wyszłam z domu. - Wiesz co?
- Nie wiem. - Zaśmiała się.
- Byłam w galerii z Debby. - Zaczęłam. - Wiesz. Opowiadałam ci o niej.
- Tak, wiem. - Odpowiedziała kiwając głową.
- I poszłam nam po żelki. - Kontynuowałam. - Zostawiłam ją samą na ławce a jak wróciłam, nie było jej. - Opowiedziałam jej wszystko dokładnie tak jak było.
- No nie gadaj! Harry? - Zdziwiła się.
- No tak. Znasz go? - zapytałam. Jej mina stała się dziwna.
- No może nie do końca, ale kojarzę. Jeśli chłopak Kathleen mówił, że masz na niego uważać to to jest tylko Styles. - Powiedziała. Zdziwiłam się, że ona go zna. To znaczy może kojarzy. W końcu ja nie mieszkam tu od urodzenia...
- Uważać? Co on takiego robi? - zdziwiłam się. Każdy mnie przed nim ostrzegał, a ja nawet go nie znałam...
- On bierze dziewczyny na jedną noc. Możliwe, że ciebie też chce zaliczyć. - Mówiła przejęta.
- Ej.. spokojnie - odezwałam się i objęłam ramieniem, bo wyczułam u niej strach i niepokój.- Nie masz się o co martwić. Jak coś, to ja się nie dam. - powiedziałam, a ona uśmiechnęła się tylko.
Z racji tego, że z mojego domu było 15 minut drogi do galerii, postanowiłyśmy przejść się. Było cieplej niż wczoraj, ale nie za ciepło, bo to w końcu koniec września. Gdy doszłyśmy, zaczęłyśmy wchodzić do pierwszych sklepów.
- Lizzy - zaczęła Ashley. Chyba wiem co chciała powiedzieć. - Wiesz, że kupujesz sobie sukienkę i szpilki? - powiedziała zadowolona. Wiedziałam...
- Ale muszę?... - zaczęłam jęczeć.
- Oczywiście! Nie ma żadnego ale! Na imprezę nie pójdziesz w spodniach! Zapomnij! - zaczęła dodawać swoje trzy grosze. - Jak ja ci coś wybiorę, to aż zachce ci się w tym chodzić. - rzekła zadowolona z siebie.
- Ostatni raz... - narzekałam.
- Oj przestań. Spodoba ci się. O! Już widzę coś fajnego! - podbiegła do granatowej sukienki. Szczerze mówiąc nie była aż taka zła. - Przymierz. - rozkazała. Nawet nie zapytała mnie o zdanie... Ale mamy podobne gusty. Z resztą ona wie, że jakby mi się nie podobało od razu bym zaprzeczyła.
- No i jak? - wyszłam z przebieralni, a ona odwróciła się w moją stronę.
- Wow! - krzyknęła - jestem pod ogromnym wrażeniem! Bierzemy ją! Zdejmuj. - czasami jej szybkie decyzje doprowadzały mnie do szału. Widzę tą sukienkę zaledwie 5 minut i bez zastanowienia mam ją kupić, tak? Ale jak chce. Jak coś to ją jej oddam. W końcu nie muszę jakoś idealnie wyglądać. Idę tylko na spotkanie z przyjaciółmi. Spojrzałam na cenę. 12 funtów. A miałam oszczędzać na samochód i na studia jak skończę 18 lat. Oj głupia ja...
- Teraz szukamy szpilek. - rzuciła i wzięła mnie za rękę i wyprowadziła ze sklepu.
- Nie. Baleriny mi wystarczą. - zaprzeczyłam, a ona zaczęła kiwać głową.
- Nawet mowy nie ma. - czemu ona zawsze musi postawić na swoim? - Idziemy na imprezę, a nie na jakiś pogrzeb, więc zapomnij o balerinkach, kochana. - rzekła dumna i ruszyłyśmy dalej. Żeby jej się znudzić wybredzałam strasznie gdy pokazywała mi różne buty.
- Zdecydujesz ty się w końcu na jakieś? - nie wyglądała na jakąś znudzoną. Wręcz rozbawioną moim zachowaniem. Postanowiłam ustąpić.
- Ooo.. te są fajne. - wskazałam na granatowe szpilki, które na pewno będą mi pasować do sukienki. Kiwnęła głową na znak, że mogą być. Po 5 minutach wyszłyśmy ze sklepu.
- A ty nic nie kupujesz? - zapytałam.
- Nie. Jeszcze tej od ciebie i od Justina sukienki nie miałam okazjii nigdzie założyć, a buty się znajdzie. - zaśmiała się. Ona miała ich pełno w swojej szafie. Po prostu fanka szpilek! - Okej. Wracamy, bo nie zdążymy się wyrobić, a ty mnie znasz.
- Wiem wariacie ile ty siedzisz przed lustrem. - powiedziałam stukając ją lekko w bok, no co ona oddała mi. Już z powrotem postanowiłyśmy jechać autobusem. Nogi bolały nas od chodzenia. Nawet nie zauważyłyśmy, a chodziłyśmy prawie 3 godziny.
- No to do zobaczenia! - powiedziała na pożegnanie. - Justin i ja podejdziemy po ciebie. Pojechalibyśmy samochodem, ale każdy z nas chce trochę wypić. - zaśmiała się i ruszyła w przeciwną stronę niż ja. Droga do domu zajęła mi jedynie kilka minut. Już po nie długim czasie stałam przed drzwiami.

3 komentarze:

  1. Hihihi ale ma fajną przyjaciółkę.. taka wariatka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie strasznie przypomina FAST. A zdaję mi się, że tam komentowałaś prawie cały czas rozdziały. Może nawet nie zdajesz sobie sprawy, że piszesz bardzo podobnie bo wiem po sobie, że jak się coś przeczyta i potem wymyśla swoje to bardzo często wychodzi prawie to samo. Co nie zmienia faktu, że to opowiadanie jest nieco nudnawe i przewidywalne. Przepraszam jeżeli Cię uraziłam, ale to tylko moje zdanie, może innym się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za opinię. Rozumiem, że czytają to tylko Ci, którym to odpowiada. Nie ukrywam, że FAST było moim pierwszym przeczytanym ff. Starałam się zmieniać wszystko.
      Pozdrawiam :)

      Usuń